20 - W Oczekiwaniu Na Pomoc.

18.3K 871 33
                                    

Tydzień.

To tyle musiałam wycierpieć, aż ktoś miał mnie w końcu uratować.


Siedem caluśkich i okrągłych dni. Sto sześćdziesiąt osiem godzin tortur w tym miejscu i wiszenia na linie. Jeśli miałam to przeżyć, należał mi się za to Oscar i odznaka mistrzyni cierpienia.

***
Dzień pierwszy nie zaczął się zbyt kolorowo.


Ze snu wyrwało mnie walnięcie czymś drewnianym, prosto w plecy. Jęknęłam głośno i gdy chciałam się jakkolwiek poruszyć, uświadomiłam sobie, że mam związane nogi. Idioci musieli mi to zrobić, gdy spałam!
- Dzień dobry, Katie - usłyszałam za sobą głos Ray'a, który chwilę później stanął kilka kroków ode mnie, trzymając w rękach kij bejsbolowy. Tak, byłam aż tak niebezpieczna, że musiał się bronić tym badziewiem. 
- Chyba jednak nie taki dobry - powiedziałam z trudem.
- Wyglądasz okropnie, wiesz?
- Podziękuj łysemu i wytatuowanemu. Gdy się tylko stąd uwolnię, zabiję was wszystkich. 
- W to akurat wątpię, moja ukochana córeczko - Ray uśmiechnął się gorzko i uderzył mnie tym razem w prawe biodro. Przygryzłam dolną wargę, by powstrzymać się od okrzyku bólu.
- Proszę, przestań... - wychrypiałam, patrząc na niego spod włosów, które opadły na moją twarz jak Krwawej Marry.
- Co? Powtórz, bo chyba nie dosłyszałem? - zaśmiał się drwiąco. 
- Przestań mnie tak traktować! To boli! - krzyknęłam, miotając się jak szalona, mając nadzieję, że lina pęknie. Ray uspokoił mnie kolejnym uderzeniem w biodro, a gdy i to nie pomogło, walnął mnie z pięści prosto w szczękę.
- Nigdy, kochana. Czeka nas ciekawy tydzień, a pod sam jego koniec, będziesz prosiła o śmierć, wiesz? Każdy tak robi. A ja to zrobię z przyjemnością, bez zawahania się.
- Pieprz się, parszywy geju. Może zamiast marnować swój czas na wyżywaniu się na mnie, idź lepiej ruchać w dupsko swojego kolegę? Albo mu obciągniesz? Pedały to kochają, prawda Ray? - Parsknęłam, na co mój ojciec przywalił mi dwa razy mocniej w to samo miejsce. Wyplułam krew, która zbierała się w moich ustach na jego twarz, wykrzywioną w złości i obrzydzeniu. Jego mięśnie były napięte jak struna i z mojej perspektywy, wyglądał jak rasowy morderca. " O nim jest, idiotko ", podszepnął mi mój umysł z kpiną. No tak... Jak mogłam o tym zapomnieć? 
- Szefie... - Drzwi od pokoju otworzyły się, zza których wystawała głowa Nathan'a. Gdy mnie zobaczył, widziałam, że zadrżał, ale utrzymywał na swojej twarzy maskę obojętności i powagi. 
- Czego chcesz, Nathan? - warknął do niego Ray, wycierając swoją twarz rękawem koszulki z mojej krwi.
- Klienci do Ciebie przyjechali. Mają coś ważnego.
- No tak... Zapomniałem - Ray spojrzał na mnie, a następnie na Nathan'a. - To mógłby być Twój chłopak, a nie ten cały Zayn Malik.
- Bo pracuje dla Ciebie? Mało ważny powód - charknęłam.
- To porządny gość, ale jego brat chyba Cię nie lubi, a pierwsze wrażenie musi być jak najlepsze.
- Nie musi. Mam nadzieję, że jego jaja cierpią katusze - Prychnęłam pod nosem i ponownie oberwałam z kija w nogi - Cholera...
- Jeszcze powiesz choć raz taki jeden tekst o moim człowieku, powiem im, żeby się Tobą zajęli. I wiesz, że nie mówię tutaj o zwykłym biciu - Zauważyłam w jego oczach błysk. - Zajmij się nią, Nathan.
- Jasne, szefie - odparł Nathan i usiadł na krześle w kącie pokoju. Ray wyszedł cały w nerwach i co chwila przeklinając na mnie. - Nie wyglądasz dobrze, wiesz o tym?
- No coś ty - Wywróciłam oczami. 
- Obiecuję Ci, że to wkrótce się skończy.
- O czym ty mówisz? - Podniosłam głowę i spojrzałam na niego.
- Uh... Twoja twarz wygląda jeszcze gorzej - stwierdził z cichym syknięciem.
- Nie zmieniaj tematu. Pomożesz mi się z tego wygrzebać?

