Tata spojrzał na mnie z zabójczym wzrokiem i odpowiedział, że nie ma nic przeciwko.
Pojechaliśmy więc po mamę, która zostala na imprezie. Musiałam się przesiąść do tyłu. To było nawet lepsze rozwiązanie, bo całą drogę do hotelu przegadałam ze Skatem i zapomniałam o bólu.
Kiedy wysiedliśmy Skate znowu wziąłmnie na ręce i zaniósł do windy, cały czas mnie trzymał. Wszyscy wyjechaliśmy na 8 piętro i weszliśmy do pokoju numer 406.
Skate w końcu mnie postawił i położyłam się na łóżku.
- Nie wygląda to za dobrze - powiedziała mama przyglądając się mojemu kolanu (?) - przyniosę coś do odkarzenia i lód - powiedziała po czym poszła szukać czegoś w apteczce, którą wzięliśmy ze sobą. - No tak nie mamy lodu. Przecież nikt nie bierze lodu na wyjazd. Wiecie co, przejziemy się z Theo do jakiejś najblizej apteki i kupimy ci lód. Ty w tym czasie zostaniesz ze Skatem. Myślę, ze można ci ufać/ - zwróciła się do bruneta.
- Oczywiście - odpowiedział z uśmiechem.
Zostaliśmy sami w pokoju.
- Nie masz nic przeciwko, jeśli zadzwonię teraz do mojej przyjaciółki? - zapytałam go.
- Nie, no pewnie, że nie. Przecież jesteśmy w twojej "posiadłości' ty tu rządzisz. - odpowiedział, a ja szturchnęłam go łokciem w bok.
Włączyłam laptopa i uruchomiłam skype'a. Beth była dostępna, więc od razu się z nią połączyłam. Odebrała po pierwszym sygnale.
- Hejka! - pomachchałam do kamerki.
- Cześć misia - usłyszałam głos z drugiej strony.
- Słuchaj, nie uwierzysz, kto ze mną jest.
- No nie uwierzę, kto? Nie mów, że kogoś wyrwałaś. - Beth uniosła jedną brew w znaczacy sposób.
- Ej, no wiesz, hahaha, chociaż w sumie było tam kilku ładnych gości. Nie wiesz? Więc patrz. - w tym momencie przyciągnęłam Nate'a za rękaw, aby było go widać w kamerce.
- No cześć - przywitał się.
Mina Beth, kiedy go zobaczyła była mniej wiecej taka, jakby zobaczyła ducha. Nate tylko się uśmiechnął i poczekał, aż Beth zacznie coś mówić.
- C - co? Ale jak? Wut? W ogóle ej właśnie czemu ty nie jesteś na imprezie, przecież się jeszcze nie skończyła! - zmieniła temat, próbując ukryć swoje zaskoczenie.
- No cóż, Kylie nie potrafi chodzić i no cóż, miała wypadek. - zaśmiał się Skate.
- Hej, to nie prawda, umiem chodzić, a to, że się wywróciłam to jeszcze nie znaczy, że nie umiem chodzić, wypraszam sobie. - powiedziałam, lekko szturchając go w bok.
- Czyli coś ci się stało? - zapytała zaniepokojona Beth.
- Wywróciła się i musiałem ją nieść na rękach, bo sama nie dała rady - wtrącił się brunet, zanim jeszcze zdążyłam coś powiedzieć.
- Hej! Dlaczego mówisz za mnie, przecież boli mnie kolano, nie twarz i myślałam, że ja tu rządzę - krzyknęłam do chłopaka.
Beth cały czas nas obserwowała.
- No więc, wywróciłam i się i uderzyłam się w kolano, nie mogłam iść dalej, więc Nate mnie poniósł, ale zadzwoniłam po mojego tatę i on odwiózł nas do hotelu. - w końcu wytłumaczyłam przyjaciółce co mi się stało.
- Oj, musi boleć. - syknęła Beth. - Ale tak w ogóle to co on robi tu z tobą, że tak zapytam?
- Zaprosiła mnie - znowu wyprzedził mnie w odpowiedzi na pytanie. Posłałam mu zabójcze spojrzenie.
- Zaprosiłam go, bo niby czemu nie, ma czas, więc sobie ze mną posiedzi - zaśmiałam się.
- No okej, nie wnikam - odparła Beth - a właśnie, dziękuję ci Skate za follow.
- Nie ma sprawy ziomuś - odpowiedział.
- Ziomuś? - spytała ironicznie Beth.
- No laska - poprawił się.
- No, tak lepiej. Kyls opowiadaj jak było na tej uroczystości. - powiedziała niecierpliwie.
- Szczerze, to nie było aż tak fajnie. Zwykłe sztywne przyjęcie, myślałam, ze będzie lepiej. Ale nie było tak źle, bo poznałam Skate'a. No i dostałam iPhone'a. To było fajne.
- Oh, no ale i tak mi opowiedz - nalegała Beth.
Opowiedziałam jej wszystko ze szczegółami, tak jak chciała. Nawet o moim upadku.
Później już się rozgadaliśmy na całego. Z apteki wrócili moi rodzice i mama obłożyła mi kolano lodem. Szybko się ściemniło. Czas leciał bardzo szybko. W pewnej chwili do Nate'a zadzwonił telefon.
- Przepraszam, ale musze już iść - odpowiedział kiedy odłożył słuchawkę.
- Nic nie szkodzi, i tak ci dziękuję, że ze mną zostałeś i pomogłeś mi.
- Nie ma sprawy. - odpowiedział. - Mam jescze jedno pytanie. Czy mogłabyś mi dać swój numer telefonu?
- Jasne. 666 624 333.
- Ok. Dziękuję, napewno do ciebie zadzwonię - odpowiedział mi Maloley a na jego twarzy pojawiły się dołeczki.
- Jeszcze raz ci dziękuję, za wszystko.
- Trzymaj się mała. - puścił do mnie oczko i wyszedł z pokoju hotelowego.
*SKATE*
Wyszedłem z jej pokoju.
Kylie wydawała sie naprawdę spoko. Bardzo miła dziewczyna. Myślałem, ze to będzie jakaś pusta lalka, która nawet nie będzie wiedziała kim jestem. A tu proszę. A jeszcze ten sposób, w którym opowiadała o Nashu. Mimo, ze tak naprawdę go nie zna, kocha go i to szczerze. Dałbym wszystko, żeby jakaś dziewczyna tak mnie kochała. Muszę zrobić coś, żeby ona go poznała.
______________________________________________________________________________________________
I jest kolejny rozdział!
Jak myślicie co wymyśli Skate?
Dziękuję wam za każdy komentarz i gwiazdkę, to bardzo motywuje.
do następnego xx
CZYTASZ
Him.
Teen FictionOn - gwiazda internetu i ona - zwykła nastoletnia dziewczyna, która oddałaby wszystko żeby go zobaczyć. Jak internetowa przyjaźń pomoże jej spełnić marzenia?