1.1

106 7 0
                                    

Wszyscy zauważyli, kiedy do pokoju weszli Harry i Niall. Dwaj chłopcy mienili się w światłach jak wampiry ze Zmierzchu. Za każdym razem, gdy Harry poprawiał włosy, brokat spadał na podłogę i ludzi, którzy go otaczali.

- Harry, przestań mnie obsypywać brokatem - skarżył się Louis.

- Nikt nie powiedział, że musisz stać obok mnie - odpowiedział.

Niall siedział ukryty w kącie, ponieważ z jakiegoś powodu wszystkie dzieci podchodziły do niego, prosząc o cukierki i szczęście. Były przekonane, że jest leprechaunem i trudno było je przekonać, że jest inaczej, kiedy tak błyszczał.

- Cześć panie leprechaunie, proszę, daj mi cukierka - poprosiła mała dziewczynka.

- Kto ci powiedział, że nim jestem? - zapytał ją. Ona tylko wskazała na Louisa, który roześmiał się, obserwując tę scenę z daleka.

- Zdradzić ci sekret? - zapytał małe dziecko, które przytaknęło podekscytowane, chcąc wziąć udział w akcji - Ten chłopak, który powiedział ci, że jestem leprechaunem, jest tak naprawdę jednym z elfów Świętego Mikołaja. To dlatego jest taki niski. Idź i powiedz mu, co chcesz dostać na Gwiazdkę, a na pewno to dostaniesz.

Dziewczynka natychmiast uciekła do Louisa i teraz to Niall śmiał się, gdy wstał i ponownie dołączył do imprezy.

Liam stał oparty plecami o ścianę i przyglądał się temu wszystkiemu. Potrząsnął głową na wybryki swoich przyjaciół i dalej obserwował. Nie wszedł w tłum, tylko dlatego, że był zbyt nieśmiały. Wszyscy na imprezie byli tacy ładni, a on był tylko Liamem. Ale to go nie denerwowało, było mu z tym dobrze. Lubił obserwować ludzi i zauważać jak się zachowują. Na przykład, kiedy Louis przybył na miejsce, pierwsze co zrobił, to odszukał Harry'ego i ruszył w jego stronę. To go zaniepokoiło, więc nie spuszczał z nich oka. Widział też, że Niall wszedł do środka i zauważył, że pierwszą rzeczą, jaką zrobił chłopak, było flirtowanie ze wszystkimi pięknymi członkiniami rodziny Zayna. Wszystkie go odrzuciły, ale ten wciąż próbował. Było tak do czasu, gdy dzieci zaczęły go śledzić. Wtedy zostawił Malików samych i usiadł w kącie, ukrywając się.

Payne został wyrwany ze swoich obserwacji przez Malika, który wołał jego imię.

- Li, chodź poznać moją mamę! - spojrzał w jego stronę, aby zobaczyć go stojącego obok w zasadzie żeńskiej wersji samego siebie. Podszedł tam uśmiechnięty i przywitał się odpowiednio z panią Malik.

- Liam, tak wiele o tobie słyszałam - powiedziała, przyciągając go do mocnego uścisku. Zarumienił się na jej słowa.

- Naprawdę? - zapytał.

- Tak, mój mały Zaynie mówi tylko o tobie - odpowiedziała. Teraz mulat również wściekle się zarumienił.

- Zayn! - krzyknęła Perrie z drugiego końca sali. Na dźwięk jej głosu przewrócił oczami i odszedł w stronę swojej narzeczonej.

Szatyn postanowił zostać z jego rodziną. Byli ciepli i gościnni, a rozmowa z nimi płynęła z łatwością. Zanim się zorientował, impreza się skończyła, a on uściskał matkę przyjaciela na pożegnanie.

- Lepiej odwiedź mnie kiedyś w Bradford - powiedziała mu. Obiecał jej, że to zrobi, a ona skierowała się do wyjścia.

Liam musiał poczekać, aż wszyscy wyjdą, a potem zaczął zbierać swoje kwiaty. Wciąż wyglądały dobrze i nie mógł dać im się zmarnować, więc planował zabrać je do lokalnego szpitala i dać pacjentom, aby rozjaśnić im dzień. Usłyszał, jak drzwi się otwierają i zobaczył Zayna idącego w jego stronę.

- Moja rodzina naprawdę cię polubiła - stwierdził, kiedy zaczął pomagać szatynowi w sprzątaniu - Chcą, żebyś przyjechał do Bradford jak najszybciej. Myślę też, że moja siostra mogła się w tobie zadurzyć - roześmiał się.

- Bardzo chciałbym odwiedzić Bradford pewnego dnia - odpowiedział Liam.

- Dobrze, bo wybieramy się tam w ten weekend - powiedział. I to było to.

In His Arms - Ziam (Tłumaczenie PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz