To macie siódmy rozdział
Tylko skupimy się tu na Assiah******
- No dajcie spokój, ten budynek jest za wielki, obszerny. - Narzekał Iblis.
Azazel westchnął. Czym sobie na to zasłużył?
- Prawdopodobnie tak myśli większość co znalazła się w naszym pałacu.
- Ale tam nie ryzykujesz spotkaniem się z egzorcystami.
- Zamknij się teraz wreszcie! Ludzie na nas dziwnie patrzą.
To prawda, ludzie zaczęli się dziwnie na nich patrzeć. Co chwila spoglądali na nich, jak na jakiś debili. I tyle z tego, żeby nie zwracać na siebie uwagi. Wzięli gospodarzy niemal piętnaście minut temu, wyglądali aktualnie jak na zagubionych, co w oczach innych wyglądało śmiesznie. Ich gospodarze znajdowali się wcześniej w innych miejscach, musieli więc zdecydować się na miejsce spotkania. Samael próbował wyjaśnić im gdzie co jest, nim wyruszyli, jednakże nadal mieli problem z poruszaniem się po tym wielkim labiryncie. Na szczęście nie było Lucyfera, prawdopodobnie wylądowałby na dachu lub w piwnicy. Za to nie wiedzieli gdzie są Egyn i Astaroth, nie wiedzieli też czy są na miejscu spotkania. A co gorsza, Iblis był w złym humorze, ponieważ wylądował w ciele kobiety. Poza tym, podobno są to dość popularni ludzie w szkole, więc mieli kolejny problem, gdyż co chwila do Iblisa podchodzili chłopcy, a do Azazela dziewczyny, podrywając ich. Mieli tego dość w Gehennie, a teraz tu, a najbardziej krępujące było to dla króla ognia. Cóż co jak co, wyglądali ładnie. Gospodarz Iblis, miała długie czarne włosy, a także fioletowe oczy, na pewno miała wielu adoratorów, z tego co wiedział nazywała się Maki Hino. Zaś gospodarz Azazela miał długie, szare włosy i brązowe oczy, nazywał się Yuno Uzurashi.
- Pójdziemy teraz gdziekolwiek, gdyż na ten moment nie znajdziemy pozostałych. Najlepiej chodźmy tam gdzie nie ma zbyt wielu ludzi, żeby nie zrobili się podejrzliwi. - Zdecydował Azazel, który pociągnął młodszego brata do mniej zatłoczonego korytarza.
Nagle poczuli bardzo znajomą obecność młodszego rodzeństwa.
- Są w pobliżu. - Powiedział Azazel. - Bądź czujny.
Idąc dalej, skręcili na kolejny korytarz, a podczas skręcania na Iblisa o mało nie wleciał jeden z uczniów, albo może on na ucznia. A jednak nie... To nie byli uczniowie.
- Tu jesteście. - Powiedział zadowolony Egyn. - Całkowicie się zgubiliśmy.
- My również, następnym razem Samael powinien dać nam mapę. - Stwierdził Iblis.
Egyn i Astaroth spojrzeli na niego lekko zaskoczeni.
Chwila ciszy.
Jeszcze dłuższa chwila.
Aż nagle wybuchnęli śmiechem.
- Ty... Jesteś... Dziewczyną? - Egyn prychnął cicho przy śmiechu.
- Oh, Gehenno. Szkoda, że nie mamy kamery, powinniśmy go nagrać. - Astaroth oparł się lekko o Egyna, żeby się nie przewrócić ze śmiechu.
- Cholera... - Syknął Iblis. - Tylko się nie zesraj ze śmiechu!
- Hej, spokojnie ślicznotko. Złość piękności szkodzi. Zaraz ci makijaż spłynie. - Astaroth podniósł ręce w geście obronnym, po chwili znowu wybuchając śmiechem.
Azazel też chciał się śmiać, ale powstrzymał się, trzymając usta.
- Naprawdę zaraz was wszystkich spalę! - Krzyknął zirytowany Iblis.
CZYTASZ
Demoniczna Rodzina
Fiksi PenggemarOpowiadanie będzie skupiać w większości na demonach, Gehennie i życiu tam, zaś Assiah będzie pojawiać się znacznie mniej. Pomysł zaczerpnięty po przeczytaniu niemieckiego opowiadania na Archive of Our Own, jednak pomysł jest mój i nie wzorowałam się...