Wrócili razem do mieszkania, jednak ona – do sypialni, gdzie swoją złość, smutek i żal przeniosła na płacz, który próbowała tłumić, a on – do salonu, gdzie załamany dążył do zrozumienia co tak właściwie się stało i dlaczego, skoro zostały podane leki. Łokcie miał podparte na kolanach, a głowę przytrzymywał dłońmi. Aktualnie też myślał, jak pobrać od niej krew. Chyba jedyną okazją będzie podczas gdy ona będzie spała. W innym przypadku zauważy, że Sebastian zbliża się do niej ze strzykawką.
Odczekał do godziny drugiej w nocy i wszedł po cichu do sypialni. Suzanne była w opłakanym stanie, i to dosłownie. Pod jej oczami powstały worki, a poduszka była cała przesiąknięta łzami. Podszedł do niej z zamiarem pobrania krwi, jednakże pierw wziął kołdrę i przykrył jej ciało. Korciło go, aby położyć się obok i ją przytulić, lecz ostatecznie powstrzymał się od popełnienia takiego ordynarnego błędu.
Napełnił strzykawkę jej krwią, po czym jednym ruchem znalazł się w więzieniu piekła, złapał za rękę jakiegoś losowego demona i w szybkim tempie znalazł się w laboratorium. Przedstawił sytuację głównemu zarządcy tego budynku.- Żebyś mógł zobaczyć, jakie objawy powoduje ta choroba, to muszę wstrzyknąć temu... - spojrzał na zaciągniętego ze sobą demona. - ...demonowi krew osoby, która posiada tą nową chorobę.
- Skoro tak się sprawy mają, to oczywiście - przytaknął zarządca.
- Chwilę! Nie zgadzam się! A co jeśli to mnie zabije? - żalił się uprowadzony demon.
- To i tak kiedyś byś zdechł przez tutejsze warunki - warknął w jego stronę trochę przyciszonym głosem jeden z obecnych w pomieszczeniu, na co przedmówca jęknął męczeńsko, a brunet udawał, że wcale nie słyszał tej rozmowy.
- Dobrze więc. Zaprowadźcie go do odosobnionego pokoju i tam będziesz przechodził przez kolejne etapy choroby - cały czas miał poważną minę, gdyż tu chodziło o losy jego kontrahentki, której za nic nie pozwoliłby umrzeć.
Już po dziesięciu godzinach od zaaplikowania krwi uprowadzony demon popadł w szaleństwo, przez co nie można było się do niego zbliżać. Drapał ściany, biegał po całym pokoju, na całe szczęście było okno na to pomieszczenie, dzięki czemu była możliwość patrzenia na obiekt doświadczalny.
Po dwóch dniach zaczęły się dziać bardzo, ale to bardzo dziwne zjawiska, a mianowicie demonowi zaczęła gnić i odpadać skóra, przy czym darł się niesamowicie.
Zaczęto prace nad antidotum pod nadzorem Sebastiana. Ślęczał nad poczynaniami swoich podwładnych, aby mieć pewność, że do składu nie zostało dodane nic co może zaszkodzić zdrowiu jego ukochanej. Był zdenerwowany bardziej niż zwykle, co też przeszkadzało osobom pracującym nad lekiem, jednakże nie mogli powiedzieć nic złego w jego stronę, bo w tym stanie czekałoby ich unicestwienie.
Po czterech dniach rano demon już nie żył, a po nim została tylko gnijąca skóra. Wszyscy, a było ich trzech, którzy specjalizowali się w laboratoryjnych działaniach zapisywali wyniki badań i przebieg choroby. Przy pomocy Sebastiana uzupełniali też dane na temat przebiegu choroby u Suzanne, jednak czerwonooki nie chciał zdradzić jej rasy.- Myślę, że powiedzenie, że to człowiek wystarczy - powiedział lekko wkurzony upartością swojego "przełożonego" jeden z pracujących nad antidotum.
- Tylko że to nie jest człowiek - odetchnął ciężko.
- No przecież nie demon ani bóg śmierci, w końcu z tymi dwoma nie da się zawiązać kontraktu - wywrócił oczami.
- Tak, nie zawiązałem kontraktu z demonem bądź Shinigami, tylko z człowiekiem, tyle że ten człowiek jest zamieniony w demona - powiedział w końcu zirytowanym tonem. - Pół demon - mruknął.
Zdziwienie reszty osób w pomieszczeniu było nie do opisania. Po prostu stali w osłupieniu z lekko otwartymi ustami i rozszerzonymi gałkami ocznymi.- Człowiek zamieniony w demona łamane przez pół demon... - zapisał, mówiąc na głos, ten, który jako pierwszy się otrząsnął i uzupełniał dane na kartce w dosyć grubej książce pod tytułem "Spis chorób – przebieg i antidota." - Trzeba teraz sprawdzić przebieg na człowieku, jeśli to możliwe i Książę wyraża na to zgodę - powiedział już głośniej, podnosząc głowę znad książki.
- Tak, i od razu posprzątajcie izolatkę dla nowego gościa - rozkazał, po czym oznajmił, że musi załatwić kilka spraw na ziemi.
W mgnieniu oka znalazł się na klatce schodowej w swojej kamienicy. Wszedł do mieszkania i, tak jak się spodziewał, Suzanne nie było. Lecz wtem usłyszał stukanie, a później trzask w kuchni. Myślał, że to Zmora, ale był to ktoś inny, a mianowicie brązowowłosy Shinigami.- Sebuś, słonko~! Wróciłeś~! - pobiegł zafascynowany zaistniałą sytuacją do niego i chciał wskoczyć w jego objęcia, jednak skończyło się to tak jak zwykle – Sebastian zrobił unik, a Grell upadł na podłogę.
- Panie Grell, co pan tu robi? - zapytał przeszywającym tonem i zmarszczonymi brwiami.
- Oh, ten chłód w głosie, a to spojrzenie przepełnione zimnem~! Moje ciało płonie! - złapał się za ramiona i poruszał biodrami.
- Nie odpowiedział pan na moje pytanie - nie ustępował, a żyłka na jego skroni pulsowała.
- Oj, przestań już z tymi formalnościami, to robi się nudne i staroświeckie - przewrócił oczami z grymasem wymalowanym na twarzy, ale po chwili znowu powrócił uśmiech. - I tak jesteś mój. Moje serce należy tylko dla ciebie i ty też to czujesz - przymrużył oczy.
- Cóż, chciałbym zaznaczyć, że mówił pan też o niejakim William'ie, którego też pan podobno adoruje - na jego twarzy pojawił się złośliwy uśmiech, a u okularnika zdziwienie.
- K–Kiedyś, dawno! Sebuś, słonko, naprawdę jesteśmy jak Romeo i Julia, ale oni w końcu byli razem! Musimy dopełnić przeznaczenia! Poza tym widziałem w łazience rzeczy, które normalnie nie należą do mężczyzny, więc musimy to wyjaśnić - podszedł bliżej niego i spojrzał mu prosto w oczy.
Wtem Sebastian kątem oka zauważył postać patrzącą na nich, którą była Suzanne.
Po ujrzeniu tej sceny uśmiechnęła się lekko.- Tak, Grell ma rację, on będzie lepszą partią dla ciebie - poszła do łazienki z zaszklonymi oczami.
Brunet lekko się zaśmiał.- Rany, rany, moja panienka jest taka niekonsekwentna - odetchnął cicho i spojrzał na Shinigamiego. - Proszę o wybaczenie, ale moje serce należy do kogoś innego niż pan - złapał Grella i postawił za drzwiami, zamykając później zaporę na klucz.
Otrzepał ręce i postanowił posprzątać bałagan, jaki wyrządził zielonooki.
CZYTASZ
Pakt Z Diabłem
Fanfiction"- Gdy ktoś odrzuci swoją wiarę, nie dostąpi zaszczytu przejścia przez bramę niebios - rozległ się echem męski głos. - Czyżbyś był boskim posłańcem? - zapytała przedtem się trochę wachając, na co odpowiedział jej szyderczy śmiech. - Zatem zapytam c...