Rozdział 1

7.2K 390 7
                                    

-Ruby, znowu przytyłam. Chyba na nowo muszę zapisać się na jakiś fitness. - Powiedziałam patrząc na swoje odbicie w lustrze.

Ruby na moje stwierdzenie pokręciła tylko głową i stanęła przed lustrem obok mnie.

-Charlie,-(tak na prawdę mam na imię Charlotte, ale mówią mi Charlie)- ty nie musisz iść. Masz idealną figurę. Za to ja się chyba skuszę.

-No to pójdziemy razem. Mam chyba jeszcze nawet zapisany numer w telefonie na ten fitness na który chodziłam wczśniej. Zadzwonię tam i nas umówię.

-Jasne, ja teraz pojadę do siebie ogarnąć się a ty do mnie zadzwoń i daj znać co, kiedy i gdzie, ok?

-Tak, to do zobaczenia.

-Pa. - Pożegnałyśmy się przyjacielskim buziakiem w policzek, Ruby wzięła swoją torebkę i kurtkę i wyszła zamykając za sobą drzwi mojego domu.

Wzięłam mój telefon ze szklanego stolika i wybrałam numer aby zapisać mnie i Ruby na fitness.

-Dzień dobry. Tu fitness klub. W czym mogę pomóc?

-Dzień dobry. Chciałam zapisać dzwie osoby na dzisiaj na fitness na godzinę osiemnastą.

-Oczywiście. Proszę podać nazwiska.

-Charlotthe Greene i Ruby Swiftie.

****

Po skończonej romowie z sekretarką zadzwoniłam do Ruby i poinformowałam ją o wszystkim. Umówiłyśmy się tak, że ja po nią przyjadę, ponieważ ona nie wie gdzie to jest. Dlatego teraz siędzę w aucie pod domem Ruby czekając aż w końcu wyjdzie. O wilku mowa. Moja przyjaciółka właśnie kieruje się do mojego auta.

-Alleluja! Już myślałam, że nigdy nie przyjdziesz a ja będę tu czekać do usranej śmierci.

-Ha, ha. Bardzo śmieszne. Wiesz przecież, że muszę dobrze wyglądać gdyby okazało się, że nasz trener to jakieś ciacho.

Zachichotałam.

-Ostatnio jak tam byłam prowadziła to jakaś babka, także nie  nastawiaj się bo możesz się rzoczarować. -Mina Ruby wyraźnie zmizerniała.

-Ohh.. szkoda. - Zaśmiałam sie.

Po 15 minutach jazdy jesteśmy na miejscu. Wysiadłyśmy z mojego czarnego Range Rovera.

Weszłyśmy do budynku i skierowałyśmy się prosto do szatni. Ubrałyśmy nasze sportowe ubrania oraz buty i weszłyśmy na salę, gdzie miał się odbyć fitness. Sala była prawie pelna, ale przecisnęłyśmy się na sam przód. Nie było jeszcze osoby prowadzącej, więc zaczęłyśmy rozmawiać. Nagle na sali rozległ się dzwięk głośno otwieranych drzwi. Wszystkie spojrzenia skierowały się w tamtą stronę. To, co ujrzały tam moje oczy było nie do opisania.

Chłopak stanął na przeciwko mnie pod ogromnym lustrem na ścianie.

-Witam panie. Nazywam się Justin Bieber i będę waszym nowym trenerem. - "Zapomniałeś dodać, że jesteś najseksowniejszym stworzeniem poruszającym się po tej planecie." - dodała moja podświadomość. Rozejrzałam sie dookoła i z czystym sercem stwierdzam, że każda dziewczyna tutaj - nawet 68 letnia sprzątaczka - ślini się na jego widok. Wtedy poczułam, że on musi być mój.

Zawsze dostaje to, czego chcę.

Trainer ||J.BOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz