W tym rozdziale dowiecie się kim jest ten porywacz, pojawiają się też nowe pojęcia
A i, ktoś prosił o gwałt, a jeszcze ktoś inny nie chciał gwałtu
Więc
Połączyłam te dwie rzeczy, i wyszło... Nie mówię więcej, dowiecie się sami
------------------
Rin czuł, jakby porywacz wlókł go nieskończenie jak długo, wręcz godzinami. Nie mógł nic powiedzieć, a tym bardziej krzyknąć przez knebel na ustach, który mu to uniemożliwiał. W dodatku bolały go już nadgarstki, ponieważ zostały one przykute ciasnymi kajdankami, i jeszcze mężczyzna musiał go ciągnąć co powodowało jeszcze więcej bólu. Co prawda jego rany goiły się szybciej niż u zwykłego człowieka, ale ciągły ból i zadawane rany spowalniały ten proces. Jeszcze więcej bólu czuł przez to, że nie miał na sobie koszulki, cholera mógł założyć te koszulkę, a nie włóczy się pół nagi. Bolała go już klatka, a także brzuch, miał ochotę zwymiotować, a najchętniej zacząć krzyczeć. Kiedy próbował się wyrwać, co nie było prostym zadaniem, porywacz szarpnął za kajdanki.
- Uspokój się.
Łatwo powiedzieć niż zrobić, jakiś nieznany mu mężczyzna zaczął go wlec gdzieś, niewiadomo gdzie, jest przykuty kajdankami i nie może krzyknąć o pomoc. Jak tu być spokojnym? Nagle zauważył, że stanęli, poczuł chłodny powiew wiatru, więc z pewnością byli na dworze. Jednak to co zaskoczyło pół-demona to, to że nie byli na dole, a na budynku, na dachu. Widział kilka kolumn i wież ładnie zdobionych, zakrzywionych na górze, dach miał ogromną przestrzeń, dopiero teraz zdał sobie sprawę jak ogromny jest ten zamek. Dodatkowo miał jakąś klatkę albo coś w stylu szklarni na górze, w której było kilka kanap z poduszkami, stolik, i ozdobne kwiaty, rośliny. Może tu królowie demonów, oraz Szatan przychodzili się zrelaksować, kto wie. Oni jednak stali dalej od tego, mężczyzna rzucił go na krawędź zamku, gdyby nie to że była tam ścianka to by mógł spaść z ogromnej wysokości, może około 600 ponad metrów wysokości miał cały zamek. Wolał nie spaść z takiej wysokości. Porywacz zdjął mu knebel z ust, ale kajdany zostawił, jakby nigdy nic usiadł po turecku przed nim.
- Kim jesteś?! Czego ode mnie chcesz?!
- Ah, no tak. Nie przedstawiłem się. - Prychnął. - Zwę się Popobawa, pochodzę z rasy inkubów ze świata Samael'a. Nie mam jednak z nim nic wspólnego, służę komuś innemu, i możesz go już pośrednio znać.
- Znać? Chwila. Masz na myśli Judasza?
Przy okazji dopiero teraz przyjrzał mu się uważniej. Mężczyzna jest blady, dosłownie jak śmierć, na twarzy ma trzy blizny, dwie przechodzą przez oczy bardziej na prawo, a trzecia jest na brodzie po prawej stronie. Jego włosy są białe, pozostają w nieładzie, ma jasnoniebieskie oczy. Nosi czerwoną koszulę którą jest porwana u dołu i zapinana na jeden szary guzik na środku, ma także czarne spodnie i buty w białe elementy, spodnie dodatkowo mają czerwoną opaskę na lewym biodrze. Na to wszystko zakłada czarny płaszcz w białe elementy. Nosi także czarne rękawiczki bez palców.
- Oh. To tak ci się przedstawił? Cóż, to było do przewidzenia. W każdym razie, słyszałem że zaproponował ci współpracę. Więc przychodzę po ciebie, żeby cię do niego zabrać.
- Jeszcze nic nie zdecydowałem!
- Chyba nie sądzisz, że masz jakiś inny wybór? - Syknął.
- A co? Nie mam? Mam prawo decydować o sobie sam!
- Nie rozśmieszaj mnie. Nikt nie sprzeciwia się mojemu panu!
- Nawet nie wiem jak on się naprawdę nazywa!
CZYTASZ
Demoniczna Rodzina
FanfictionOpowiadanie będzie skupiać w większości na demonach, Gehennie i życiu tam, zaś Assiah będzie pojawiać się znacznie mniej. Pomysł zaczerpnięty po przeczytaniu niemieckiego opowiadania na Archive of Our Own, jednak pomysł jest mój i nie wzorowałam się...