Rozdział 3

5.5K 294 59
                                    

Siedzę w aucie Justina. Cholera.

W aucie Justina.

JUSTINA.

On właśnie zawozi nas do najbliższego Starbucksa. Prowadząc samochód wygląda zniewalająco. Nie mogę go za długo podziwiać, ponieważ po chwili jesteśmy już na miejscu. Jazda minęła nam dosyć cicho, ale to nie była ta niezręczna cisza, tylko ta, w której czujesz się swobodnie, przyjemnie. Zanim zdążyłam wysiąść Justin już obkrążył całe auto i otorzył mi drzwi. Dżentelmen.

-Dzięki. - powiedziałam z uśmiechem. W odpowiedzi on również się uśmiechnął.

Udaliśmy się do Starbucksa po tym jak Justin zamknął auto przyciskiem na małym pilociku. Wyprzedził mnie lekko i otworzył drzwi przepuszczając mnie pierwszą. Skierowałam się do wolnego stolika przy oknie, a Justin podążył za mną. Położyłam na stoliku swoją torbę i powiedziałam :

-Pójdę nam coś zamówić. Co chcesz?

-Nie Charlotte. Nie będziesz za nas płaciła, to ja jestem facetem i to ja pójdę zamówić.

Zchichotałam. Gdybym utorzyła listę z najsłodszymi momentami Justina ten na pewno by sie tam znalazł.

- Nie wątpie w to , że jesteś facetem, ale to ja cię tu zaprosiłam, pamiętasz? Więc co chcesz? -zrezygnowany chłopak usiadł.

- Latte karmelową.

Kiwnęłam głową i udałam się do kasy.

-Co podać? - za kasą stała przesadnie i sztucznie uśmiechnięta, młoda blondynka. Ciekawe czy nie boli ją twarz od tego uśmiechu.

- Poproszę dwie duże latte karmelowe.

-Imiona ?

-Justin i Charlie.

-Zaraz będą gotowe.

Zapłaciłamm i po pięciu minutach wróciłam do Justina z kubkami w rękach.

-Twoja latte. - podałam Justinowi.

-Dziękuję, odwdzięczę ci się za to kiedyś.

-Liczę na to. - uśmiechnęłam się zalotnie i puściłam mu oczko.

Chłopak zachichotał.

-Przyszliśmy tutaj, żeby sie trochę poznać, więc od czego zcazniemy? - zaytał.

- Może 20 pytań? - zaproponowałam. Justin przytaknął-  Zaczynaj. 

Chłopak przez chwilę pomyślał.

- A więc Charlotte, ile masz lat?

- 21, a ty ?

-23. Co robisz na codzień?

-Aktualnie szukam jakiejś pracy.

 -----

Po piętnastu minutach nawet nie zwracaliśmy już uwagi na to czyja kolej tylko po prostu rozmawialiśmy o wszystkim. Czy to możliwe, żeby z dopiero co poznaną osobą aż tak dobrze się dogadywać?

Nagle zobaczyłam, że jakaś dziewczyna wirowała wzrokiem pomiędzy mną a Justinem. Na niego patrzyła z czułością w oczach a na mnie jakby chciała mnie zabić, kiedy beztrosko rozmawiałam i śmiałam się na całego Starbucksa z moim towarzyszem.

-Emm.. Charlotte? Mogę cię o coś zapytać? To dość dziwne pytanie, ale po prostu muszę wiedzieć, żęby potem się nie rozczarować.

-Jasne, pytaj o co chcesz. - Wysłałam mu najlepszy uśmiech na jaki było mnie stać.

-Tolerujesz homoseksualistów? - słysząc to pytanie zakrztusiłam się resztką mojej latte.

Czy on jest..? Nie. To nie możliwe.. Prawda?

Justin widząc moją reakcję od razu się zaczerwienił.

-Ni-nie! Ja-Ja nic z tych rze-rzeczy! -wyjąkał chłopak- Tylko po prostu mój najlepszy przyjaciel jest no tym.. Homoseksualistą, a zauważyłem, że świetnie się dogadujemy i jeśli będzie tak dalej to może cię z nim zapoznam, ale jeżeli nie tolerujesz to raczej nic z tego.

Od razu mi ulżyło. Jaka ja jestem głupiutka.. Jak mogłam pomyśleć, że Justin to gej? Boże, Charlie, ogarnij się.

-Jasne, że toleruje. Nawet jestem za. - słysząc moją odpowiedź Justin od razu się rozchmurzył.

Nagle do naszego stolika podeszła dziewczyna, która się na nas patrzyła.

-Cześć Justy! - Chłopak zaskoczony odwrócił głowę w stronę brunetki.

-O, Jazzy, co ty tutaj robisz? - zdezorientowanie było wymalowane na jego twarzy.

NO WŁAŚNIE, CO TY TUTAJ ROBISZ MAŁA ZDZIRO?! I NIE MÓW DO MOJEGO PRZYSZŁEGO CHŁOPAKA JUSTY! CO ONA SOBIE W OGÓLE MYŚLI?

-Przyszłam po ciebie. -Wzruszyła ramionami.

-Emm- chłopak podrapał się w kark- W takim razie, Charlotte do zobaczenia.

-Czekaj. - wstałam i wyciągnęłam z torebki coś do pisania. Wzięłam rękę Justina i napisałam na zewnętrzej stronie ręki w miejscu od dłoni do łokcia czarnym długopisem mój numer telefonu po czym lekko cmoknęłam do w policzek. On tylko uśmiechnął się i wyszedł razem z jak jej tam było.. Jazzy? Tak, Jazzy.

Ciekawe kim ona dla niego jest.

Jak to kim idiotko, to pewnie jego dziewczyna. - odezwała się moja podświadomość, która pewnie miała rację, choć wolałabym, żeby się myliła. No ale w przeciwnym razie sorka Jazzy, ale będziesz cierpieć.

Kiedy oni odjeżdżali czarnym Range Roverem Justina ja zastanawiałam się CO TO DO CHOLERY JASNEJ W OGÓLE BYŁO.

Trainer ||J.BOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz