Rozdział VI

144 17 2
                                    

Isabel nie mogła w to wszystko uwierzyć,tyle przykrości ją spotkało , w tak krótkim czasie, to niedorzeczne,pomyślała. Michael pochłonięty pocałunkami z drobną brunetką, ubraną tylko w biały t-shirt, będący jej nieco ponad kolana,całkowicie zapomniał o swojej towarzyszce podróży, którą nie dawno jeszcze wodził za nos. Po policzkach Isabel spłynęły chłodne łzy, które lekko ukoiły ,wzbierającą się w niej złość. Cały czas stała jak wryta, powłoka ciemności zasłaniała jej zniesmaczony wyraz twarzy. Nagle zrobiło się całkowicie cicho, w panującym mroku nie wiele można było dostrzec, Isabel nie widziała niczego i nikogo, poczuła tylko delikatny dotyk dłoni na swoim ramieniu.

- Isabel ? - usłyszała znajomy,męski głos. To był Michael.- Isabel ? Dobrze się czujesz ? - spytał czule szeptem,tak jak gdyby wcześniej nic się nie stało.

Dziewczyna popatrzyła na niego z oburzeniem. Była sfrustrowana tym,co przed chwilą się wydarzyło, szybkim ruchem strzepnęła jego dłoń z ramienia

- Nie dotykaj mnie- syknęła.- Rozumiesz ?

Nie odpowiedział na to nic, szybko jednak do rozmowy zdążyła się wtrącić brunetka.

- Może lepiej wejdźmy do domu- kiwnęła głową w stronę małej chatki pogrążonej w mroku.

Chwilę później cała "trójca święta" była już w środku.Wewnątrz panował porządek. Dom był utrzymany w ciepłych kolorach, takich jak czerwień czy żółć, brunetka zaprowadziła Isabel i Michaela do kuchni , w której to przy stole znajdowała się dwójka chłopaków ,mniej więcej może starszych od 16-latki o 2-3 lata. Na jej widok zaniemówili, od góry do dołu lustrowali ją wzrokiem, przez około 5 min. Później jeden z nich, czarnowłosy się odezwał:

- W porządku- po czym brunetka lekko pchnęła ją do przodu, tak ,że znajdowała się zaledwie parę metrów od czarnowłosego chłopaka.- Nie bój się - uśmiechnął się, ręką wskazał jej miejsce, na którym miała usiąść.

Isabel zmusiła się do uśmiechu , po czym posłusznie zajęła miejsce obok chłopaka. Miał bardzo jasną karnację i oczy o zabójczym odcieniu zieleni. Na jego karku znajdował się tatuaż tej samej treści ,co u Micheala , tylko cyfry się nie zgadzały , tym razy była to liczba 321.

- Jestem Tom - podał jej dłoń, dziewczyna niechętnie odwzajemniła uścisk. - Isabel ,prawda ?

Szeroko otworzyła oczy ze zdumienia. To wszystko przytłaczało ją o jeden wielki zawrót głowy.

- Błagam ,weź się mała nie bój nas - odezwał się blondyn z czerwonymi pasmami włosów po drugiej stronie dużego,orzechowego stołu, jego uśmiech był jak tysiąc pocałunków naraz ,a nawet i więcej. - Czuję się jak przestępca przez ciebie- zażartował.

Isabel poczuła jak na jej twarzy pojawia się mimowolny,maleńki uśmiech.

- Od razu lepiej, jestem Jack(czyt.Dżak) - wstał od stołu , podszedł do niej, chwycił jej dłoń i szarmancko złożył na niej pocałunek. Miał piękne fioletowe oczy, tajemnicze ,tak jak Zack'a ,którego spotkała wcześniej.- Na pewno należą ci się jakieś wyjaśnienia ,ale to jutro, zaprowadzę cię do pokoju.

Kiedy Isabel wstała od stołu poczuła na sobie dziwny wzrok brunetki ,bacznie ją obserwowała. Zaczęła podążać za Jack'iem .Michael zatorował chłopakowi nagle drogę i chwycił go za ramię.

-Ja zaprowadzę Isabel- poczym odepchnął go w stronę kuchennego blatu, następnie zwrócił się do rozdrażnionej fioletowłosej- chodź.

Dziewczyna bacznie za nim podążyła.

Cień szansyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz