Ruszyliśmy powoli w ciszy do domu.
Ranboo: Ahhh, kurwa.
Toby: Co się stało? - zatrzymał się przodem do blondyna. - Ty krwawisz! - krzyknął z przerażeniem, widząc kroplę krwi spływającą po jego ustach.
Ranboo: Nic mi nie jest, spokoinie. - powiedział niechlujnie wycierając ciemnoczerwoną strugę.
Ty: Chwila. - powiedziałam i chaotycznie zaczęłam szukać chusteczki w kieszeni. - proszę. - podałam mu biały materiał.
Ranboo: Dzięki. - rzucił przykładając ją do miejsca krwawienia. - chodźmy.
Toby: Może chcesz usiąść? - zapytał z troską, wskazując na drewnianą ławeczkę.
Ranboo: Nie trzeba.
Ty: Może jednak?
Ranboo: Mówiłem, że nie trzeba! - rzucił agresywnie i ruszył na przód pewnym krokiem.
Posłałam sobie z Tubbo pytające spojrzenie i ruszyliśmy za nim. Spacerowaliśmy dalej, tym razem żwawym krokiem w kierunku mojego domu. 2 minuty od celu podróży, zapytałam.
Ty: Je będę iść, widzimy się jutro?
Toby: Ranboo? - spytał niepewnie.
Ranboo: Jutro... o której?
Ty: Nie wiem, nie idę do szkoły, więc o której wam pasuje.
Ranboo: To chyba możemy. - uśmiechnął się do przyjaciela.
Ty: To do jutra!
Toby: Ale jeszcze chwilę jest do Ciebie. Odprowadzimy Cię.
Ty: Nie. Misja bezdźwięcznie wrócić.
Toby: Rozumiem, to papa. - rzekł i mnie przytulił.
Ranboo: Do zobaczenia. - powiedział i rownież mnie objął na pożegnanie.
To było jednak inne niż przytulenie Tubbo. Było takie niepewne i sztwne. Napewno nie takie, jakim dażył mnie podczas oglądania filmu zalewdie kilka godzin temu. Całe jego ciało się delikatnie się trzęsło.
Ty: Wszystko okej? - zapytałam zmartwiona zachowaniem wysokiego nastolatka.
Ranboo: Tak, już tak. - powiedział nerwowo.
Ty: Dobra, to do jutra! - pomachałam im i ruszyłam do domu.
Operacja wracania do domu bez przypału, udała się na 100%. Jednak spędzenie 3 godzin na sprawdzaniu zamka i uczenia się bezdźwięcznego otwierania drzwi się na coś przydało.
Wskoczyłam do mojego łóżka i się położyłam. Moje oczy się momentalnie zamknęły i zasnęłam. Nie zdążyłam nawet podłączyć telefonu.
Obudził mnie Ojciec, z samego rana. Zobaczyłam go nade mną i pamiętam tylko, że wypowiadał słowa w stylu “Jadę z Kristin” i “Będę w niedzielę”. Jednak po niedokładnym zrozumieniu jego słów, ponownie wpadłam w sen. Koło 10 wyrwał mnie z łóżka dźwięk pukania do drzwi. Nie, pukanie to za małe słowo. Napierdalania, połączonego z dzwonieniem domofonem.
Ty: Idę! - krzyknęłam zaspana i ruszyłam do drzwi.
Delikatnie przekręciłam zamek i otworzyłam drzwi, w których ujrzałam pszczelarza. Młody chłopak momentalnie wpadł w histeryczny śmiech.
Ty: Z czego? - zapytałam zdziwiona jego zachowaniem.
Toby: Wyglądasz jakby Cię piorun pierdolną! - wykrzyknął przez śmiech.
CZYTASZ
Unwanted daughter /// Ranboo x Reader [ZAKOŃCZONA]
Fanfiction16 latka, żyjąca w domu z niekochającą jej matką z problemami alkoholowymi. Dobrze wie, że była wpadką, bo jej matka ją urodziła mając 15 lat. Ojca nigdy nie poznała, jednak któregoś dnia, postanowiła zmienić swoje życie. Art z okładki od Mangoshark...