10

166 9 0
                                    

Zerwał się silny wiatr. Założyłam na głowę kaptur swojej szarej bluzy, który i tak co chwilę spadał mi z głowy. Poczułam w kieszeni wibrację.
-Halo?- Nie sprawdziłam kto dzwoni.
"W horrorach tak giną."
-Hej, Gwiazdeczko! Masz ochotę na ostatnią przejażdżkę rowerem w sezonie?- Zapytał podekscytowany. Zastanawiałam się przez chwilę czy mam ochotę męczyć się z niewykluczoną jazdą pod wiatr.
-Dobra. Ostatnia wyprawa rowerowa w tym sezonie. Będę u ciebie za godzinkę.- Uśmiechnęłam się na myśl o po południu z najlepszym przyjacielem.

*

Pedałowaliśmy już z dobrą godzinę. Wiktor dogonił mnie zasapany, a ja nie mogłam powstrzymać chichotu. Jego kondycja była... bez wątpienia nie najlepsza.
-Nie śmiej się z niepełnosprawnych! Matka cię...- Zrobił przerwę na oddech. -Nie nauczyła?- Skończył, po czym usiadł na kamieniu przy drodze rowerowej. Zsiadłam z roweru i znów poczułam wibracje komórki. Wiktor spojrzał pytająco.
-To Kamil.- Odparłam szeptem.
-Hej Sonia! Zastanawiałem się czy miałabyś ochotę wpaść do mnie na jakieś piwko? Jest ze mną Nati i Nelson.- Wstrzymałam się z odpowiedzią i posłałam wzrok Wiktorowi, który przysłuchiwał się rozmowie.
-Akurat jestem z Wiktorem. Możemy wpaść razem?- Zapytałam. Nie miałam najmniejszej ochoty iść do ledwo znanej mi osoby, u której siedzą dwie inne osoby których nie znam całkiem sama.
-Wiktor, Wiktor... A! Już pamiętam. Ten wysoki w lokach?- Zapytał niepewnie. Przytaknęłam mu.
-Jak oni mogą mnie nie kojarzyć? Nie znają się na ludziach...- Brunet teatralnie przewrócił oczami, na co się zaśmiałam.

*

Wik zapukał do drzwi drewnianego domu jednorodzinnego. Kamil kiedyś wspominał, że jego rodzice mają domek letniskowy w naszej okolicy, ale nie spodziewałam się, że kiedyś będę w nim przesiadywać z jego paczką. Drzwi otworzył niebieskooki chłopak z pofarbowanymi na niebiesko włosami. Miał ślady pojawiającego się wąsa, a długie włosy - związane w 'messy bun'. -Jesteście!- Odezwał się chropowatym głosem.
-Nelson. Brat Nati.- Mocnym uściskiem podał nam rękę. W przejściu pojawili się Nati - niebieskooka brunetka - i właściciel. Rysy twarzy rodzeństwa zdawały się niemal identyczne. Jednak Nati sprawiała wrażenie o wiele spokojniejszej osoby niż jej dość narwany brat.
-Łapcie po piwie. Tylko ostrożnie, kopie.- Kamil rzucił w naszą stronę dwie zimne puszki. Wiktor dostał w czoło, na co wszyscy wybuchli śmiechem. Na jego poliki spłynął rumieniec.
-Nie przejmuj się, Wiktor. Kamil ma po prostu zeza.- Skwitowała Nati, po czym schyliła się i podała mu piwo do ręki.
-Ej, to jest astygmatyzm, nie zez!- Zaśmiał się Kamil poprawiając Nati. Wik widocznie zawstydzony podziękował dziewczynie. Zdziwiło mnie jego wstydliwe zachowanie. To on zazwyczaj był tym odważnym żartownisiem, nawet wśród nieznajomych. Skrzywiłam się po łyku piwa. To był najohydniejszy napój chmielowy, jaki kiedykolwiek miałam w ustach...

-Może zagramy w Prawda czy Wyzwanie?- Krzyknął podpity już Nelson. Wszyscy zgodnie przytaknęliśmy i zebraliśmy się w kółku na dywanie.
-Kto zaczyna?- Zapytałam. Wiktor spojrzał na Kamila.
-Ty powinieneś zacząć jako właściciel tego budynku.- Kamil westchnął i wskazał na Nati.
-Prawda.- Wybrała zanim zdążył zapytać. Kamil uśmiechnął się złowieszczo.
-Czy...- Trzymał nas w niepewności. -Wiktor jest w twoim typie? Widzę te wasze spojrzenia.- Oznajmił dumnie.
Po pokoju rozniosło się jednogłośne "Uuu". Obaj strzelili buraka. Zaśmiałam się głośno. Pierwszy raz widziałam Wiktora tak zawstydzonego.
-Gwiazdko, uważaj sobie. Mogę ci jutro załatwić pobudkę o piątej...- Zmrużył na mnie oczy. Przyłożyłam dłoń do ust, by wstrzymać śmiech.
-Jest w moim typie. To... to znaczy, jest atrakcyjny, ale to nie znaczy... Mam na myśli...- Plątała się brunetka.
-Miło mi.- Uśmiechnął się szczerze Wik.

