Rozdział 25

192 5 0
                                    

- Luke! Przestań! Przestań! - krzyczałam, próbując wyswobodzić się z uścisku blondyna. Nie mogłam już dłużej wytrzymać tego, co robił mi ten człowiek.

Hemmings chyba nie dążył do niczego dobrego. Takie przynajmniej było moje zdanie, bo tego, co robił Luke, z pewnością nie można było uznać za normalne, biorąc pod uwagę sytuację panującą między nami i nasze relacje, które nie należały do tych najlepszych.

Luke całował mnie po szyi, a ja z całych sił chciałam tego uniknąć. Nie miałam pojęcia, do czego on dążył, ale nie chciałam, aby to kontynuował.

- Nie, Rose. Muszę ci pokazać, że to ja mam tutaj władzę. - mówił, nie zaprzestając swojej czynności. Próbowałam się wyrwać, jednak moje starania przychodziły z marnym skutkiem. Wiedziałam, do czego mogło to wszystko doprowadzić, a nie mogłam sobie pozwolić na to, aby Luke zrobił mi krzywdę. To przez niego tutaj byłam. To on zmusił mnie do natychmiastowego wyjazdu z Australii. To wszystko było jego winą.

Stworzyłam w swoich myślach pewną teorię. Może to Luke zabił moich rodziców i Nasha, aby uciec ze mną do Stanów i udawać, że szukamy sprawców tego zabójstwa, podczas gdy on tylko chciał się do mnie zbliżyć i mnie wykorzystać? Ta wersja wydarzeń była całkiem prawdopodobna. Może Luke tylko tak dobrze grał, że to wszystko nie było jego winą i on nie miał z tym zamieszaniem nic wspólnego?
Póki co, nie mogłam o tym za dużo myśleć. Musiałam zadbać o to, aby Luke się ode mnie odczepił, bo nie chciałam sobie nawet wyobrażać, co by było, gdyby on mógł zrobić mi coś naprawdę złego.

- Nie masz nade mną żadnej władzy. Czy ty tego nie widzisz, Luke? - spytałam, znów próbując się wyrwać. Luke skutecznie mocno trzymał moje nadgarstki nad moją głową. Z każdej chwili na następną coraz bardziej się bałam, jednak starałam się to przed nim ukryć, aby nie pokazać mu swojej słabości. Gdybym mu pokazała, że się boję, on z pewnością by to wykorzystał przeciwko mnie.

- Nie próbuj narzucać mi swojej wersji wydarzeń, Rose. Jestem tutaj, aby ci pomóc, mam rację? - spytał.

- Nie masz racji! - krzyknęłam, na co on się wzdrygnął i spojrzał się na mnie w nieco dziwny sposób.

- Mam. - rzekł. Jego głos nie przyjmował sprzeciwu, jednak ja nie miałam wyboru. Musiałam mu się przeciwstawić, bo nie miałam zamiaru się zgadzać na to, co mi robił.

- Czy możesz przestać robić to, co robisz teraz? - spytałam, oddychając ciężko.

- Chyba nie. - odparł, uśmiechając się do mnie szyderczo.

- Ja chyba czegoś nie rozumiem, Luke. W jednej chwili potrafisz być współczujący, a w drugiej stajesz się zaborczy i aż się chce od ciebie uciec.

- Chcesz ode mnie uciec? Już ci mówiłem, że nie masz na to szans. Ode mnie nie ma ucieczki, Rose. Znajdę się wszędzie. W każdym domu, na każdej ulicy, w każdym kraju. Gdybym był tobą, od razu bym się poddał. Ja nie musiałbym być dla ciebie taki niemiły, a ty nie musiałabyś się tak męczyć. To jak? Idziesz na ten układ? - spytał, uśmiechając się do mnie. Im dłużej nie odpowiadałam, tym Luke robił się coraz to bardziej niecierpliwy.

- Nie ma mowy. - odrzekłam pewnie, patrząc się prosto w jego niebieskie oczy, których tak bardzo nienawidziłam. Nawet nie chciałam wyobrażać sobie konsekwencji tego, co przed chwilą powiedziałam. To chyba był błąd. Jednak nie mogłam mu się poddać, mam rację?

- Naprawdę tego chcesz? - spytał zmęczonym głosem. W jego oczach widziałam zrezygnowanie. On chyba chciał zagrać na moich uczuciach, ale ja nie mogłam mu ulec, bo to oznaczałoby dla mnie koniec. Nie chciałam dopuścić do siebie myśli, że miałam być uzależniona od tego chłopaka do końca swojego życia. To przecież było niemożliwe. Musiałam mu się w końcu znudzić lub odwidzieć.

Lifeless ➳ L.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz