Rozdział 6.

1.3K 82 5
                                    

- Przecież mogę roznosić ulotki! - powiedziałam do siebie. - No może za dużo za to nie płacą, ale przynajmniej coś bym zarobiła i byłyby z tego same korzyści. Po pierwsze - dostałabym pieniądze, po drugie chodziłabym, czyli mogłabym jakoś schunąć, po trzecie nie siedziałabym cały wieczór przed komputerem, bym coś robiła, po czwarte mogłabym słuchać muzyki, chodząć od domu do domu i zostawiając ulotki w szkrzynkach. Same plusy. - Wymieniałam.  - Ciocia pracuje w sklepie, a tam na pewno są jakieś ulotki, zadzwonię do niej jutro i zapytam. - Mówiłam do siebie wychodząc spod prysznica i zakładając piżamy. 

Weszłam do pokoju i zaświeciłam małą lampkę. Położyłam się w łóżku i przytulając Garniera popatrzyłam na zdjęcie Nasha wiszące nad łóżkiem. 

-Dobranoc Nash. - powiedziałam uśmiechając się. 

-Ahhh ile ja bym dała, żeby powiedzieć mu cześć, dzień dobry, dobranoc. Ile bym dała, żeby popatrzeć w te jego niebieskie oczy. Chciałabym, żeby powiedział mi, że wszystko będzie dobrze, żebym się nie martwiła. Żeby z jego ust wyszły słowa "I love Kylie". Ciekawe jakby to było, jakbym była jego dziewczyną, jakbym znała go już od dzieciństwa, pewnie byłabym największą farciarą na świecie. No cóż, ale o takim życiu zawsze można pomarzyć. - myślałam. Zawsze myślę przed snem  jabky to było, gdybym go znała, jaką osobą byłabym ja i jaką on. Przekręciłam się na drugi bok i zaczęłam ukałdać sobie w myślach, jak może wyglądać moje spotkanie z chłopcami, a szczególnie z Nashem. 

Usłyszałam znajomy dźwięk, dźwięk, którego nienawidzę. Wyłączyłam budzik i zakryłam się kołdrą. Kilka sekund później znowu usłyszałam ten dźwięk. Podniosłam głowę i tym razem wyłaczyłam drzemki. 

- Jak to możliwe, że minęło 10 minut od pierwszej drzemki. Przecież to było kilka sekund. WTF? - powiedziałam podnosząc się z łóżka. Poprawiłam kołdrę i ułożyłam stertę miśków. Zabrałam ciuchy i poszłam do łazienki. Popatrzyłam na zegarek stojący na półce. - 6.30 świetnie. - pomyślałam i zabrałam się za poranną toaletę. Zrobiłam lekki makijaż, jak zwykle, korektor puder i tusz, włosy zostawiłam rozpuszczone. Wyglądały nawet nieźle, jak na moje włosy. Ubrałam się w czarne jeansy, podkoszulek i szarą bluzę z różową panterą. Wyszłam z łazienki. Mama właśnie wychodziła, a taty już nie było. 

- Zrób sobie śniadanie, na obiad zrób naleśniki, wrócę po 5. Powodzenia w szkole. - powiedziała rodzicielka i uśmiechnęła się do mnie zamykając za sobą drzwi. Czyżby zapomniała, co działo się wczoraj wieczorem? 

Poszłam  do kuchni i zrobiłam sobie zdrowego szejka, na którego przepis znalazłam w internecie. 

- Mam tylko nadzieję, że będzie dobry. - powiedziałam wkładając składniki do miksera. - I że będzie działać. - dodałam. 

Podczasz gdy składniki się mieszały włączyłam mini radyjko, do którego podpięłam pendrive'a z moimi ulubionymi piosenkami. Zawsze, gdy siedzę w kuchni, włączam sobie te piosenki. Kiedy już to zrobiłam, włożyłam dwie kromki chleba do tostera. Zabrałam się także za przelewanie szejka do szklanki. O mało nie dostałam zawału kiedy tosty wyskoczyły. Wyjęłam je i siadając przy blacie zabrałam się za jedzenie. 

Wzięłam telefon do ręki i zaczęłam sprawdzać media. Insta,tumblr, twitter. Jak codziennie napisałam dzień dobry i odpisałam kilku osobom, które tweetowały to samo. 

 - Ehh, jak ja nienawidzę czwartków, muszę siedzieć do 16 w szkole, dlaczego. - Wymamrotałam. - O  już 7:15, muszę isć po drodze do sklepu kupić sobie coś do jedzenia i wodę. - Powiedziałam do siebie. Dość często mówię sama do siebie, już nawet nie w myślach tylko głośno. Coś jest ze mną nie tak. 

Him.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz