Po zjedzonym śniadaniu w szkole. Czyli mojej pseudo kanapce, chleb masło i pomidor.
Nie narzekam ale mogło być lepiej.
Dowiedziałem się dzisiaj rzeczy której nikt się nie spodziewał. Langa to justin biber. Ale mi teraz wstyd za to co pisałem, nie wiem czy mam go przeprosić.. z jednej strony wypadałoby ale z drugiej nie chce mi się bo boje się że jeszcze bardzie się ośmiesze.-Reki?
- Hej Langa. Chcesz coś ode mnie?
- W sumie to tak.. chciałem się zapytać czy nie chcesz ze mną wyjść później do tej kawiarni z kotami.
- No mogę iść. A o której?
- Nie wiem gdzieś o 16
- O 16 to mam jeszcze lekcje, możemy o 17:30 to zdąże się przygotować.
- Mi pasuje - powiedział Langa z bananem na twarzy i se poszedł.Tak naprawde nie mam lekcji do 16 po prostu mi się nie chce. Uwielbiam koty ale nie lubie Langi, znaczy nie że go nie lubie tylko czasem strasznie mnie wkurza.
***
Wybiła godzina 15. Czyli godzina a której tak naprawde kończe lekcje. Wziąłem buty z szafki i poszedłem na szkolny taras przed szkołą. W pewnej chwili zobaczyłem że przy bramie stoi Langa.. z jakąś dziewczyną? Na początku wsytraszyłem się że mnie zauważy i poszedłem bardziej w karzaki. Wyglądał jakby dyskutował z nią na jakiś ważny temat. No trudno nie będe zagłębiać się w jego życie prywatne, nie potrzebne mi to.
Wychodząc z krzaków spotkałem Kaoru grającego na gitarze i jakiegoś ptaka na jego ramieniu.
Zjadłbym makaron z serem...
***
Była godzina 17 czyli jeszcze jakieś 30 minut do mojego wyjścia. Rozumiem rozumiem wypadałoby się ubrać cymbale pomyślałem sobie po czym powędrowałem do szafy. Pustej szafy
Chej chyba nie będę pisać już w formie wiadomości skoro znają swoje tożsamości🤨