- Tak... Niedługo będzie po wszystkim, zobaczysz.
- Wytłumacz mi o co chodzi! Ja tu dłużej nie wytrzymam, Nathan...
- Musisz. To nie potrwa długo.
- To tak strasznie boli, moje ciało już tego nie zniesie... On mnie zabije, jak tak dalej pójdzie. Zabije!
- Będzie dobrze - Nathan podszedł do mnie i lekko objął moją twarz swoimi dłońmi.  - Obiecałem to Twojemu chłopakowi i dotrzymam umowy...
- Co? Rozmawiałeś z Zayn'em? - spytałam z nadzieją.
- Tak, będzie tu za kilka dni. Do tego czasu mam się Tobą opiekować.
- Jak niby? Ray lub jego ludzie ciągle tu są i robią to, co widać.
- Jutro przenoszą Cię na piętro do mojego pokoju i będę Cię pilnował dzień i noc. Przy mnie nic Ci krzywdy.
- Ty znasz Zayn'a?
- Tak, i to od dłuższego czasu. To mój dobry znajomy.
- Czyli jesteś po naszej... stronie?
- Tak, tylko czekam na moment, by zabić tych wszystkich dupków z gangu.
- A Twój...?
- Mam go w dupie, Katie. Spierdolił mi całe życie. Teraz odpłacę mu się tym samym.

