Rozdział XII

93 8 0
                                    

Michael wlepiał swoje oczy w środkowy monitor, na którym była Isabel. Dziewczyna spała, bądź leżała, nie można było dokładnie jej dostrzec. Czerwone ściany , czarny sufit i zero naturalnego światła. W małym pokoiku nie było żadnego okna. Chłopakowi było duszno, nie wiedział, czy to z nerwów ,czy też radości. Jack spojrzał na niego pytającym wzrokiem. Ten tylko machnął w odpowiedzi ręką i podparł ścianę. Tom był za bardzo zajęty rozmową z blondynką,żeby dostrzec jak Michael słabnie. Blondyn zrobił się cały blady i zjechał w dół, stracił przytomność.

-Michael !-krzyknął Jack, podbiegając do niego- Tom,Tom !

Czarnowłosy razem z bolnydynką już do nich biegli, natychmiast wynieśli z ciasnego pokoiku Michaela. Kobieta wezwała ,kogoś na wzór lekarza. Mężczyzna w czarnym fartuchu i z białym czepkiem na głowie, położył chłopaka na łóżku i zaczął go uważnie badać. Jack i Tom czekali w pokoju obok. Każde pomieszczenie było tu utrzymane w klasycznym ,za równo jak i eleganckim stylu. Złote płytki na podłodze, seledynowe ściany i ogromne lustro na suficie. Niesmowity i niecodzienny widok.Lidnsey przegrnęła palcami swoje złociste włosy, była bardzo zdenerowana.

-Chłopaki, zrobimy wszystko, co w naszej mocy,żeby pomóc wam odnaleźć Isabel- powiedziała nerwowo zerkając wzrokiem na drzwi, za którymi był lekarz wraz z Michaelem.

Tom podszedł do niej i objął ją swoim ramieniem.

-Dziękuję- poczym dyskretnie się odsunął.

-Ile może trwać takie badanie- powiedział Jack, drgając nerwowo nogą. 

Lindsey zmierzyła go wzrokiem i tylko wzdychnęła nerwowo. W pomieszczeniu panowała niezręczna sytuacja, każdy był przejętym tym, co wydarzyło się chwile wcześniej. Klamka ,białych drzwi poruszyła się. Chwilę później był już z nimi tajemniczy gość w czarnym fartuchu. Jego mina była dwuznaczna, albo Michael jest w tak fatalnym stanie,że nic już nie można zrobić, bądź też to po prostu koleś miał zły humor, bo Lindsey nie pozwoliła mu się wyspać. Jack modlił się o to,aby to była ta druga opcja. 

-Musiscie jak najszybciej znaleźć tą dziewczynę- powiedział na wpół swiy mężczyzna po czterdziestce.

Jack zwiesił głowę i przeklnął w myślach, Tom zbladł,ale nie odezwał się ani słowem. Lidnsey podeszła do niego i czule objeła go swoimi ramionami. 

-Jest aż tak żle Alex ?- zapytała.

Ten w odpowiedzi pokiwał tylko głową i wyszedł. Jack'a zalała fala wzbierającej na sile złości. Zaczął nerwowo chodzić po pomieszczeniu.

-Przestań !- warknął na niego Tom.

-Przestań ? Przestań !- zaśmiał się z obłedem w oczach.- Mam przestać się przejmować swoim kumplem ? Z nami też tak będzie - podbiegł do niego i szarpnął za szarą koszulkę- też tak skończymy- po czym zaczął się śmiać.

Tom patrzył na niego z przerażeniem, a Lindsey z współczuciem, w tej chwili nikt nie mógł mu pomóc.

-Nie skończycie tak !- krzyknęła Lindsey, podchodąc do Jack'a.-Posłuchaj mnie- spojrzała na niego swoimi zielonymi oczami.-Pomogę wam, załatwie wam ekipę,zrobimy wszystko,żeby odnaleźć Isabel. Żaden  was nie zginie !

Blondyn z czerwonymi pasemkami uważnie jej się przyglądał, po czym ze zrozumieniem kiwnął głową. Dziewczyna wcisnęła czerwony guzik ,ukryty za ogromnym obrazem i natychmiast znaleźli się w innym pomieszczeniu pełnym ludzi, komputerów i broni. Lidnsey podeszła do czerwonowłosej kobiety w białym stroju i szepnęła jej coś na ucho, ta natychmiast skierowała swój wzrok na dwójkę chłopaków.

-Okey -wstała od biurka i podeszła do nich bliżej.-Jestem All, dobiorę wam odpowiednią grupę na waszą misję, chodźcie za mną.

Po czym szybkim krokiem ruszyła do nastepnego ciemnego pomieszczenia, oświetlonego niebieskimi lampami.

-Ludzie !-krzyknęła All- Potrzeba sprawnej ekipy na misję- po czym odwróciła się w strone chłopaków i dała im znak ręką, że mają podejść bliżej- To jest Jack i Tom- mnóstwo par oczu skoncentrowało się teraz na nich.

-Co to za misja ?- krzyknął jakiś głos, prawdopodobnie dziewczyny.

-Wszystko wam wyjasnie pózniej- powiedziała All.- Potrzebuje kogoś, jacyś chętni są ?

-Ja- wyłonił się z tłumu muskularny chłopak.

All uśmiechnęła się , poprawiając ręką swoje okulary na nosie.

-Świetnie-poklepała go po plecach blondynka w czarnym obcisłym stroju.-Jak ty idziesz, to ja też.

-Hmm-z mroku wyłonił się brunet w okularach i w szarej bluzce, jego postura również budziła nie małą powagę.-Nie ma mowy,że pójdziecie beze mnie.

Blondynka obrzuciła go znudzonym wzrokiem, po czym zadziornie się uśmiechnęła.

-Potrzeba jeszcze jednej osoby- powiedziała zdenerwowana All.-No dalej, nie mamy za dużo czasu !- krzyknęła.

-No to ja pójdę- z nikąd pojawiła się nagle drobna szatynka z sztyletem w ręcę. Niepewnym krokiem podeszła do grupy stojącej na przodzie.

-Cassie ?- spytała zdumiona blondynka , obrzucającą ją pełnym zniewagi wzrokiem.

-Zamknij się - odezwał się do dziewczyny chłopak w okularach.

Allis zmierzyła ich uważnie wzrokiem ,po czym uśmiechnęła się do Toma i Jack'a. Chłopaki byli obecni tylko ciałem. Ich myśli były wciąż przy Michaelu.

-Tom,Jack ?- wybudziła ich z transu- oni wam będą pomagali.

 Allis poklepała Toma po ramieniu i opuściła pomieszczenie. Obydwaj spojrzeli na siebie, po czym zmierzyli stojącą przed nimi grupę.Blodnyka tylko prychnęła i wyzywająco spojrzała na Jack'a.

-Błagam was- odezwała się - oni nawet walczyć nie umieją.

Jack obrzucił ją zawistnym zwrokiem i w myślach zbluzgał.

-Oj kochana, mylisz się- powiedział obojętnie.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Nie za bardzo podoba mi się ten rodział, jakiś taki nudny mi się wydaję. Dziękuję za wszystkie gwiazdki i komentarze ,jakie dostałam,to naprawdę motywuje człowieka do działań ^^. Pozdrawiam :D. Ps. czy ktoś może słucha tych nutek ,co dodaję do rodziału, jestem ciekawa  ?:)

Cień szansyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz