Weszliśmy do mojego domu. Zaczęliśmy się rozbierać i spojrzeliśmy sobie w oczy. Miałam wrażenie, że Janek ma rozszerzone źrenice i straszne wory pod oczami. Nie zauważyłam tego wcześniej.
- Czemu masz takie źrenice?- zapytałam chłopaka który właśnie sciągał kurtkę.
- Co?
- No wyglądasz jakbyś coś brał plus nie miałeś tych worów pod oczami.
- Spokojnie to tylko MDMA, nic takiego. Już zresztą zeszło trochę.
- Żartujesz? Chcesz się wkręcić w narkotyki?- byłam strasznie zaniepokojona. Wiem, że to szybko uzależnia, a nikomu nie było to potrzebne.
- Trzeba znać umiar, spokojnie nie uzależnię się.- powiedział po czym złapał mnie za ramiona.- Żyjemy po raz pierwszy.
- Ja po prostu się martwię o ciebie, sam wiesz.
- Wiem i na prawdę nie musisz, jestem dorosłym chłopakiem. Poradzę sobie.
- W to nie wątpię.- powiedziałam, po czym się zaśmiałam. Oboje weszliśmy do mojego salonu, mój dom był spory i nawet w dwójkę wydawało się być głucho.
- Chyba zapomnieliśmy o jakimś alkoholu, masz może jakiś?- zapytał się mnie blondyn. Chwilę myślałam i przypomniało mi się, że powinnam mieć 200 ml czystej u mnie w łóżku, jeszcze z jakiś sporadycznych wyjść.
- Chyba tak poczekaj, pójdę na górę.- skierowałam się na góry i kątem oka widziałam, że Janek siada na kanapie. Weszłam do mojego pokoju i otworzyłam łóżko. Wzięłam w dłoń butelkę jednak coś przykuło moją uwagę. Był to skręt zostawiony na specjalną okazję. Nie myśląc długo chwyciłam go w rękę. Schodząc zaszłam jeszcze do kuchni po jakąś szklankę, niestety nie miałam kieliszków.
- Dla siebie mam coś specjalnego, a dla ciebie wódkę i szklankę, nie mam kieliszków.- powiedziałam machając rzeczami w rękach.
- Nie chcesz się podzielić jointem?
- Nie, że nie chce, ale przed chwilą brałeś narkotyki, a tego wieczoru nie chciałabym spędzić w szpitalu.
- Racja, ale serio nie masz kieliszków?- chłopak zaśmiał się mówiąc to.
- Wiesz, nikt u mnie nie pije. W zasadzie to śmieszne.- odpowiedziałam i dałam Jaśkowi alkohol. Sama pokierowałam się w stronę okno i odpaliłam używkę.
- Kraków to piękne miasto.- powiedziałam patrząc w okno, po czym zaciągnęłam się.
- W sercu zawsze, 012.- Jasiek wypalił i w odbiciu szyby zauważyłam, że podchodzi do mnie. Pomiędzy nami było mniej więcej 20 cm różnicy, co wyglądało komicznie. Nagle poczułam jego dłonie zwężające się na mojej talii, a głowę położył na mojej. To dziwne, ale wtedy poczułam spokój, bezpieczeństwo. Czując już działania marihuany zaśmiałam się na nasze odbicie w oknie, oboje śmialiśmy się. Miałam wrażenie jakby ta chwila trwała nieskończoność. Kończąc jointa wyrzuciłam go przez okno i odwróciłam się w stronę blondyna. Ten naparł na mnie i przybliżył twarz do mojej. Nasze oddechy zaczęły się mieszać i matko, tych tęczówek nie da się podrobić. Poczułam lekkie motyle w brzuchu, chociaż nie powinnam. Wiedziałam, że nie powinnyśmy, jednak to było silniejsze. Nasze usta połączyły się w namiętnym pocałunku. Ułożyłam swoje dłonie na policzkach blondyna, a ten złapał mnie w talii i przybliżył jeszcze bardziej. Przesunął językiem po moich zębach prosząc mnie o dostęp. Poczułam ręce Jasia na moich udach co oznakowało to, że chciał mnie podnieść. Zawiesiłam w jego tułowiu moje nogi a on nadal natarczywie mnie całował. Zaczął ze mną iść i posadził mnie na stole. Jednak oczywiście coś musiało iść nie po naszej myśli. Całe moje spodnie były mokre od wódki, a podłoga również była mokra. Strąciliśmy szklankę z wódką. Chyba mieliśmy talent do rozlewania alkoholu.