część 36

151 19 4
                                    


Obudziłem się kompletnie połamany - kanapa nie była dobrym wyborem, jeśli chodził o filmy. Zawsze zasypialiśmy. Nawet jak był to ciekawy film.

Spojrzałem na Harry'ego, który leżał zwinięty w kulkę. Przylegał praktycznie cały do mojego ciała, ale to tak bardzo mi się podobało. Mógłbym prosić o więcej. Ciągle na niego patrzeć. Czy ja naprawę tak mocno wpadłem? Ile czasu minęło od jego pierwszej wiadomości? Jak nie pisaliśmy wiadomości to spotykaliśmy się. Trzy miesiące? Prawie trzy. Ale Harry'ego nie da się nie lubić, może ja lubiłem zbyt bardzo niż powinienem. Miałem tylko mu pomagać, a później po prostu dać mu dalej działać; dać koncertować, powinien znaleźć miłość. 

Zacisnąłem wagi. Nie. Byłem zbyt wielkim egoistą, aby dać mu odejść. Tak bardzo pragnąłem, aby Harry mnie pokochał. Chociażby w małej części. 

— Loueh? 

Momentalnie obróciłem głowę w stronę bruneta. Wyglądał naprawdę bardzo słodko, kiedy był totalnie zaspany. Uśmiechnąłem się lekko.

— Już nie śpisz? Myślałem, że będziesz dłużej spał.

— Wyspałem się, ale — przerwał i ziewnął. — Ale... Twoja kanapa jest strasznie wygodna.

Spojrzałem na niego w szoku. 

— Słucham? Ta kanapa jest niewygodna. Tobie było wygodnie, bo leżałeś na mnie, Hazz...

— Och... Ja... — Speszył się i podniósł głowę. Zaczął się odsuwać, ale go zatrzymałem.

— Chodź tutaj i się nie odsuwaj. Jak ci wygodnie, to możesz tak leżeć.

Ponownie ułożył się na mnie i bardziej wtulił. 

— Czyli... Czyli teraz możesz być moją poduszką? 

— Co tylko chcesz, słońce.

Problem → larry ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz