Rozdział pierwszy

13.3K 726 19
                                    

-Ashley?! Widziałaś gdzieś mój niebieski szalik?! – krzyknęłam do mojej współlokatorki, a jednocześnie najlepszej przyjaciółki.

-Hmmm, może sprawdź w lodówce.

-To nie jest śmieszne, jestem już spóźniona – kontynuowałam przeszukiwanie naszego mieszkania. Patrzyłam już dosłownie wszędzie, ale wciąż nie mogłam go znaleźć.

Ashley spokojnie wyszła ze swojego pokoju w spodniach od dresu i poplamionej czymś bluzie. Musisz wiedzieć, że Ash przeżyła ostatnio rozstanie z chłopakiem i teraz chodzi po domu wyglądając jak siedem nieszczęść, jedząc słodycze i oglądając dziwne seriale.

-To mój pierwszy dzień, tak? Zrozum, że się denerwuję - dzisiaj rozpoczynałam moją nową i jednocześnie pierwszą pracę. Sześć miesięcy temu ukończyłam studia i od teraz będę miała zacząć wykorzystywać wszystko, czego się tam nauczyłam.

- Melody Alison Morgan się denerwuję? Do czego to doszło – zakpiła podchodząc do wyspy kuchennej i dopijając resztę mojej kawy – Fuj, gorzka. A tak właściwe, to nie będziesz musiała tam chodzić w kitlu? Czy coś?

Zignorowałam jej pytanie, co raz bardziej zirytowana. Przecież wszystko miałam zawsze dokładnie poukładane, w moim pokoju panował porządek, jak w muzeum. Musisz wiedzieć, żę jestem taką "Panią Perfekcyjną". Wszystko musi być tak, jak wcześniej zaplanowałam. Moja przyjaciółka zwykle mówi, że jestem po prostu pedantką. Zawsze się z nią o to kłócę choć po cichu wiem, że ma trochę racji.

-Tak! Mam cię! – wykrzyknęłam kiedy wyciągnęłam poszukiwany szalik spod fotela. Nie będę teraz roztrząsać sposobu w jaki się tam znalazł, bo nie o to chodzi. Sęk w tym, że jestem już gotowa i mogę wychodzić – Jak wyglądam? – spytałam Ashley, gdy uzupełniłam już mój strój szalem.

Miałam na sobie czarne spodnie, czarne, sznurowane botki na 10 centymetrowym obcasie i granatowy sweter w białe kropki.

-Wiesz, ja jednak zostawiłabym to bez szalika. Będzie lepiej – zawyrokowała. Przejrzałam się jeszcze raz w dużym lustrze wiszącym na ścianie, tuż przy drzwiach wyjściowych, co wiązało się ze spojrzeniem na wiszący nad drzwiami zegar i zobaczeniem, że za równo piętnaście minut mam rozpocząć pracę, a wszyscy wiemy jakie o tej porze na mieście są korki.   

-Cholera- więc po prostu zarzuciłam czarny płaszcz i chwyciłam z blatu kluczyki do samochodu i torbę. Zanim nacisnęłam na klamkę jeszcze raz odwróciłam się w stronę przyjaciółki.

-Nie martw się. Kto ma dać radę jak nie ty? – posłała mi ciepły uśmiech – spełniasz swoje marzenia, tak? Biegnij, trzymam, za ciebie kciuki.

-Dzięki – uśmiechnęłam się do niej niepewnie i otworzyłam drzwi wychodząc na klatkę schodową. Kiedy szybkim krokiem zbiegałam po schodach usłyszałam jeszcze jak Ashley krzyczy:

-Pamiętaj laska, jesteś najlepsza!

Zachichotałam głupio na jej zachowanie. Można powiedzieć, że byłyśmy przeciwieństwami. Ona jest totalną wariatką, ja jestem tą spokojną. Ale nie myl „spokojna” z „nudna”. Ja też potrafię czasami zaszaleć. Wyszłam na dwór i ruszyłam w stronę zaparkowanego naprzeciwko samochodu. Dostałam go od rodziców na osiemnaste urodziny, co wiąże się z tym, że jeżdżę nim już sześć lat. Moi rodzice to mało delikatny temat, więc pozwólcie, że rozwinę go kiedy indziej. Wsiadłam do auta, rzuciłam torbę na siedzenie pasażera i ruszyłam. Ostrożnie wyjechałam z parkingu. Od razu gdy wjechałam na ulicę, mogłam się zorientować, że miałam rację, co do korków. Kiedy stanęłam w rzędzie samochodów, pomyśałam o tym jak zaczął się dzisiejszy dzień. Byłam cholernie zdenerwowana, a ja, tak jak wspomniała Ash, nigdy się nie denerwuję. Zawsze mam wszystko dobrze zaplanowane i wszystko mam pod kontrolą. A teraz aż trzęsły mi się ręce.

Zupełnie jakbym już wiedziała, jak to wszystko dalej się potoczy.               

Jest i pierwszy rozdział. Mam nadzieję, że jest choć trochę dobry, bo wiedz, że bardzo się starałam. Jest krótki, zdaję sobie z tego sprawę, ale to tylko początek. Obiecuję, że w miarę możliwości następne będą dłuższe. Teraz tak: jeśli to czytasz i jesteś zaintereresowany dalszym czytaniem, poproszę, żebyś zostawił komentarz, chcę zobaczyć, czy jest w ogóle sens pisać xx

i'm not a monster // horan ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz