Rozdział 1

7.3K 407 756
                                    

-Wprowadzenie-

Masz 16 lat i mieszkasz ze swoją matką, która utrudnia twoje życie na każdym kroku. Mieszkasz z nią w Ameryce, w niedużym mieszkaniu. Twój Ojciec jest Ci nieznany, a matka nie chce Ci zdradzić kim on jest. W szkole dzieciaki się z Ciebie śmieją, ze względu na to, że nie masz pieniędzy,  ponieważ mama wszystko przepija. Nie pamiętasz kiedy ostatni raz była trzeźwa...

Jedyną osobą, która wie co się dzieje u Ciebie w domu, jest twoja przyjaciólka Maya. To jedyna osoba, której możesz ufać.

-Koniec wprowadzenia-

Matka: Y/n!

Ty: Czego? - krzyknęłam z mojego pokoju.

Matka: Grzeczniej! Chodź tu!

Ruszyłam do kuchni, gdzie zobaczyłam moją matkę przy zlewie.

Matka: Co to? - wskazała na brudny kubek w zlewie.

Ty: K-kubek?

Matka: Kurwa sprzątaj po sobie, albo Ci zabiorę telefon.

Ty: Byłam zajęta, miałam w plana-

Matka: Sprzątaj to! A ja idę do sklepu.

Ty: Kupisz mi bułkę proszę?

Matka: Nie idę do takiego sklepu. Jak wrócę, tego kubka ma tu nie być, posprzątaj też łazienkę.

Ty: Dobrze...

Zrobiłam to co mi kazała. Wróciła z siatką pełną wódki. Wiedziałam, że znowu w nocy się upije do nieprzytomności, więc ukryłam się w pokoju i postanowiłam jej denerwować.

Koło północy cały szum w domu ustał, nastała cisza, zasnęła. Wymknęłam się po cichu do domu i napisałam do Mai.

Mayaaa

Tam gdzie zawsze, dasz radę?

15 minut.

Czekam.

Czekałam na nią na ławce, w parku. Poznałyśmy się tam jak miałyśmy po 8 lat. Stwierdziłyśmy, że to jest "nasze miejsce" i zawsze się tam spotykamy.

Maya: Hejka!

Ty: Hej! - przytuliłam ją na powitanie.

Maya: Coś się stało?

Ty: Matka się znowu upiła, na szczęście dzisiaj bez większych spin.

Maya: No to chyba dobrze.

Ty: No chyba, ale wiesz co Ci powiem?

Maya: Nie.

Ty: Znajdę mojego ojca.

Maya: Co?

Ty: Mam dosyć matki, może on jest inny?

Maya: Mówiłaś, że mimo, iż go nie znasz, to go nienawidzisz. Zostawił Ciebie i matkę zanim się jeszcze urodziłaś.

Ty: Jestem zdesperowana, mam dość.

Maya: Nie jest tak źle, zawsze mogło być-

Ty: Nie mów mi kurwa, że mogło być gorzej. Nie mogło okej? Ty wychowałaś się w rodzinie z 2 rodziców, którzy w mniejszym lub większym stopniu Cię kochają.

Maya: No ale-

Ty: No ale co? Jak masz mi gadać, że mogło być gorzej, bo przynajmniej mam co jeść, to możesz sobie iść.

Maya: To ty uważasz się za jebany pępęk świata. Zawsze Y/n i Y/n, a ja? Ja się nie liczę? Kiedy ostatni raz zapytałaś co u mnie? Ja rozumiem, że masz przejebane na chacie, ale moje uczucia też się liczą.

Zamarłam, nie wiedziałam co powiedzieć.

Ty: Możemy porozmawiać jutro?

Powiedziałam i bez czekania na odpowiedź odeszłam. Włóczyłam się po mieście, myśląc o tym wszystkim. Nawet nie tyle o Mai, tylko o tym, czy faktycznie powinnam zacząć szukać ojca. Idąc po mieście, szukałam w internecie, jak to zrobić.

Ty: Testy dna! - rzuciłam do siebie widząc artykuł w internecie.

Okazało się, że to wszystko kosztuje. Mam oszczędności, które trzymam na specjalną okazję. To może być jedna z nich. Wróciłam do domu i zajrzałam do skrytki, gdzie trzymałam wszystkie moje pieniądze. Była pusta.

Ty: Mamooo! - krzyknęłam zdenerwowana, aby ją obudzić.

Matka: Czego? - powiedziała wyrwana z pijackiego snu.

Ty: GDZIE SĄ MOJE PIENIĄDZE?

Matka: Jakie pieniądze?

Pokazałam jej skrzyneczkę.

Ty: Te pieniądze.

Matka: Nie twoje, tylko moje!

Ty: Wiesz ile je zbierałam?!

Matka: Ty nigdy nie miałaś pracy, więc nie zasługujesz na swoje pieniądze!

Ty: Może ty byś w końcu do niej poszła? Ciągle siedzisz i chlejesz!

Matka: Pożałujesz tego co powiedziałaś! - powiedziała, chwiejnie podnosząc się z krzesła na którym zdarzyło jej się przysnąć.

Ty: Żałuję, że się urodziłam! PRZYKRO MI ŻE JESTEŚ MOJĄ MATKĄ!

Czekałam na jej reakcję, której się szczerze nie spodziewałam. Złapała pustą butelkę i rzuciła nią z całej siły we mnie. Rozbiła się na ścianie za mną w drobny mak.

Ty: Z ojcem będzie mi lepiej!

Matka: Nawet go gówniaro nie znasz!

Powiedziała łapiąc drugą butelkę. Uderzyła nią w oparcie od krzesła, tworząc tulipan. Ruszyła chwiejnym, ale pewnym krokiem w moją stronę.

Wybiegłam z mieszkania, nie goniła mnie.

Snułam się po nocnym mieście, czekając chyba na cud. Dlaczego pokłociłam się z Mayą? To była moja jedyna deska ratunku. Nie wiem, czy mogę wrócić so domu, bo matka mnie zajebie.

Przetarłam rękami twarz.

Ty: Ał. - syknęłam do siebie czując lekkie ukłucie na lewym policzku.

Wyciągnęłam z niego odłamek szkła, który musiał mi się wbić, podczas kłotni z matką. Niechlujnie wytarłam krew, która delikatnie spływała mi po poliku. Spacerowałam dalej, aż dotarłam do dużego i wysokiego mostu. Stanęłam przy barierce.

Ty: To najgorszy dzień mojego życia! - krzyknęłam w kierunku wody. - Jak ktoś mnie słyszy, niech mnie proszę zabije!

Poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu.

Unwanted daughter /// Ranboo x Reader [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz