TOM III: 7. Ratunek.

32 4 0
                                    

Przytuliła go mocniej, a on zaczął ją uspokajać. Doskonale wiedział, że usłyszała dokładnie to, co miał do przekazania. Kiedy opanowała emocje spojrzała na niego lekko czerwonymi oczyma od płaczu.

- Proszę, nie zostawiaj mnie już tak nigdy - szepnęła błagająco, na co brunet czule się uśmiechnął.

- Przepraszam cię. Nic nie może wytłumaczyć braku mojej osoby obok ciebie, gdy ty musiałaś męczyć się z tą chorobą. Jednakże obiecuję, że cię wyleczę. Teraz musisz trochę odpocząć, najlepiej, gdybyś poszła spać. Jesteś mocno wycieńczona.

- Nie chcę... Znowu znikniesz - szepnęła i przytuliła go mocniej, jakby w obawie, że sobie pójdzie.

- Daje słowo, że będę obok - wziął ją na ręce w stylu panny młodej i w nie za szybkim tempie przemierzał drogę do domu.

Jej całe ciało się trzęsło, więc próbował ją jakoś uspokoić, przejeżdżając kciukiem po ramieniu.
W końcu zawitał u progu swojego domu, zdejmując okrycie wierzchnie swoje i demonicy, aby po chwili ułożyć ją na łóżku i samemu się położyć obok. Oplótł blondynkę ramieniem, a ona wtuliła się w jego klatkę piersiową, próbując zasnąć, co przyniosło pozytywny efekt.
Podczas snu czuła przyjemne mrowienie w miejscach ran, co było powodem specyficznego leczenia Sebastiana, który używał do tej czynności własnej krwi.
Kiedy się obudziła demon, tak jak obiecał, leżał obok.

- Jak się czujesz? - spytał, kiedy zauważył przebudzenie się niebieskookiej.

- Wydaje mi się, że lepiej... To możliwe? - uniosła głowę i spojrzała na jego twarz, prosto w oczy.

- Zapewne psychicznie jesteś bardziej stabilna, jednak choroba nadal cię trzyma - zamyślił się przez chwilę. - Wybaczysz mi, jeśli teraz pójdę?

- Gdzie chcesz iść? - mruknęła z zapytaniem niezadowolona, przy okazji lekko rozszerzając oczy.

- Po antidotum, albo chociaż sprawdzić, na ile jest już zrobione - powiedział, na co ona odetchnęła głęboko.

- Ale wrócisz szybko? - zapytała z nadzieją, która szybko zniknęła.

- Nie mogę tego zagwarantować. Muszę osobiście dopilnować procesu produkcji antidotum, aby mieć pewność, że nic szkodzącego twojemu zdrowiu się tam nie pojawi - wytłumaczył, a ona uśmiechnęła się i pocałowała go lekko.

- Dziękuję, że tak o mnie dbasz - uśmiech nadal utrzymywał się na bladziutkiej twarzy Suzanne, pomimo faktu, iż jakikolwiek ruch sprawiał jej ból.

- Cóż, demoniczne przywiązanie do duszy i dbanie o nią - wzruszył ramionami. - Jednak w moim przypadku jest to nie tylko przywiązanie do duszy - dopowiedział szybko, po ujrzeniu jej lekko zawiedzionej miny.

Po kilku minutach już go nie było, za to zawitała u niej Zmora, która weszła na łóżko i ułożyła się na miejscu bruneta.

- Ty też za nim tęskniłaś, co? - zaśmiała się ledwo słyszalnie przez dyskomfort w całym ciele.

Kotka jedynie zaczęła tarzać się po pościeli, przewracając się z boku na bok i trąc łebkiem materac.
Momentalnie przypomniała sobie o wczorajszym poświęceniu się Sebastiana, aby ona żyła. Zakryła usta ręką, gdy ujrzała przed oczami jego skrzydła, gdzie była również skóra ociekająca krwią. Zacisnęła mocno oczy i próbowała wymazać ten obraz z pamięci.

- Nie chcę, nie chcę, nie chcę, nie chcę - powtarzała w kółko. - Nie chcę o tym pamiętać.

Pogrążała się w swoich myślach, cały czas tylko wspominając o tym okropnym widoku. Skuliła się, zakrywając uszy i zaczęła szlochać.
Nagle poczuła dłonie innej osoby na jej własnych, jak i ciepło na plecach bijące od ciała drugiej istoty.

Pakt Z Diabłem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz