Siedziałam w moim gabinecie i czekałam na przyjście mojego pierwszego pacjenta. Z tego co się orientuję, powinna przyjść z nim Eva, bo wydaje mi się, że wróciła już ze zwolnienia. O dziwo, dzisiaj jej jeszcze widziałam i miałam jakieś dziwne przeczucia.
W niedzielę wybrałyśmy się ze znajomymi do kina i na pizze. To był miło spędzony dzień, aczkolwiek moje myśli cały czas krążyły wokół jednej rzeczy, mianowicie, dzisiaj znowu zobaczę Nialla. Czułam, że dzisiaj nastąpi przełom, nie wiedziałam jak, ale czułam, że to się stanie.
Rozległo się pukanie do drzwi. Wyprostowałam się na krześle i odruchowo poprawiłam włosy. Rano wyjątkowo starannie wybierałam swój strój i nie oszukujmy się się, wszyscy wiemy, że powodem tego był ten zamknięty w sobie chłopak.
Byłam ubrana w niebieską, luźną koszulę z delikatnego materiału, zapiętą pod szyję. Do tego czarne, obcisłe jeasny i botki na wysokim słupku. Włosy związałam w gładkiego koka.Gdy drzwi się uchyliły, byłam pewna, że za moment ujrzę czuprynę farbowanych blond włosów z co raz bardziej widocznymi odrostami, jednak ku mojemu zaskoczeniu w progu stanęła dyrektor szpitala, Ruth Carver.
Cholera cholera cholera.Czy zrobiłam coś złego? Nie przypominam sobie nic.
Wstałam z fotela, a pani Carver weszła do środka zamykając za sobą drzwi.
-Dzień dobry, pani dyrektor - byłam lekko zdenerwowana, bo nie spodziewałam się jej tutaj.
-Dzień dobry, pani doktor - ton jej głosu był poważny, co sprawiło, że jeszcze bardziej zaczęłam się denerwować - usiądźmy - wskazała dłonią na krzesła.
Obie zajęłyśmy miejsca i po chwili rozmawiania o tym, jak się tu czuję, kobieta przeszła do sedna sprawy.
-Mamy problem - oznajmiła, bez owijania w bawełnę.
Zamrugałam kilka razy oczymi i odważyłam się zapytać.
-Co... co się stało?
Ruth wzięła głeboki oddech i konspiracyjnym szeptem powiedziała.
-Eva popełniła samobójstwo.
Moja szczęka opadła tak nisko, że myślałam, że będę musiała zbierać ją z podłogi.
-W piątek jedna z pielęgniarek miała zanieść jej dokumenty do podpisania - pokręciła głową, jakby nie mogąc w to uwierzyć - to ona ją znalazła.
-A..ale dlaczego? - zadałam retoryczne pytanie.
-Właśnie po to przyszłam. Czy Eva zachowywała się jakoś dziwnie?
Po chwili zastanowienia, opowiedziałam jej o wszystkim.
Kiedy wysłuchała mojej teorii, pokiwała głową ze zrozumieniem.
-No tak, to by wszystko wyjaśniało - westchnęła - musiała zmagać się z jakąś chorobą... psychiczną.
Przytaknęłam.
-Boże, jak mogłam tego nie zauważyć. Przecież nasi pacjenci mogli na tym ucierpieć - pokręciła głową.
-Na początku też dałam się nabrać - wzruszyłam ramionami.
Ruth po raz kolejny westchnęła.
-Cóż, to da nam nauczkę na przyszłość. A teraz będę już szła, zaraz powinna pojawić się Pattie.
-Czy to znaczy, że - zadałam pytanie, które samo mi się nasunęło - Pattie zajmie na stałe miejsce Evy?
Nie powiem, bardzo ucieszyła mnie ta wizja. Ona jest naprawdę cudowna i świetnie się rozumiemy.