***

- Odpowiedz mi, jak do Ciebie mówię, suko! - wrzasnął na mnie brat Nathan'a i pociągnął biczem po moich plecach dnia drugiego z samego rana. Zaskowyczałam przeciągle z bólu i z trudem powstrzymałam łzy, które cisnęły mi się do oczu. - Czekam!
- Czego ty ode mnie chcesz?!
- Czy to ty zabiłaś Ian'a?! - wydarł się jeszcze głośniej, przez moje uszy na tym mocno ucierpiały. 
- Jakiego Ian'a? O czym ty mówisz?
- Nie udawaj głupiej! Nasi ludzie znaleźli go martwego w koszu na śmieci na tyłach klubu ze striptizem w Sydney! Mówi Ci to coś...?!
- Mówisz o tym napalonym chuju? Niech gnije w piekle - powiedziałam do niego ze splunięciem. W odpowiedzi dostałam ponownie biczem po plecach w okolice barków. - Tylko na tyle Cię stać? Twój kolega był dla mnie za słaby. Uległ mi, był otumaniony seksem... Teraz nawet nie może sobie sam obciągnąć, biedaczek... - Po tych słowach myślałam, że brat Nathan'a wyjdzie z siebie i mnie zabije. Ian musiał być kimś bliskim dla niego, albo dla któregoś kolegów z gangu... Ale jakoś ten fakt mnie nie obchodził. Straciłam jakiekolwiek uczucia , oczywiście prócz tęsknoty do Zayn'a i poczucia winy, spowodowanej śmiercią matki.
- Jesteś tylko małą, parszywą dziwką, Roberts - syknął, mocno chwytając mnie za podbródek. - Malik musiał się z Tobą nieźle bawić... Nawet poobijana jesteś seksowna i pociągająca. Ray może wybaczy mi ten jeden razy, gdy Cię tylko dotknę... - jego ręce spoczęły na mojej nagiej talii. - Mógłbym wykorzystać to, że jesteś niedysponowana i porządnie Cię przerżnąć w ten jędrny i okrągły tyłek... - Na dowód ścisnął moją pupę. Zadrżałam i wykorzystując chwilę, walnęłam go z głowy w jego łeb, na co sycząc, oddalił się ode mnie na kilka metrów. - Ty mała suko...
- Jeśli jeszcze raz mnie tkniesz, popamiętasz mnie chuju - fuknęłam z pewnością siebie. - Dopadnę Cię, zobaczysz. Lepiej uważaj na swojego kutasa podczas snu, aby przypadkiem Ci go nie odcięto.
- Nie dość, że zadziorna, to jeszcze sprośna... Lubię takie bzykać na śniadanie, a na obiad zabijać i obdzierać z nich skórę...
- Jesteś chory psychicznie... I obrzydliwy - stwierdziłam z niesmakiem.
- Gdybyś nie była córką Ray'a, już dawno byś była jedną z nich, więc masz szczęście.
- Pierdol się.
- Tylko z Tobą - Po moim ciele przebiegł dreszcz, a gdy brat Nathan'a ponownie chciał się do mnie dobrać, do pokoju wszedł Ray.
- Co. Ty. Robisz, Michael?! - ryknął Ray i odepchnął go ode mnie. - Ktoś pozwolił Ci ją dotykać, bez mojego pozwolenia?!
- Szefie, ja... - Michael nie dokończył swojej wypowiedzi, bo Ray przywalił mu z pięści w nos. Słyszałam jak go łamie i po chwili mogłam zobaczyć, jak puchnie.
- Jeszcze raz wykręcisz mi taki numer, zamiast złamanego nosa, dostaniesz kulkę w łeb - pogroził mu i popatrzył na mnie, po czym obkrążył dwa razy. - Nieźle ją poharatałeś, Michael. Nie musiałeś być taki brutalny.
- Żałuj że nie słyszałeś jak krzyczała. Mógłbyś to nagrać i wysłać Malikowi.
- Było myśleć wcześniej - Ray stanął przede mną i delikatnie pogładził mój policzek. - Przykro mi, że to tak się skończyło...
- Czy ty masz w ogóle w sobie współczucie? - zapytałam go, płaczliwym tonem. - Przez dwa dni katowaliście mnie, głodziliście... Jakbyś nie wiedział, to boli skurwysynie!
- Masz rację, nie jest mi przykro - Ray gorzko się zaśmiał. - Ciesz się, że traktuję Cię na tyle ulgowo, byś jeszcze jakoś wytrzymała do przyjazdu Twojego kochasia i była w jednym kawałku. Mam nadzieję, że wkrótce rozwalę ten jego czarny łeb.
- Prędzej to on zabije Ciebie, dupku - splunęłam z pogardą. Zdziwiła mnie moja zaciętość. - Albo wiesz co? Poproszę go, bym zrobiła to za niego. Zabiję Cię powoli, z takim samym bólem jaki ty zadajesz teraz mi.
- Powodzenia - Ray wywrócił oczami i rozwiązał moje nogi z lin - Czas na przeprowadzkę.
- Gdzie? - udałam zainteresowana, choć już wiedziałam o wszystkim.
- Do pokoju Nathan'a. My nie mamy czasu się Tobą zajmować, jedynie tylko z rana i wieczorem, a po południu mamy ważniejsze sprawy...
- Niby jakie? Posuwasz w dupę jakiegoś kolesia za barem dla gejów? - Zaśmiałam się złośliwie i oberwałam za to w twarz tak mocno, jak Michael przed chwilą.
- Zamkniesz się w końcu? - Ray odczepił linę z metalowym ochwytów, przez co upadłam na beton. Moje ręce były tak zdrętwiałe, że miałam wrażenie, że były odłączone od mojego ciała. To było dziwne uczucie...

ANGRY Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz