(Time skip, w domku)
Walizki daliśmy do sypialni i od razu się na siebie rzuciliśmy.
Brunet przymocował mnie do ściany, czule mnie przy tym całując. Oddawałem pocałunki, wiedziałem do czego zmierzał. Nagle chłopak oderwał się ode mnie i wstał w stronę drzwi, zamknął je, aby nikt nam nie przeszkodził. Całowaliśmy się dalej, w pewnym momencie byliśmy już bez koszulek, a moja szyja została zaatakowana przez usta bruneta.
(W innym rozdziale to opisywałam, także tutaj już nie będę)(Time skip jeden dzień)
Obudziło mnie słońce, które napieprzalo mi w oczy, cholerne lato. Odwróciłem się, bo chciałem się przytulić do mojego ukochanego, lecz go tam nie było. Wstałem z łóżka z nadzieja, ze jest w domu. Bardzo teraz chciałem się przytulić. Nie było go, nie zostawił tez żadnej kartki, pewnie zapomniał.
Zrobiłem sobie śniadanie i włączyłem coś na yt. Jeszcze wcześniej spojrzałem w telefon, była 11:20. Gdy skończyłem jeść była już 13, zbyt się wciągnąłem w yt. Kamil dalej nie wracał, zacząłem się martwić. Nagle zadzwonił mój telefon, nieznany numer. Postanowiłem odebrać.
???- witam czy dodzwoniłam się do pana Krystiana?- usłyszałem bardzo poważny ton obcej kobiety, od razu się spiąłem.
N- tak?-
???- pana yyy... chłopak został mocno pobity, leży w szpitalu na *******- zamarłem, przez chwile nie mogłem oddychać. Nie odzywałem się bardzo długo pani się nawet zmartwiła.
(P-pielęgniarka (idk kto dzwoni poinformować o wypadku itd.))
P- wszystko w porządku? Proszę się odezwać-
N- t-tak, zaraz przyjadę...-
P-dobrze, dowidzenia- kobieta się rozłączyła.
Stałem jak wryty, gdy to usłyszałem... mój Kamil.. mój kochany... jest teraz w szpitalu. Może to nic poważnego? A może walczy o życie? Nie dowiem się jak nie pojadę. Zamówiłem taksówkę i zadzwoniłem do Blaszki, bo był to pierwszy numer tuż po Kamilu.
Po jakieś dłuższej chwili byłem już w szpitalu, czym prędzej podbiegłem do recepcji.
N- czy on żyje?! Kamil, Kamil Lachowski... c-czy on żyje?- łzy zaczęły mi spływać po policzku.
(R-recepcjonista)
R- kim pan dla niego jest? Nie mogę udzielić niektórych informacji zwykłym kolega-
N- j-ja jestem jego... chłopakiem.. proszę mi powiedzieć czy on żyje- coraz więcej łez napływało mi do oczu.
R- Pan Kamil Lachowski znajduje się w sektorze „a"... prosto korytarzem i w lewo-
N- dziękuję-
Nie mogłem jeszcze za bardzo biegać, ale i tak to zrobiłem. Na miejscu była już mama Kamila... ona jeszcze nie wiedziała, ze jesteśmy razem.
(ME- mama Ewrona)
Me- o Krystian... on leży tutaj... jest w ciężkim stanie, nie wiem czy przeżyje- Kobieta bardzo płakała, ja tez miałem kilka łez na policzku, lecz próbowałem myśleć trzeźwo.
N- na pewno przeżyje... a c-czy można do niego wejść?-
Me- można, ale gdy jestem obok czuje jakby był martwy...- przytuliłem czule kobietę i wszedłem na sale.
Podszedłem do Kamil, wyglądał okropnie.
Miał limo pod okiem i był cały blady... miał mocne rany cięte na rękach i brzuchu.
Podeszłem do niego i usiadłem na krzesełku, trzymając go za rękę. Łzy tym razem leciały jakby były wodospadem, nie chciałem go stracić, ale tez za bardzo nie wiedziałem jaka jest powaga sytuacji. Rozglądałem się w poszukiwaniu lekarza. Szybko go znalazłem, w zasadzie sam do mnie podszedł.(L-lekarz)
L- dzień dobry pan do Kamila?- w tym czasie do sali weszła również mama Kamila
N- t-tak... co z nim?-
L- niestety nie mogę udzielać informacji osoba nie należącym jakkolwiek do rodziny-
N- a-ale ja jestem jego chłopakiem... tyle wystarczy?- mama Kamila wytrzeszczyła oczy, pewnie się zdziwiła.
L- w takim razie mogę... pan Kamil jest w bardzo ciężkim stanie.. został pobity i poprzecinany (idk jak to inaczej napisać) w niektórych miejscach, policja szuka ludzi, którzy to zrobili, wiec pan jak i pani będą musieli iść na komendę...- popatrzył w stronę mamy Kamila.
N- d-dobrze... Dziękuje- lekarz odszedł, a ja znowu siadłem obok chłopaka, tym razem całując go w czoło.
Cały czas czekałem, aż się chociaż ruszy... nic z tego. Rozmawiałem tez z mama Kamila, powiedziałem, ze jesteśmy razem i jeszcze kilka rzeczy.
~>~>~>~>~>
Następnego dnia wstałem i poszedłem się ogarnąć do łazienki. Dzisiaj zostałem wezwany na komendę w sprawie pobicia Kamila. Musiałem być tam o 14, była 12.
Nie wiadomo kiedy wyjdzie ze szpitala, ale ma się już lepiej. Dzisiaj na pewno go odwiedzę.Ubrałem bluzę i szare dresy, które były trochę bardziej „eleganckie" niż normalnie i udałem się w stronę wyjścia. Przed blokiem stała już wcześniej zamówiona taxi, wsiadłem do niej i podałem odpowiedni adres.
Zapłaciłem kierowcy i wyszedłem z auta, kierując się w stronę komendy policji. Gdy byłem już w środku podszedłem do recepcji.(nwm czy na komendzie jest recepcja ale walić)
Udałem się w podane przez pana miejsce i zapukałem w drzwi. Po chwili usłyszałem krótkie „prosze", wiec wszedłem do środka.
Na miejscu ujrzałem trochę wyższego policjanta, który wskazał mi miejsce na przeciwko niego, usiadłem.(P-policjant)
P- witam pana, zadam panu kilka bardzo ważnych na ten moment pytan, dobrze?-
N- dobrze...-
P- czy wie pan, kto mógł pobić pana Kamila?- pierwsze o kim pomysłem to oczywiście Stasiek.
N- mam jedna sugestie.. Stasiek Świątkowski, groził nam.. mi. Był zazdrosny o to, ze ja z Kamilem jesteśmy razem... to mógł być on-
P- dobrze, dziękujemy za informacje, a czy wie pan coś więcej o tej osobie?-
N- nie za bardzo... poznałem go kilka miesięcy temu, jeszcze w szkole.. to był najlepszy przyjaciel Kamila...-
P- dobrze... to tyle. Dziękujemy za informacje... odezwiemy się jeszcze do pana- powiedział policjant wypuszczając mnie z sali.- Do zobaczenie- oznajmił, gdy ja się oddaliłem.
Udałem się z powrotem do domu, aby się przebrać i pójść do Kamila. Była 15, wiec raczej zdążę jeszcze go odwiedzić.
~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>
Hej! Witam was! Z okazji 1k wyświetleń i ponad 200 gwiazdek mam dla was niespodziankę! Maraton!Kckckckckckckkckckckckckc
1/3
Funfakt 1:
Mam bardzo niski głos, mimo iż jestem dziewczyna. Często jak rozmawiam z kims nowym to myśli, ze jestem chłopem XD-970 słów :3
CZYTASZ
Nic nas nie rozdzieli...(NxE) || ✔︎
FanfictionNxE is Real Historia pisana: 13.04.2021- 18.06.2021 Inspiracja książka „On YOSHI X NEXE" autorstwa: @KlejWProszku