*

-No d...dobra, Kamil.- Mamrotał pijany Nelson. Po tym ile alkoholu w siebie wpakował w przeciągu ostatnich dwóch godzin nikt się nie dziwił jego problemom z wymową. Reszta z nas trzymała się dość stabilnie.
-Prawda czy wyzwanie?
-Prawda.- Odpowiedział rozbawiony.
-Kim jest ta.. taajemnicza osoba, w...- Czknął głośno. -w której się podkochujesz od miesiąca?- Drażnił się.
Na twarzy Kamila od razu wymalował się stres. Obserwowałam jak zgniata rękaw swojej bluzy.
-Może oszczędźmy takiego pytania.- Zaproponowałam spokojnie. Nelson naciskał jeszcze dobre kilka minut. Nati wstała i podeszła do brata.
-Dobra, trzeba cię jeszcze doprowadzić do domu, pijaku.- Zaśmialiśmy się z Wikiem. Kamil zdawał się myśleć o czymś intensywnie. Jakby niszczyło go to od wewnątrz.
Zmarszczyłam brwi.
-Pomogę ci go taszczyć.- Zaproponował Wiktor Nati i chwycił ledwo utrzymującego się na nogach chłopaka pod ramię. Gdy drzwi za nimi się zamknęły, postanowiłam usiąść na dywanie obok szczupłego właściciela. Westchnęłam z ulgą.
-O czym myślisz?- Zapytałam spokojnie. W pokoju wybrzmiewała przyjemna cisza. -Wydajesz się przybity od kiedy ten alkoholik spytał o jakąś dziewczynę.
Nadal cisza.
-Kobietę.- Wymamrotał pod nosem. Na szczęście udało mi się to wyłapać. Uśmiechnęłam się ciepło.
-Jest starsza?
Kamil przytaknął.
-W tym problem. Zakochałem się bez pamięci.- Powiedział cicho jakby stracił nadzieję. Uniosłam jedną brew.
-To chyba dobrze, że się zakochałeś.- Stwierdziłam niepewnie. Pokręcił głową. -Już kiedyś się... zakochałem. Wszystko poszło nie tak...- Głos chłopaka się załamał. Byłam zdezorientowana. Przytuliłam go jednym ramieniem.
-Chcesz o tym porozmawiać?- Zapytałam cicho. Zastanawiał się chwilę.
-Miała na imię Aurora. Pamiętam... pamiętam jak ganialiśmy motyle jeszcze dwa lata temu na łące mojego dziadka...- Uśmiechnął się, ale w jego oczach gościł smutek.
-Dziadek ją uwielbiał. Chciał nam kiedyś oddać swoją ledwo stojącą chatkę.- Parsknął cichym śmiechem na wspomnienie.
-Nie chciałem żeby mieszkała w takim zabytku grożącym zawaleniem, ale ona powtarzała: "Nie ważne gdzie, ważne, że będziemy razem. Wtedy wszystko będzie pałacem z marzeń."- Po jego policzkach spłynął strumień ciężkich łez. Zamilkł. Odchrząknęłam, żeby przygotować się do zabrania głosu. 
-Dlaczego nie jesteście już razem?- Zapytałam ostrożnie.
-Dowiedzieliśmy się, że choruje na białaczkę.- Rzucił szybko, jakby chciał zapomnieć o tej części historii. Zamarłam. Zastanawiałam się co byłoby stosowne do powiedzenia.
-Nie musisz nic mówić. Wiesz, czasem dobrze jest po prostu to z siebie wyrzucić.- Uśmiechnął się słabo.
-To niesprawiedliwie, że odeszła. Była piękna duszą i ciałem. Wyglądała jak anioł, białe włosy, śliczne piegi... zawsze nosiła te długie, jasne sukienki. Trochę jak hipisi.- Uśmiechnął się szeroko, gdy patrzył oczami wyobraźni.
-Przykro mi, Kamil. Nie wyobrażam sobie jak ciężkie to musi być...
Przytuliłam go najmocniej jak tylko byłam w stanie. Czułam jak odwzajemnia mocny uścisk.
-Czyli...- Zaczęłam. -Jest ktoś, kto teraz ci się podoba, ale boisz się przywiązać?-Przytaknął.
-Problem w tym, że u niej nie mam nawet cienia szansy. Jest starsza, troskliwa...- Złapałam dłońmi jego poliki i wcięłam w jego zdanie.
-Kamil, jesteś wspaniałym gościem. Każda kobieta - nie ważne czy starsza, czy młodsza - byłaby wielką szczęściarą mieć kogoś takiego jak ciebie przy boku.- Powiedziałam poważnie.
Uśmiechnął się wdzięcznie.
-Wróciłem!- Krzyknął Wiktor zatrzaskując za sobą drzwi.
Zdawało mi się, że na twarzy Kamila pojawiło się rozczarowanie.
-My też już będziemy się zbierać.- Oznajmiłam i z westchnięciem wstałam z podłogi. Wiktor przytaknął i sięgnął po swoją bluzę. Kamil odprowadził nas do drzwi i pożegnał, a my wskoczyliśmy na rowery.

-Nocujesz u mnie?- Uniosłam brew, gdy wysoki chłopak rzucił koc na kanapę.
-Chyba nie chcesz żebym wracał po ciemku? Poza tym nie mam serca cię tak zostawić.- Zatrzepotał rzęsami.
Przewróciłam oczami i podałam mu pościel. Wiktor skoczył na kanapę i poklepał miejsce obok.
-Dawaj, dokończymy oglądać "Obecność".- Podekscytował się.

Nic, Czego Mogłabym ŻałowaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz