Rozdział 1

998 54 3
                                    

Szybko wbiegłam po schodach na górę i w mgnieniu oka otworzyłam drzwi do pokoju Nasha.

-Co się stało?- spytałam chłopaka, który stał przede mną z poranionymi dłońmi.Mój brat rozbił wazę, którą zostawili nam nasi rodzice na pożegnanie. Nie rozumiałam zachowania Nasha.

-Tata nie żyje.- powiedział cicho. W jego oczach stanęły łzy. Nie musiałam długo czekać, aż wydostały się one na wolność. Podeszłam do niego i mocno go przytuliłam.

-Jak to?- wyszeptałam, nie potrafiąc w to uwierzyć. Ojciec nigdy na nic nie chorował. Bynajmniej ja o niczym nie wiedziałam. Nash wtulał się we mnie, podczas gdy ja próbowałam dojść do tego, co stało się z tatą.

-Ktoś go zabił.- wyszeptał brunet, zaciskając palce na mojej koszulce. Zapłakałam. To nie mogło być możliwe. Co prawda, nienawidziałam go za to, że nas zostawił, ale kochałam go. W końcu to był mój tata.- Wracał z pracy i ktoś go zabił. Tak mi powiedziała mama.

-Jak ona się czuje?- spytałam, odciągając chłopaka od siebie.

-Drżał jej głos. Wiesz, jak ona go kochała.- rzekł, wycierając swoje łzy. Poszłam z bratem do łazienki i zdezynfekowałam jego poranione ręce. Nash był w bliskim kontakcie z ojcem. Codziennie do niego dzwonił, a w dzieciństwie spędzał  czas tylko z nim.

-Kto może za tym stać?- spytał chłopak, który powoli się uspokajał.

-Nie wiem, Nash. Obiecuję ci jedno. Dowiem się, kto to zrobił.- odpowiedziałam, próbując dać siłę bratu.

                                                                   ***

Nazajutrz poszłam do sklepu po zakupy. Próbowałam choć na chwilę oderwać się od tych strasznych myśli, które siedziały w mojej głowie od wczoraj. Był wieczór. Po zrobieniu zakupów, od razu ruszyłam w stronę domu. Nie chciałam spotykać żadnych znajomych. Chciałam spokoju. Najbardziej jednak pragnęłąm wiedzieć, kto stoi za śmiercią ojca. Skręciłam w kolejną uliczkę. Niespodziewanie wpadłam na kogoś i upuściłam torbę pełną zakupów.

-Powinieneś bardziej uważać.- wydusiłam, przykucając i zbierając zakupy. Tajemniczy nieznajomy również kucnął i przystąpił do pomagania mi. Nie podnosiłam wzroku. Po chwili wstałam. To samo uczynił on. Kiedy spojrzałam się w jego oczy, zamarłam. W swojej głowie widziałam wszystkie obrazy z wczoraj. Zabójstwo. Wysoki blondyn. Pościg. Ucieczka. Przede mną stał on. W jego oczach widziałam chęć zemsty, ale chłopakowi nie spieszyło się z rozpoczęciem planu pozbycia się mnie.

-Pamiętam cię, kochanie.- powiedział, przygryzając dolną wargę. Szybko chwyciłam torbę z zakupami i się odrwóciłam. Zaczęłam szybko biec przed siebie. Poczułam w sobie strach. Nagle jego silne dłonie złapały mnie za ramiona i gwałtownie mnie do siebie odwrócił. Chłopak w mgnieniu oka przycisnął mnie do ściany. Zamknęłam oczy.

-Nie rób mi nic, proszę...- wyszeptałam drżącym głosem. Usłyszałam cichy śmiech.

-Kotku, myślisz, że cię zostawię? Widziałaś, jak zabiłem. Nie powinnaś była tego widzieć.- powiedział pewnym siebie głosem, nachylając się do mojego ucha.- Dam ci chwilę spokoju, kochanie. Nie myśl jednak, że ci odpuszczę. Po prostu dam ci chwilę przerwy. Wrócę. Przygotuj się.

Po chwili chłopak mnie puścił,a gdy otworzyłam oczy, jego już nie było.

Lifeless ➳ L.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz