Minęły dwa miesiące. Dwa jednocześnie długie i wspaniałe miesiące. Każdego dnia, oprócz niedzieli i trzech sobót w miesiącu, widywałam Nialla. A i wtedy, gdy go nie widziałam, nie mogłam się powstrzymać, przed myśleniem o nim. Byłam zakochana? Może. Większość czasu, która przeznaczona była na terapię, spędziliśmy na rozmawiania o swojej przeszłości, opowiadaniu sobie wcale nie tak śmiesznych żartów (z których i tak się śmiali) i całowaniu. Tak, całowanie było zdecydowanie naszym ulubionym zajęciem. To wszystko było takie- magiczne. Pattie powtarzała mi, że zachowuje się jak nastolatka. Cóż, może troszkę. Ale Niall sprawiał, że każdego dnia zasypiałam z uśmiechem na ustach. Niestety, przez te dwa miesiące w nastawieniu i samopoczuciu Ashley nie zaszła żadna wielka zmiania. Tego dnia, gdy przed wyjściem do pracy chciałam zajrzeć do jej pokoju i sprawdzić jak się ma, okazało się, że dziewczyny wcale tam nie ma.
-Ash? - zawołałam.
Pomyslałam, że może jest w łazience, ale tam też było pusto.
Zaniepokoiłam się trochę, bo gdy wieczorem sprawdzałam, jeszcze tam była. Wyciągnęłam telefon z torby i wybrałam jej numer. Nie odbierała. Weszłam do kuchni i wtedy na stole zobaczyłam małą kartkę. Napis oświadczał "Jadę do rodziców, nie martw się. Ashley"
Odetchnęłam z ulgą i wyszłam z mieszkania, upewniając się wcześniej, że pogasiłam światła i zamknęłam drzwi na klucz.***
Była sobota i wypadał mój dyżur. Nie było dzisiaj wizyt, a ja miałam po prostu siedzieć tu, na wypadek gdyby nagle potrzebny był lekarz. Przerzucałam strony w pożyczonej od Pattie książce. "Kwiaty na poddaszu" Nie była jakaś genialna, ale nie miałam innego zajęcia. Dzisiaj wieczorem miał przyjechać mój brat i Jake. Cieszyłam się, że w końcu go zobaczę, mieli zostać na tydzień i planowaliśmy odwiedzić rodziców. Albo raczej on planował, tak myślę. Byłam na trzecim rozdziale i może trochę się wciągnęłam, kiedy ktoś przerwał mi i zapukał do drzwi. Odłożyłam książkę.
-Proszę.
Do pokoju weszła pielęgniarka, z tego co pamiętam, ma na imię Christina.
-Pani doktor, jest pani potrzebna.
-Już idę - wstałam.
Razem wyszłyśmy z gabinetu i udałyśmy się do winy.
-Czy to ktoś z moich pacjentów? - zapytałam.
Kobieta spojrzała na mnie znacząco.
-Niall Horan.
Poczułam jak krew odpływa z mojej twarzy.
-Co- co się dzieje? - mój głos trząsł się.
Wyszłyśmy do windy.
-Atak paniki.
Pokiwałam głową.
Cholera, będę się czuła trochę niezręcznie, kiedy będę z nim w towarzystwie osób trzecich. I na pewno będę musiała powstrzymywać niektóre odruchy.
Wysiadłyśmy i skierowałyśmy się od razu do pokoju chłopaka.
Christina weszła pierwsza, a ja za nią.
To co zobaczyłam, kompletnie mnie rozbiło. Niall siedział na łóżku z nogami podciagniętymi pod brodę i płakał cicho. Nawet nie możecie sobie wyobrazić, jak bardzo musiałam się powstrzymywać, żeby nie podbiec do niego i nie przytulić. Wolnym i z pozoru opanowanym krokiem podeszłam do łóżka i kucnęłam przy nim.
-Niall?
Chciałam złapać go za rękę, ale szybko się zreflektowałam, to raczej byłoby nie na miejscu.
W tym samym momencie do pokoju ktoś wszedł.
-Potrzebujemy pomocy - oznajmił kobiecy głos za moimi plecami.
Odwróciłam się i powiedziałam.
-Poradzę sobie.
Pielęgniarki przez chwilę się zastanawiały, po czym musiały stwierdzić, że nie jestem skrajnie nieodpowiedzialna i mogą mnie zostawić samą z pacjentem, bo wyszły.
Dziękujmy Bogu.
Nie będąc już dłużej skrępowana przez dwie pary oczu wywiercające mi dziurę w plecach usiadłam na łóżku i objęłam Nialla ramionami.
-Shhh, wszystko jest w porządku.
Potarłam jego plecy. Wtulił się we mnie, a to sprawiło, że prawie się rozpłynęłam.
Łkał cicho, nie chcąc mnie słuchać.
-Niall, proszę. Nie płacz, bo ja też się za moment rozpłaczę.
Nic. Zero reakcji.
Odsunęłam go od siebie na długość moich ramion delikatnie wytarłam łzy z jego twarzy.
-Wszystko jest w porządku. Weź głęboki oddech.
Niall w końcu spełnił moją prośbę.
-Świetnie. Jeszcze raz, wdech i wydech - poinstruowałam.
Niall powoli dochodził do siebie. W końcu, po kilkunastu minutach uspokoił się na tyle, że teoretycznie powinnam już opuścić jego pokój. Taaa, pieprzyć teorię.
Z powrotem przytuliłam chłopaka.
-Już dobrze? - spytałam.
W odpowiedzi dostałam ciche mruknięcie.
-Mels? - odezwał się po chwili.
Przytaknęłam, dając mu znak, by kontynuował.
-To co się stało - widziałam, że był zawstydzony - to... skróciłam jego mękę, mocno i pewnie całując go.
Niepewnie przyciągnął mnie do siebie, a ja objęłam rękami jego szyję. Zawsze kiedy go całuje, czuje, że tobie coś niezgodnego z zasadami. A to Ashley zawsze była tą, która łamie zasady. Zgięłam nogę i pociągnęła ją na łóżko. But zsunął się z mojej nogi i uderzył o podłogę. Wplotłam palce w jego włosy i poczułam jego palce delikatnie przesuwające się na mojej skórze pod bluzą. Chyba żadne z nas nie myślało w tej chwili o konsekwencjach tego, dokąd może zmierzać ta chwila. W tym samym momencie drzwi się otworzyły i w progu stanęła Christina z szeroko otwartymi oczyma. Cóż.Wiem, że jest krótki, mimo to mam nadzieje, że jest w miarę w porządku. Miałam dodać jak zwykle w piątek, ale pomyślałam 'a co tam, zaszaleję' xd. Jak myślicie, co będzie dalej? Aha, mam do Was pytanko: czy chcielibyście czytać moje kolejne ff o Niallu?Odpowiecie mi w komentarzach? Proszę, to dla mnie ważne xx
![](https://img.wattpad.com/cover/29375803-288-k23995.jpg)