*włączcie załączoną piosenkę* *albo nie* *jak chcecie*
-CO TU SIĘ DZIEJE?! - starsza już kobieta podeszła do nas wyjątkowo szybkim i agresywnym krokiem.
Poprawiłam bluzkę i przygryzłam wargę, a mój mózg procował na najwyższych obrotach.
No ładnie Melody, możesz się już pożegnać z pracą.
Złapała mnie za ramię i podniosła z łóżka, wbijając swoje paznokcie w moją skórę.
To boli, suko.
-Wstawaj, młoda damo! Idziemy od pani dyrektor - pociągnęła mnie do drzwi.
Niall też wstał i zaczął coś mówić, niestety nie usłyszałyśmy co, bo ta psycholka wypchnęła mnie już na korytarz i zatrzasnęła za nami drzwi.
W ogóle nie zwracając uwagi na to, że jestem bez butów, wciągnęła mnie do windy.
Czy byłam zła? Byłam wściekła.
Nie mam już szesnastu lat, tylko dwadzieścia dwa, a ona nie miała prawa tak robić.
Jazda windą minęła w ciszy, podczas której rzucałam kobiecie nienawiste spojrzenia.
To sytuacja jest dosłownie śmieszna. Czuję się jak nastolatka, której mama zabroniła spotykać się z chłopakiem, bo nie jest dla niej właściwy.
Kiedy winda zjechała na dół, wyszłyśmy na zewnątrz. To musiało wyglądać naprawdę komicznie, dla osób patrzących na nas z boku. Pani doktor z rozczochranymi włosami i na boso, prowadzona jak na ścięcie. Ew, ta posadzka jest zimna.
W końcu, po zdecydowanie zbyt długim, przemarszu, dotarłyśmy do gabinetu pani Ruth Carver.
Christina zapukała i nie czekając na zaproszenie, od razu otworzyła drzwi.
Wepchnęła mnie do środka i weszła za mną, jednocześnie zamykając drzwi.
Dyrektorka zpuściła okulary na czubek nosa i popatrzyła na nas zdziwniona.
-O co chodzi?
Christina wyrzuciła ręce w górę w geście irytacji.
-Ta rozpustnica... - pokręciła głową z niesmakiem, jakby było jej brak słów.
Wywróciłam oczami.
-Nie rozumiem - stwierdziła dyrektorka, tym razem patrząc na mnie i oczekując wyjaśnień.
-Ona...ona wdała się w ROMANS z PACJENTEM - powiedziała, jakby to było oczywiste.
Taaaa, na stos ze mną.
Ruth westchnęła i spojrzała na Christine.
-Zostaw nas same - nakazała.
Kobieta wyszła, jeszcze raz dając mi spojrzenie pełne pogardy.
Pieprz się. Ups.
-Usiądź, dziecko - pani Carver wskazła ręką na krzesło.
Zajęłam miejsce i zanim kobieta zdążyła cokolwiek powiedzieć, wyprzedziałam ją:
-Niczego nie żałuję - odparłam, zgodnie z prawdą.
Nie cofnęłabym tego, że zamiast wyjść z pokoju Nialla, zostałam go i pozwoliłam mu się pocałować. Nie zmieniłabym mojej decyzji o pocałowaniu go, dzień potem. Nie żałuję żadnego z nielicznym momentów, które mogliśmy dzielić, bo to własnie te momenty przyniosły mi szczeście. Poczułam, że komuś na mnie naprawdę zależy, że jestem dla kogoś ważna.