~𝕡𝕣𝕠𝕝𝕠𝕘~

553 33 24
                                    

Kolejny dzień.
Znowu wstałem wraz z budzikiem, poszedłem na dol do kuchni. Moich rodziców jak zwykle nie ma, a na stole leży kartka.
        𝐾𝑟𝑦𝑠𝑡𝑖𝑎𝑛𝑖𝑒
𝑅𝑎𝑧𝑒𝑚 𝑧 𝑡𝑎𝑡𝑎 𝑝𝑜𝑗𝑒𝑐ℎ𝑎𝑙𝑖𝑠𝑚𝑦 𝑤 𝑑𝑒𝑙𝑒𝑔𝑎𝑐𝑗𝑒, 𝑝𝑎.
                                                 𝑀𝑎𝑚𝑎

Jak zwykle byłem sam w domu. Moi rodzice są bogaci, ale nie nazwał bym ich fajnymi. Prawdopodobnie jestem wpadka, nie interesują się mną. Mimo wszystko płaca za dom i co miesiac przesyłają mi nie mala sume pieniężna.

Na śniadanie zrobiłem sobie płatki z mlekiem (oczywiście najpierw płatki), po czym poszedłem z powrotem do pokoju. Wziąłem plecak, upewniając się, ze wszystko spakowałem. Spojrzałem na telefon, była 7:38 do szkoły miałem około 20 minut, wiec ruszyłem na dol, ubrałem buty i wyszedłem z domu.

Nie nawidzę szkoły. Zwłaszcza dlatego, ze nikt mnie nie lubi, a wręcz mnie gnębią. Chłopaki z mojej klasy... cóż nie są najlepszymi przyjaciółmi, ponieważ zawsze, gdzieś po 3 lekcji podchodzą do mnie i wyciągają kasę, jeśli jej nie dam sami wezmą ja sobie, przy okazji uderzając mnie w twarz. Nie raz wróciłem do domu z prawie złamanym nosem, lub z sinym okiem. Rodzice mieli to gdzieś. W „grupie" chłopaków, którzy mnie gnębili znajdowali się prawie wszyscy chłopcy z klasy, znałem nawet ich ksywki:
- „Ewron" czyli Kamil, mój Najgorszy wróg. To on zawsze mnie bił.
- „Blaszka"- Łukasz, nie raz przyszedł nachlany lub naćpany do szkoły.
- „Thorek" Stanisław, z tego co wiem dobrze śpiewa.
- „Yoshi" czyli Filip. Ma bardzo dziwny humor.

(Wracając)

Poszedłem pod sale i zobaczyłem go. Bruneta, zwanego Kamil. Spojrzał na mnie, zamordował mnie wzrokiem odwróciłem się i założyłem kaptur. Po chwili zadzwonił dzwonek na lekcje, podeszła pani i otworzyła klasę. Usiadłem jak zwykle w ostatniej ławce, pani zaczęła sprawdzać obecność, okazało się, ze nie było połowy klasy.

- dobrze a wiec pod koniec lekcji, chciałabym abyście zrobili zadanie 5,6,7 i 8 w parach, które zaraz wypowiem i nie, nie można zmienić pary.

Tylko nie to. Nikt mnie nie lubił, wiec nie ważne kogo pani by mi wypowiedziała, nie będzie dobrze. Pani zaczęła dobierać pary tak jak jest po kolei w dzienniku. Najgorzej, byłem obok Lachowskiego, oby nie on. Jednak życie mnie nie lubi.

- yyyy Kamil i Krystian, są obecni?

Ani ja, ani Kamil się nie powiedzieliśmy ani słowa.

- są, dobrze wiec będziecie razem w parze...

Nie. Stało się najgorsze, miałem nadzieje, ze zrobię to za nas i będzie problem z głowy.

~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>
Hej! To koniec prologu mam nadzieje, ze książka się spodoba :*

-400 słów
- @x_julvix_

Nic nas nie rozdzieli...(NxE) || ✔︎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz