Podobno niektórzy bardzo chcieli rozdział, więc proszę
******
Podróż bramą Gehenny nie była długa jak się okazało. W Assiah byli dosłownie pół minuty temu, a już byli w Gehennie. Jednakże, to co ich zdziwiło, to to że nie wylądowali w zamku ojca. Choć czy na pewno byli zaskoczeni? Często się to zdarzało, nawet ich ojcu, który już jak wiadomo młody nie jest. Jednak i Lucyfer często popełniał błędy, jak widać, ale nie zawsze się do tego przyznawał, lecz z pewnością bardziej by się do tego przyznał niż Samael. Nasz znany również jako Mephisto raczej nie przyznałby się samemu do błędu, no chyba że Szatan zacząłby spalać oba światy na raz, będąc przy tym wściekły, wtedy klaun być może by się przyznał do błędu. Ale nawet wtedy istniało tylko być może 80 procent na to, że tak by się stało, co i tak jest dużo. Wracając, do tego co się stało, nie trafili do zamku władcy demonów, a do jakiegoś ciemnego lasu. Drzewa miały czarne pnie i gałęzie, korzenie z pewnością też, liście są zgniłozielone, lekko szare, za to trawa była typowo szara, krzaki oraz krzewy były w kolorach liści. Były tam różne drzewa, liściaste i iglaste, krzewy miały na sobie ciemnoczerwone, krwiste nawet owoce, wyglądały na mocno trujące. Z pewnością, gdyby ktoś zjadł te owoce, umarłby niezwłocznie. To nie jednak koniec niespodzianek takich lasów, w lasach tego typu w Gehennie zazwyczaj są niebezpieczne, jadowite zwierzęta, jak jaszczurki, węże, i inne gady, a także duże krwiożercze, mięsożerne zwierzęta. Akurat ten las należał do świata Amaimona, ze względu na to że nie było tu żadnych owadów, to nie mógł to być świat Beelzebuba. Każdy król demonów wylądował gdzieś indziej, Egyn na drzewie, zwisał z niego, na niego spadł nieco cięższy Amaimon. Astaroth wpadł w krzaki, Beelzebub obok o dziwo bezpiecznie. Lucyfer jak na nieszczęście spadł na ziemię, a na niego wpadł Samael, który jakby nigdy nic pił herbatkę, siedząc na starszym bracie. Iblis zaś szedł z mieczem Rin'a do reszty wraz z Azazelem, wywiało ich dalej niż pozostałą szóstkę.
- O. Mój świat.
Król ziemi widząc, że jest w swoim królestwie, uśmiechnął się lekko, ale następnie ponownie zmienił wyraz twarzy na znudzony, zwłaszcza, że Egyn zwalił go z siebie. Nie przeszkodziło to jednak zielonowłosemu cieszyć się smakiem lizaka truskawkowego. Wypluł jednak patyczek, jak lizak się skończył i włożył następnego, tym razem jagodowego.
- Skąd ty bierzesz te lizaki? - Spytał najmłodszy Baal.
- Ja mam lepsze pytanie. - Odezwał się Król Ognia. - Gdzie jest Rin?
Każdy z zabranej ósemki spojrzał po sobie z przerażonymi wyrazami twarzy. Już wyobrażali sobie, jak sala tronowa płonie, a w tym oni, ich ojciec ich zabije za zgubienie najmłodszego brata.
- To wasza wina, Egyn, Beel. - Skarcił ich Astaroth.
- Co?! Niby czemu moja? Wińcie Egyna, kazał mi go trzymać!
- Bo Amaimon go odstraszał swoim zapachem! Poza tym, ja go trzymałem! To pewnie ty go źle trzymałeś!
- No chyba nie! Trzymałem go mocno!
- Ja również!
Niebieskowłosy, zarazem najniższy i piąty Baal oraz na około 170 cm wzrostu blondyn, najmłodszy wymieniali zdania w kłótni o tym, kto lepiej trzymał Rin'a. Do owej dyskusji wtrącił się Amaimon, ale na chwile.
CZYTASZ
Demoniczna Rodzina
FanfictionOpowiadanie będzie skupiać w większości na demonach, Gehennie i życiu tam, zaś Assiah będzie pojawiać się znacznie mniej. Pomysł zaczerpnięty po przeczytaniu niemieckiego opowiadania na Archive of Our Own, jednak pomysł jest mój i nie wzorowałam się...