-Nie wiem, gdzie chce mnie zabrać, więc jak niby mam wybrać odpowiedni strój? - jeknęłam do Ashley, stojąc przed szafą i ślizgając wzrokiem po półkach.
Moja przyjaciółka westchnęła.
-Ubierz elegancką sukienkę.
Uniosłam brwi.
-A co jeśli... - zaczęłam ale ona wyrzuciła ręce w górę, w geście irytacji.
-Po prostu ubierz cholerną sukienkę!
-Dobra, nie denerwuj się tak - mruknęłam i wyciągnęłam z szafy miętową sukienkę przed kolana, lubię ją i wiem, że Niall też.
Wtedy mnie olśniło.
-Ty coś wiesz! - wskazałam na nią oskarżycielsko palcem.
-Może, a teraz się przebierz - pokazała mi język i wyszła z mojego pokoju.
Cholera, teraz zaczynam się stresować.
Przebrałam się w sukienkę, zrobiłam makijaż, a włosy zostawiłam rozpuszczone, lekko pofalowane. Ubrałam czarne szpilki i wzięłam czarną torebkę. Ostatni raz przejrzałam wie w lustrze i wyszłam.
-Skoro wiesz gdzie idę, to czy wyglądam adekwatnie do sytuacji? - spytałam Ashley.
-Wyglądasz świetnie - powiedziała, ze łzami wzruszenia w oczach.
-Płaczesz?
Podeszła do mnie i przytuliła mnie do swojej klatki piersiowej i zaczęła głaskać po głowie, tak jak matka robi to dziecku. -Po prostu, tak szybko dorastasz.
Rzuciłam jej spojrzenie "jesteś poważna?" i w tym samym momencie rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi.
-Ubrać płaszcz czy kurtkę?
-Płaszcz jest środek lutego.
Ubrałam się i otworzyłam drzwi, zastając przed nimi Nialla.
Był ubrany w garnitur i wyglądał jak O MÓJ BOŻE.
-To jak, idziemy? - zapytał lustrując mnie wzrokiem i przygryzając wargę.
Przytaknęłam.
-Idźcie dzieci. Idźcie - krzyknęła jeszcze Ashley i zamknęła za nami drzwi.
Kiedy schodziliśmy po schodach, Niall splótł nasze palce, a ja poczułam w środku ciepło, jak zawsze w takich momentach.
-Więc, gdzie mnie zabierasz? - spytałam, gdy wsiadaliśmy do jego samochodu.
-Niespodzianka.
Droga minęła nam szybko. Niall był zdenerwowany, wiedziałam to, bo co chwilę przygryzał wargę i poprawiał włosy.
Dojechaliśmy na miejscu, on wysiadł pierwszy i otworzył mi drzwi. Byliśmy przed jakąś restauracja. Weszliśmy do środka i zajęliśmy odpowiedni stolik. Kiedy złożyliśmy zamówienia i czekaliśmy aż kelner nam je dostarczy, Niall z zaczął mówić:
-Wiesz, to znaczy nie wiem czy ty wiesz, ale ja wiem na pewno, że jesteś dla mnie tą jedyną i kocham cię bardziej niż cokolwiek innego i mam nadzieję, że ty też tak masz - to znaczy nie, że ty - plątał się. W końcu westchnął zrezygnowany i wstał, szukając czegoś w kieszeniach. Gdy wyjął małe, ozdobne pudełeczko i uklęknął przede mną, do moich oczu napłynęły łzy.
-Kocham cię i chcę być z tobą, być dla ciebie. Czy zostaniesz moją żoną? - zapytał na jednym oddechu.
Wytarłam łzy z moich policzków.
-O mój Boże - nie wiedziałam co mam powiedzieć. To znaczy nie, ja wiedziałam co mam powiedzieć i co chcę powiedzieć:
-Tak.
Niall wsunął mi na palec pierścionek, a ludzie dookoła zaczęli klaskać. Wstałam i rzuciłam mu się na szyję. Zaśmiał się cicho do mojego ucha.
-Niall?
-Tak Mels?
-Kocham cię.
-Ja ciebie też.O Boże. Dajcie mi więcej chusteczek. Ale tak zupełnie na serio, to nie ma co płakać, bo *ta ta ta ta, ta ta ta ta, ta ta ta ta* BĘDZIE DRUGA CZĘŚĆ. Podjęłam tą decyzję wczoraj, głównie dzięki Wam i Waszym komentarzom. Stwierdziłam, że ja też nie chcę się jeszcze żegnać z Niallem i Melody. Będzie to jako osobna książka, prawdopodobnie we wtorek się tym zajmę, a kiedy już wszystko dodam, napiszę tutaj notkę z informacjami. Mam nadzieję, że tam też ze mną będziecie. No właśnie, skoro to koniec (pierwszej części, ale jednak koniec) to chcę podziękować Wam za to, że czytaliście i byliście tutaj. Dziękuję za wszystkie głosy i komentarze , które wywoływały uśmiech na mojej twarzy, jesteście najlepsi. UWIELBIAM Was, Zuza xx
![](https://img.wattpad.com/cover/29375803-288-k23995.jpg)