9 - Misja.

29.2K 1.2K 221
                                    

Przez następne godziny pałętałam się po klubie z drinkami jak idiotka i wyczekiwałam przyjścia Ian'a. Może i tak wyglądała moja praca na co dzień, ale odzwyczaiłam się od niej! I ponownie przekonałam się, że nienawidziłam jej w cholerę!

Oczywiście chłopacy nie powstrzymali się od głupich komentarzy, ale zbytnio nie zwracałam na nich uwagi i po prostu się odgryzałam lub Zayn gromił ich groźnym spojrzeniem. Przy okazji poznałam ich trochę bliżej. Ten blondyn co torturował Steff nazywał się Niall, ten z lokami był to Harry, chłopak trzymający się blisko niego Louis i ostatni, który wydawał mi się najrozsądniejszy z całej piątki, Liam. Owszem, znałam ich wszystkich, ale Zayn'a najbardziej. To o nim najczęściej słyszałam w domu podczas rodzinnej kolacji i w klubie. Dupek wszędzie musiał być w centrum uwagi...
- Jest - usłyszałam głos Jefrey'a, który sprowadził mnie na ziemię. Jefrey szybko coś napisał w telefonie, co zapewne było wiadomością do Zayn'a i schował sprzęt z powrotem do spodni. - Ian, mój przyjacielu! - Jefrey podszedł do mężczyzny z otwartymi ramionami, który był nie wiele wyższy od niego i przytulili się po męsku. Ian był podobnej budowy ciała co Zayn i miał prawie taki sam ubiór, co on. Ogółem przypominał mulata tyle, że Malik był o wiele przystojniejszy i... przystojniejszy? 
- Katie, drinki gotowe - Steff postukała mnie po ramieniu. Odwróciłam od niego wzrok i postawiłam kieliszki z alkoholem na tacy. 
- Nic do nich nie wsypałaś? - zapytałam ją z uśmiechem.
- Było mówić wcześniej! - westchnęła rozgoryczona. - Zrobiłabym mu taką mieszankę wybuchową, że by się chłopczyna nie pozbierał! 
- Dobra, dobra Steff. Przynajmniej dziś załatwmy jednego z nich w miarę po ludzku - poprawiłam swój skórzany top i odczekałam kilka minut, aż Ian przyzwyczai się do atmosfery panującej w klubie. Ruszyłam pewnie przed siebie, czując na swoich plecach wzrok mojej przyjaciółki i Jefrey'a, który zapewne zamiast patrzeć się na plecy, obczajał moją dupę. 


Jeśli coś poszłoby nie tak, miała to być moja wina. Wtedy dopiero zdałam sobie z tego sprawę. Karą będzie cierpienie mojej i Zayn'a matki. Musiałam się postarać. Ode mnie zależało ich życie.


- Potrzebujesz kogoś do towarzystwa? - zapytałam Ian'a, gdy gapił się w ekran swojego Iphona. Ian podniósł głowę i obleciał całe moje ciało wzrokiem leniwie i powolnie, po czym uśmiechnął się tajemniczo.
- Tak. Strasznie się tu nudzę - odparł, monotonnym głosem, chowając telefon do kieszeni. Z uśmiechem położyłam tacę z alkoholem na stoliku i zamiast zająć miejsce obok niego, usiadłam mu okrakiem na kolanach. Od razu poczułam jak jego męskość na mnie napiera i wbija się między uda. Przygryzłam dolną wargę i oplotłam rękoma jego szyję, przyciągając do siebie.
- Lepiej? - spytałam ponownie i przylgnęłam do jego ciała, cicho chichocząc. 
- O wiele lepiej - jego ręce objęły moją talię. - Jesteś tutaj najpiękniejszą kobietą jaką widziałem.
- Często to słyszę. Robi się to dość... nużące, wręcz - wywróciłam oczami.
- Zasługujesz na ciągłe komplementy... Przyjechałem tutaj zaznać przygody, chcesz być jej częścią, skarbie? - jego język oblizał dolną wargę.
- Co sugerujesz?
- Napić się i pójść do jakiegoś pokoju... Jefrey chyba nie będzie miał mi za złe, że zabiorę mu kelnerkę na dłuższą chwilę?...
- Nie. Dawno nikt mnie nie bzyknął, mój były był tak w tym cienki, że musiałam się... zaspokajać - jego oczy delikatnie się rozszerzyly. - Mam nadzieję, że wiesz co robisz... Jestem nieokiełznana i niepohamowana.
- Uwielbiam ostrą zabawę, maleńka. Na romantyka to ja nie wyglądam - zaśmiał się pod nosem.
- To po co czekać? - nim wstałam musnęłam wargami jego szczękę i ścisnęłam jego penisa przez spodnie, na co syknął z rozkoszą. Zayn pewnie nie byłby zadowolony z moich poczynań... co ja pieprzę! Byłby na mnie wkurwiony! Lecz musiałam go jakoś nabrać. Jak widać, przyniosło to efekty. Wzięłam go za rękę i zaprowadziłam do trzynastki. Po drodze zauważyłam jak Jefrey posyła mi pełne aprobaty spojrzenie. Zignorowałam je i skupiłam całą uwagę na swoim towarzyszu. Ian był bardzo naiwny i napalony. Zayn nawet się tak nie zachowywał. Do naiwnych osób nie należał - Chcę Cię tak bardzo... Kurewsko mocno kochanie... 
- Och, mała... - Ian otworzył w końcu drzwi od trzynastki i gdy chciał pójść dalej, zatrzymałam się i oparłam nonszalancko o framugę drzwi, obserwując go z przekrzywioną głową. - Co jest? Chyba nie boisz się seksu? 
- Gnij w piekle, parszywy chuju - splunęłam ze złością i pchnęłam go w głąb pokoju. Na jego twarzy malowało się zdezorientowanie.
- Witaj, Ian - usłyszałam głos Zayn'a z głębi pokoju. Był lekko rozbawiony. - Moja dziewczyna potrafi zdziałać cuda. Brawo, kochanie! - w podzięce posłałam mu całusa, a on uśmiechnął się ironicznie. 
- Co do cholery tutaj robisz, Malik? - Ian spojrzał na mnie pytająco, a potem z nienawiścią. - To ty... Roberts... Dlaczego nie zauważyłem tego podobieństwa? Ty mała suko... Jak mogłem Ci się oprzeć?!

ANGRY Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz