II

2.5K 277 107
                                    

Więzienie Stanowe San Quentin. Kalifornia, Hrabstwo Martin. Znudzony uzupełnił dane na kopercie kładąc ją  koło listu. 

"Powinni ci powiedzieć ale w razie co, siedzę w stanowym Kalifornii. Przyjedź w piątek, plus mógłbyś kupić sobie telefon. Kocham cię. Pieniądze są w pudełku po butach pod łóżkiem. Powodzenia. Clay." 

Głosiła treść niezgrabnie spisanej wiadomości, na pogiętym lekko wyszarzałym papierze. Niebyła może ona jakoś wybitna za to zwięzła. Przekazywała to co miała. Odłożył kopertę i kartkę na szary stolik cicho ziewając. Powoli zbliżała się czternasta, niedługo powinni podejść po niego na rozmowę z adwokatem. 

W życiu go na oczy nie widział, ale podobno jest dobry. Prowadził kilka wielkich słynnych na cały kraj spraw, w większości wygrywał. Ciężko będzie jednak o wygranej mówić w jego przypadku. Nie przyznawanie się do winy to jedno, odmowa składania jakichkolwiek zeznań i pyskowanie śledczym drugie. Nie chciał się bawić w wymyślanie zbędnych bajeczek o tym jak przez przypadek znalazł się w tych wszystkich jednoznacznych sytuacjach. Nie wiedział też co powiedział George, nie chciał by ich wersja "prawdy" była różna. 

Kolejna podobna do poprzednich procedura i wreszcie znalazł się na długo wyczekiwanej umówionej rozmowie. Skutymi dłońmi zgarnął włosy z czoła i wyprostował się opierając o krzesło. Mężczyzna na przeciwko niego wyglądał na człowieka poważnego, człowieka nie tracącego czasu na bajki. Ubrany był w białą koszulę, czarną kamizelkę, ciemny krawat i lekko zszarzałe spodnie. U boku stołu położoną miał brązową teczkę. Przez pierwszą minutę w ogóle się nie odezwał jakby układając myśli. Cisza jednak nie trwała długo. 

-Nie wypuszczą pana. Nie wypuszczą pana do końca procesu, który nawet się jeszcze nie zaczął.

-Wiem. Nie potrzebuje by mnie wypuszczali. Dalej nie zamierzam nic mówić. Chciałbym tylko by dopilnował pan bym mógł widzieć się, ogólnie mieć kontakt, z moim narzeczonym, i by ten nie robił nic głupiego. Plus żeby w ogóle najlepiej nie składał zeznań. To wszystko. 

-Jest pan wyjątkowo konkretny. 

-W istocie.

-Niech powie pan szczerze, zabił pan tych wszystkich ludzi?

-Według jednych tak, według innych nie. To nie istotne. Bóg nas wszystkich osądzi, a przed nim jestem czysty- Odpowiedział spokojnie. Taki syf działa na ludzi poważnych. Widzą Boga, odniesienie do Biblii widzą cię jako człowieka. Jesteś ateistą i gejem? Bardziej pasuje im przypisanie do ciebie łatki maszynki do zabijania. 

-Cieszy mnie pańska odpowiedź. 

Wrócił do celi. Spotkanie dobiegło końca, a wraz z nim nadeszła pora obiadowa. Dzisiaj... Ziemniaki... I... Ziemniaki. Może nie były to jego klimaty, ale powoli zaczynał rozumieć co inni widzą w siedzeniu w takich miejscach. Cisza, spokój, wszyscy kręcą się w około ciebie, darmowe jedzenie i opieka zdrowotna. Żyć nie umierać, no właśnie, umierać. "Co właściwie mógłby zjeść na ostatni posiłek?" zamyślił się grzebiąc w ziemniaczanej brei. Chciał, by to było coś ciekawego. Coś o czym można napisać w książce ostatnie posiłki seryjnych morderców. Coś nie oczekiwanego. Pierwszym pomysłem były nuggetsy w kształcie dinozaurów, ale to wydawało się za proste. Mógłby też udawać niewidomo kogo i poprosić o owoce morza, lecz te nigdy specjalnie mu nie smakowały. Calzone to chyba najlepszy pomysł na jaki wpadł. Nie jest to może jakieś danie przedziwne, ale za to smaczne. Według Wikipedii zapiekana jak pieróg pizza zdecydowanie wpadała w jego gusta.  

Nasłuchując hałasów z korytarza odłożył talerz z widelcem po posiłku na tackę na której obiad otrzymał i położył na łóżku. Było jeszcze w miarę wcześnie. Nie chciał spać. Jednak nie miał co robić. Nie jest jakimś wieszczem, nie napisze epickiego poematu o tym jak, ból jego karku od tego cholernego łóżka, przyrównany może być do jego tęsknoty za pewnym brunetem, równie wielkiej jak ta Mickiewicza do Litwy. Trzasnął głową w poduszkę mając już dość. Dość tego zamknięcia. Musiał to jednak jeszcze trochę wytrzymać. Jeszcze chwileczkę. 

Fake it till you make it [DNF]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz