Time skiip
Trzecia lekcja, kurwa. Zanim ruszyłem do klasy wyciągnąłem z plecaka 100 złoty i schowałem w kieszeń. Już miałem ruszyć, ale oczywiście mnie dorwali...-siema młody, rodzice dali kasę?- powiedział brunet, nic nie powiedziałem tylko mu ja dałem.
-co taki małomówny? Język ucięli?- odpowiedział drugi chłopak
-bierzcie kasę i spadajcie...- powiedziałem szeptem, to było złe posunięcie...
Brunet złapał mnie za bluzę i popchnął na ścianę. Ściągnął moje okulary i je złamał, przy okazji puszczając mnie. Wstałem i wziąłem okulary do ręki... całe połamane, a bez nich ledwo widzę.
-jeszcze jedno, musimy zrobić te zadania, a wiec... zrób je, jutro może ci nic nie zrobię, a ty dasz mi zrobione zadanie jasne?- Powiedział wkurzonym głosem.
-t-tak..-
Opuściłem szkole, nie mogłem uczestniczyć w lekcji w takich okularach. Na szczęście miałem blisko do domu, otworzyłem drzwi ledwo trafiając w dziurkę od klucza. Odłożyłem plecak, po czym wyszedłem z domu ponownie zamykając drzwi. Nie raz miałem połamane okulary, wiec dobrze pamiętałem drogę do sklepu z okularami. Najpierw musiałem wymyślić wymówkę co się tak właściwie stało, powiedziałem, ze spadły mi z góry... znowu. Wybrałem nowe, zapłaciłem i wróciłem do mieszkania. Włączyłem jakiś film w tle i zacząłem robić zadania „w parach".
Zadania nie zależy mi długo, bo akurat z Polskiego byłem dobry, nudziłem się... jak zwykle, sam w wielkim domu... ze ja jeszcze nie popadłem w paranoje, No nic trzeba jakoś zabić ten czas. Włączyłem coś na netflixie i zacząłem oglądać, w międzyczasie zamówiłem jedzenie, które przyszło po około 30 minutach.
O 23 szedłem już do pokoju, by pójść spać. Leżałem chwile, gdy nagle usłyszałem pukanie, ale nie w drzwi a w okno... wystraszyłem się trochę, wiec schowałem się pod kołdrę. Po chwili ktoś mnie odkrył, a ja omal nie zemdlałem. Światło było zapalone, wiązałem okulary z półki i przyjrzałem się osobie, która weszła przez okno. Był to...
KAMIL?!- co ty tu robisz?!- spytałem zdezorientowany
- przyszedłem pomoc w zadaniu, ale jak coś nie było mnie tu- wydawał się pijany
- to jakiś żart tak? Poza tym jesteś pijany i nic byś nie skumał...-
- ja? Nieeee, nie jestem pijany- chłopak się przewrócił.
Podniosłem go i położyłem na łożku, miałem zbyt duże serce, by wyrzucić go teraz z domu. Sam ułożyłem sobie kołdrę i poduszkę na podłodze, gdzie po dłuższej przerwie zasnąłem.
ℝ𝕒𝕟𝕠
Obudziłem się i spojrzałem na śpiącego na łożku bruneta, co ja zrobiłem? Będę miał teraz przewalone! Jaki ja głupi! Spojrzałem na wyświetlacz telefonu, była 12:46... nie am sensu iść już do szkoły, zostały tylko 3 lekcje...
Wstałem i udałem się do łazienki, ogarniałem włosy i twarz po czym założyłem okulary, całkiem ładne wybrałem jak na to, ze nic nie widziałem. Wyszedłem z łazienki i zobaczyłem zdezorientowanego Kamil siedzącego na łożku.- co ja t-tu robię? Krystian?! Co tu się... stało?!-
Postanowiłem sobie trochę pożartować, choć wiedziałem jak to może się skończyć.
- nie pamiętasz... kochanie?- próbowałem być smutny, ale mi się to nie udało i szybko wybuchnąłem śmiechem. Kamil popatrzył na mnie przestraszona mina.
- nie No żarty, wszedłes w nocy oknem pijany do mojego pokoju, powiedziałeś, ze chcesz mi pomoc w zadaniu i... zezgonowales mi na ziemi... położyłem cie na łóżko, a sam położyłem się na ziemi... i to tyle-
-nie strasz mnie, debilu!-
-wyluzuj i tak nie powinno cie tu być-
-racja, ja już pójdę i żeby nie było, dalej cie nie lubię... i nie było mnie tu- powiedział po czym szybko ruszył na dol i wybiegł z domu.
No cóż resztę dnia musiałem spędzić sam.. nawet on jest lepszym towarzystwem niż samotność. O jakieś 16 postanowiłem się przejść, wiec ubrałem się do wyjścia, wziąłem potrzebne rzeczy i wyszedłem z domu. Udałem się do pobliskiego parku.
Siedziałem na ławce, gdy nagle usłyszałem znajomy mi głos, odwróciłem się i zobaczyłem Łukasza, Staśka i Kamil idących w moja stronę... chyba mnie nie widzieli. Wstałem z ławki i ruszyłem w głąb parku, jednak na moje nie szczęście dorwali mnie, gdy szedłem ceglana ścieżka.
- No No a kogo my tu mamy... pedała- odezwał się Łukasz
- zostawcie mnie... chociaż dziś... proszę, nawet nie wziąłem ze sobą kasy...- odparłem zrezygnowany, na prawdę nie miałem przy sobie portfela.
- tak na pewno, zobaczmy czy an pewno..- Łukasz złapał mnie za bluzę i podniósł do góry, po czym zaczął mną trząść.
- rzeczywiście nie ma... może to będzie trochę warte- wyciągnął z kieszeni mały bryloczek, który niegdyś dostałem od babci, która zmarła 6 lat temu... tylko ona mnie kochała...
- zostaw to! Mogę iść do domu po kasę! Ile chcesz! Ale prozę oddaj to!-
- aż tak ci na tym zależy... tak? Zabieram to- rzucił mną o kamień.
Poczułem mocny ból pleców i głowy.. przed oczami robiło mi się ciemno, nic nie słyszałem... zobaczyłem tylko jakiegoś faceta stojącego przede mną, po czym odleciałem.
~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>
POLSAT!!
Przepraszam, za zatrzymuje w takim momencie :3 następny rozdział będzie jutro lub pojutrze... papatki! ฅ^•ﻌ•^ฅ-800 słów
CZYTASZ
Nic nas nie rozdzieli...(NxE) || ✔︎
FanfictionNxE is Real Historia pisana: 13.04.2021- 18.06.2021 Inspiracja książka „On YOSHI X NEXE" autorstwa: @KlejWProszku