Przygotowując się na nadchodzący dzień w szkole, usłyszałam dźwięk przychodzącego powiadomienia. Odblokowałam telefon, a moim oczom ukazała się nazwa znanego mi kontaktu. Uśmiechnęłam się, widząc imię przyjaciółki, która przeprowadziła się w zeszłym roku do Włoch.Sam
*Hej, wstałaś? :) *Ty
*Mam nadzieję, że nie. Powiedz że to sen, że muszę wstać tak wcześnie...*Sam
*Marudzisz, Sonia. Jak tam początek szkoły??*Ty
*Jak mam być szczera, poza crushem na nauczycielce, wszystko wyśmienicie! *Sam
*Szykuje się mocny początek, skarbie :P *Ty
*Raz się żyję? :)*Po ostatnim spotkaniu z panią Aleksandrą, stresowałam się na myśl o lekcji z nią. Miałam wrażenie, że wszystko co we mnie rozsądne, przy niej zamienia się w gówno.
-Dzień dobry, zajmijcie swoje miejsca.- Nieco zmachana nauczycielka wbiegła do klasy chwilę po dzwonku. Zrzuciła torbę ze swojego ramienia i usiadła na fotelu, wzdychając z ulgą. Chwilę zajęło czarnowłosej przygotowanie się do rozpoczęcia zajęć, zanim zaczęła od sprawdzania listy obecności. Gdy dobrnęła do mojego nazwiska, wyjrzała zza ekranu komputera. Poczułam gulę kreującą się w moim przełyku.-Soniu, mogłabyś zostać chwilę po dzwonku? Mam do ciebie pytanie.- Na jej lewym policzku, zauważyłam minimalny dołeczek. "Urocze."
-N-nie ma problemu, proszę pani.- Odwzajemniłam nerwowo uśmiech.
"Czy ja coś zrobiłam? Chodzi o wczorajszy komplement? Czemu mówię zanim myślę??"
Ocknęło mnie nagłe szturchnięcie.
-Jak myślisz, o co chce cię spytać?- Wyszeptał Wiktor.
-Nie wiem, ale to zajebiście stresujące...- Nieumyślnie zaczęłam zdrapywać skórki przy paznokciach.
Moją uwagę przykuła koszula z wyciętym dekoltem, którą miała na sobie pani Aleksandra. Idealnie podkreślała jej piersi oraz wcięcie w talii. W mojej głowie zaczął kreować się obraz tej zapierającej dech w piersiach kobiety bez niepotrzebnych materiałów na sobie. Próbowałam skupić się z powrotem na tym, o czym mówiła nauczycielka, lecz na marne.
Gdy tylko zadzwonił dzwonek, uczniowie rzucili się w kierunku drzwi, jakby walczyli o własne życie. Czekałam nieco zniecierpliwiona, aż sala była pusta. Odchrząknęłam cicho, zbliżając się do biurka nauczycielki, przez co cała uwaga pani Aleksandry była na mnie. Po chwili - jak gdyby przypominając sobie o powodzie zawołania mnie do siebie - zaczęła mówić.
-Soniu, mam dla ciebie propozycję.- Charakterystyczny dla nauczycielki, ciepły uśmiech ponownie zawitał na jej twarzy.
Mimo, iż ten konkretny uśmiech zdawał się jedynie z grzeczności, i tak zapadł mi w pamięci, wywołując przyjemne odczucia.
-T-tak? Jaką?
-Za dwa miesiące jest konkurs języka angielskiego w Londynie, organizowany dla uzdolnionej młodzieży z różnych krajów. Jako że miałaś najwyższy wynik na olimpiadzie w zeszłym roku, to tobie właśnie przypada możliwość wzięcia w nim udziału.- Mówiła spokojnie. Starałam się słuchać ze zrozumieniem, co zdawało się być dla mnie wyzwaniem w jej obecności.
-Chciałabyś w nim uczestniczyć?- Uniosła brwi, licząc na odpowiedź.
"Cholera, powinnam się teraz odezwać. No dalej Sonia!" Zajęło mi chwilę, zanim zebrałam się w sobie.
-Y... Tak, tak, oczywiście. M-mogę spróbować.- Uśmiechnęłam się nerwowo. Moja uwaga skupiła się na jej rozpiętej nieco koszuli. "To powinno być niedozwolone, żeby wyglądać tak dobrze. Nie da się skupić w żaden sposób kiedy ona TAK wygląda..." Rozmarzyłam się odrobinę za bardzo.
-P-przepraszam? Zamyśliłam się.- Podrapałam się po karku skrępowana.
