Po wyjściu z Langą, Reki czuł sie przeogromnie szczęśliwy. Mógł nawet stwierdzić że jest najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Była godzina 22 Reki cały czas myślał o tym że jutro w szkole spotka sie z Langą jakby to było spotkanie z jego ojcem ktorego nie widział od bóg wie kiedy. W swojej głowie brzmiał jak jakaś podniecona czternastolatka której robi sie mokro na sam widok jej ukochanego. Ale kim tak naprawde jesteśmy dla siebie? Znajomymi? Przyjaciółmi? A może czymś więcej? Pomyślał Reki po czym szybko z głowy wybił sobie ostatnią część tego zdania. Czerwonowłosy nie potrafił stwierdzić czy są przyjaciółmi, przecież znają sie dopiero miesiąc!
- Pierdole tą robote. - powiedział do siebie Reki po czym zasnął tak głęboko jakby nigdy juz miał nie wstać.Na drugi dzień nie wyspany(spał 10 godzin) Reki szykował sie do szkoły. Gdy juz był przed szkołą wszystko wydawało sie cudownie to musiał spotkać tego niebieskowłosego młodzieńca którego w ostatnim czasie nie mógł wyrzucić sobie z głowy.
- HEJJ REKI JAK CI ZYCIE MIJA PRZYJACIELU MOJ NAJDROŻSZY MOJA GWIAZDKO Z NIEBA ZBAWICIELU MÓJ. - Powiedział uchahany Langa ktory brzmial jakby Reki właśnie uratował go z sytuacji z arabem ktory go podrywa.
- Co?
- CALE SZCZESCIE ZE JESTES! Dzisiaj jest jakis żałosny dzień wyznawania miłości. Właśnie uwolniłeś mnie z objęć 5 dziewczyny ktora probowala zrobić ze mnie swój nowy portfel...- Wdzięczny langa powiedzial to w tempie tak szybkim ze jedyne co Reki zrozumial to to że jego mama spaliła wczoraj obiad.Zadzwonił dzwonek na lekcje. Chłopcy nadal byli przed szkołą a teraz mieli lekcje na samej górze. Reki czuł w swojej dupie że ta ruda ladacznica z matematyki znowu go opierdoli. W głebi duszy go nie obchodziło czy nakrzyczy na niego czy nie. Bardziej go obchodziło to, że jak jego matka zobaczy jeszcze jedno spóźnienie w librusie to dostanie szlaban.
Całe szczescie obeszło sie bez wiekszego wkurwienia ze strony nauczycielki i Reki jakoś ją ubłagał żeby nie wstawiła mu spóźnienia.
Po lekcji chłopak zamierzał zjeść swoje wyśmienite śniadanie. Ale zapomnial wziąć śniadaniowki a pieniędzy tez nie ma. Całe szczęście w mgnieniu oka zobaczył swojego bogatego "chłopaka" który jak myślał Reki uwolni go z bolącego niedożywionego brzucha.
- HEEEEJ LANGA KOCIAKU MASZ MOZE JAKIES ZAPASOWE KANAPECZKI ALBO DROBNE NA KANAPKE? - Powiedział czerwonowłosy z oczami zbitego psa.
- Kociaku? Zaprosił byś mnie najpierw na randke a nie odrazu tak prosto z mostu pff. - Odpowiedział sarkastycznie Langa.
- Masz czy nie?
- Może mam może nie hihi
- Człowieku ja zaraz tutaj umre z głodu...
- trudno. Eh no masz już tą jedną kanapke. Zapisze to sobie jako dług do spłacenia. - zmuszony Langa podarował Rekiemu kanapke.
- Dług? W jaki sposób mam go spłacić jak ja 4 dni pod rzad jem ten sam obiad.
- Hmm przekonasz sie później kociaku. - Reki wiedział że w tym momencie Langa sie z niego wyśmiewa. Ale nie był zły. Sam uważał że ten "podryw" na petnames był żałosny.Żyje(niestety)