-Przyjdź do sali numer szesnaście w ten czwartek. Poćwiczymy zadania konkursowe, Dobrze?- Jej wzrok krążył po mojej osobie, gdy uśmiechnęła się przyjaźnie.
-Myślę, że będę potrzebowała, żebyś nieco bardziej się skupiła.- Kąciki jej ust zawędrowały wyżej, ukazując jej dołeczki.
Po raz ostatni, mój wzrok opadł na jej rozpiętą koszulę. "O cholera..."
Na jej policzkach pojawił się ledwo zauważalny ślad różu. Moje oczy zaczęły latać po całej sali, jak gdyby dostały ataku epilepsji. Nerwowo podrapałam się po karku. Czułam temperaturę, drastycznie wzrastającą w moim ciele. -J-ja...- Nieumiejętnie próbowałam złożyć słowa w coś sensownego. Rumieńce zdawały się wypalać dziury na moich polikach. -To...- Odchrząknęła. -To już wszystko. Dziękuję, że zostałaś, Soniu.- Jej uśmiech wyraźnie zmieszał się z zawstydzeniem, którego byłam winowajcą..."Idiotka... Co ja jestem, facet że nie umiem się kontrolować!?"
Podniosłam się z miejsca jak najszybciej, potykając się po drodze o DWIE ławki i WŁASNE nogi, robiąc z siebie klauna...
-M-miłego dnia, proszę pani.- Rzuciłam, po czym wybiegłam z klasy.-Dzień dobry, Gwiazdeczko moja kochana! Nie widziałem Cię wczoraj. Miałaś dzwonić.- Spojrzenie Wiktora, przypominało mi obrażonego czterolatka.
-Byłam zajęta umieraniem, więc uznałam sen za najlepszy sposób na odejście i nie żałuję ani sekundy.- Powiedziałam obojętnie. Zabraliśmy się w stronę klasy numer czternaście.Minęła już ponad połowa lekcji. Zauważyłam, że za każdym razem, gdy spojrzałam w stronę pani Aleksandry, jej wzrok padał na mnie. "Czemu mi się tak przygląda? Czemu tak mnie to stresuje? Czy ja sobie to wymyślam?"
-Soniu, zostań po lekcji. Podpiszesz zgodę.- Dopiero teraz uraczyła mnie swoim charakterystycznym uśmiechem.Wraz z końcem lekcji, dostałam zaproszenie do biurka nauczycielki. Gdy tylko usiadłam na przeciw kobiety, rozniosło się pukanie.
-Momencik.- Przyglądałam się nauczycielce, która przyspieszonym i pewnym siebie krokiem wychodziła z sali.
Zauważyłam jej torbę, jak zwykle rzuconą obok biurka. Naszła mnie myśl, żeby sprawdzić co w niej trzyma. "To chyba nic wielkiego jeśli tylko zerknę...", "Będę tego żałować..."
Apaszka, portfel, kluczyki do samochodu, opakowanie po Kinder Bueno i parę innych rzeczy...
Wszystko pachniało jej uzależniającymi perfumami. Złapałam za apaszkę, chcąc się nią zaciągnąć, gdy usłyszałam jej szpilki stanowczo stąpające po szkolnej posadzce, a chwilę później skrzypiący odgłos drzwi klasy. Moje serce jeszcze nigdy nie biło tak raptownie. Odruchem włożyłam apaszkę do otwartego plecaka, jako że był najbliżej.
-Dobrze się czujesz, Soniu?- Kobieta zmarszczyła brwi zmartwiona, gdy tylko rzuciła na mnie okiem.
-Mhm, wszystko super.- Przełknęłam ciężko ślinę. Dołożyłam wszelkich starań, by zachowywać się naturalnie. "Bo przecież to zawsze wychodzi..."
-Jesteś pewna? Wyglądasz blado.- Nauczycielka podchodząc krok bliżej, nachyliła się w moją stronę i przyłożyła ciepłą dłoń do mojego czoła. Dotyk jej dłoni przyprawił mnie o dziwne ciarki.
-Hm, wszystko w normie...- Odezwała się bardziej do siebie, odsuwając dłoń. Uśmiechnęłam się do niej nerwowo, próbując zachować twarz. "Pewnie wyglądałam jak po udarze."- - - - - - - - - - - - - - -
Miłego czytania! <3
CZYTASZ
Nic, Czego Mogłabym Żałować
Romance~ -Planujesz zaprosić mnie na piknik?- Zaśmiała się, a na jej policzkach wyłoniły się urocze dołeczki. Ten uśmiech za każdym razem wywoływał uczucie obecności motylków w moim brzuchu. -Mogę dopisać do listy.- Pani Alexa pokiwała głową. -Musiałabym...