5

4.2K 126 2
                                    


Wiktor skoczył energicznie na moje plecy, przez co oboje wylądowaliśmy na podłodze. Centymetr brakował by wysoki brunet dostał parapetem w głowę.
Podniosłam się stękając obolale.
-Nawet po tobie nie spodziewałam się czegoś tak impulsywnego.- Pomasowałam bolące ramię.
Zanim Wiktor zdążył odpowiedzieć zjawił się pan Miles - nauczyciel wuefu. Jego piwny brzuch niemal wystawał spod sztucznego materiału jego zbyt obcisłej koszulki.
-Co wy wyprawiacie, na litość boską! Znowu ty, Wiktor?! Mało ci było wariacji przy ostatniej rozgrzewce?- Starszy mężczyzna uniósł swoją siwą brew ku górze wyraźnie zirytowany.
Wiktor próbował zdusić w sobie śmiech.
-Przepraszam za kolegę, Panie Miles.- Uśmiechnęłam się, a Wiktor odwdzięczył mi się ciosem w rękę. Gdy nauczyciel wzdychając zniknął z pola widzenia, oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Wiktor chciał oprzeć się o parapet... który wdzięcznie ominął upadając raz jeszcze na zimną podłogę korytarza.
-Czuję, że znowu będziesz prowadził rozgrzewkę.

*

-Dzień dobry, Soniu.- Pani Alexa uśmiechnęła się, otwierając drzwi do sali.
-Dzień dobry.- Odwzajemniłam uśmiech.
Spoglądałam na nią zastanawiając się czy w innym wszechświecie mogłabym być dla niej kimś wyjątkowym. Kimś naprawdę ważnym bez kogo nie wyobrażała sobie dnia.
-Zamierzasz dzisiaj wejść?- Jej spokojny ton wyrwał mnie ze snu na jawie. Kiwnęłam głową, a ona puściła mnie przodem.

Wyraz twarzy Wiktora wyrażał zmartwienie.
Uśmiechnęłam się jedynie w celu zapewnienia go, że wszystko jest w porządku. Ale nie było. Zdawałam sobie sprawę, że ostatnimi czasy zbyt dużo czasu poświęcam na rozmyślaniu o pani Aleksandrze.
Bo przecież kto normalny pod prysznicem zastanawia się jaki jest ulubiony zapach świeczki twojej nauczycielki, lub który smak lodów sprawia, że się uśmiecha.
Nauczycielka poinformowała klasę, że włączy dzisiaj film.
Podeszła do zasłon i sięgnęła sznurka, podnosząc dłonie. W efekcie jej koszula zawędrowała ku górze, odsłaniając kawałek jej smukle przedstawiającego się brzucha.
Nabrałam powietrza w płuca.
„Uspokój się Sonia, to tylko kawałek skóry."
„Ale jakiej..."
Gdy niespodziewanie się obróciła, nasze spojrzenia na siebie wpadły. Wpadłam w panikę i uciekłam wzrokiem. Ponownie uniosłam wzrok z ciekawości czy nadal na mnie spogląda. Pierwsze na co zwróciłam uwagę to jej uśmiech skierowany do mnie, a zaraz po tym... puściła do mnie oczko.
Pot zlał moje dłonie.
„Z pewnością nie miała na myśli nic dwuznacznego, ty świrze."

*

Opuszczając salę, po drugiej z rzędu lekcji Angielskiego poczułam ciepłą dłoń na łopatce. Nie wiedziałam dlaczego przeszył mnie prąd w momencie kiedy się tam pojawiła.
-Sonia?- Delikatny uśmiech tańczył na jej twarzy.
„Uśmiecha się tak ślicznie, jak gwiazdy świecą bezchmurnymi nocami latem."
-Tak?- Obróciłam się nerwowo.
Palcem wskazującym zaczęłam zdrapywać skórki z kciuka.
-Powiem wprost. Wiem, że zabrałaś moją apaszkę.
Co ciekawe, sposób w jaki to mówiła w żadnym wypadku nie wskazywał na złość lub irytację.
Na czole poczułam pot, za to na kciuku charakterystyczne szczypanie, wskazujące na to, że leciała mi krew. Zasyczałam cicho pod wpływem nieprzyjemnego uczucia.
„Cholera. Co robić?" Nie mogłam skłamać. Pewnie już uważała mnie za złodziejkę. Nie potrzebowałam do listy przestępstw jeszcze kłamstw.
Przytaknęłam na jej słowa i spuściłam wstydliwie głowę. Czułam piekące rumieńce na polikach.
-Wiesz... Dałabym ci ją. Jeśli byś poprosiła. Nie musiałam na nią patrzeć, by mieć pewność, że na jej ustach pojawił się uśmiech.
„Że co kurwa?"
Zebrałam się w sobie i zdziwiona uniosłam wzrok.
-Ja... naprawdę przepraszam, tak mi głupio...- Zaczęłam nerwowo. Nie miałam bladego pojęcia jak wykaraskać się z tego, w co sama się wpakowałam.
'No tak, ujebałaś się gównem to teraz je sprzątaj. Czy coś..."
Wzięłam głęboki wdech.
-Możesz ją zatrzymać. Nie jestem zła. Wierzę jednak, że następnym razem zapytasz właściciela o pozwolenie.- Jej wypowiedź zakończył ciepły uśmiech.
„Pewnie uważa mnie za zdrowo pieprzniętą."
-Skąd... skąd pani wiedziała, że to ja?-Czułam mocny ucisk w gardle.
-Zostawiłam Cię w pokoju z moją torbą, wróciłam a ty zrobiłaś się strasznie nerwowa i blada. Więc kiedy wieczorem zauważyłam, że nie ma jej w torbie, przypomniałam sobie o tobie.-Wytłumaczyła, jak gdyby było to
conajmniej normalne zachowanie.
„Powinna zostać komisarzem od spraw kryminalnych, nie nauczycielką Angielskiego."
-Przepraszam.- Powtórzyłam cicho, unikając jej wzroku.

Usłyszałam westchnięcie. Odważyłam się spojrzeć w górę.
Za każdym razem, gdy przyglądałam się dosadnie jej oczom, reszta świata uciekała w niepamięć. Była tylko ona.
-Mogę tylko zauważyć, że apaszka pięknie pachnie.- Podrapałam kark z nerwowym uśmiechem.
Zaśmiała się, na co moja twarz rozpromieniała.
-Jesteś urocza, Soniu.- Jej słowa wzbudziły we mnie jakieś dziwne emocje, których w żaden sposób nie byłam w stanie nazwać.
Nie znajdując żadnych odpowiednich słów, kontynuowałam wpatrywanie się w nią. Nie umknął mi nawet najmniejszy szczegół, żadna najdrobniejsza zmarszczka, spowodowana nadmiernym uśmiechaniem się. To był z całą pewnością najintymniejszy kontakt wzrokowy jaki kiedykolwiek udało mi się przeżyć.
Nawet jeśli dla tej kobiety nie miało to tego samego znaczenia.
Czułam się jak w transie tonąc w jej wyraziście zielonych oczach.
-Można utopić się w pani oczach.- Szybko zdałam sobie sprawę z tego, co wyszło z moich ust. Nauczycielka zdawała się być równie zdziwiona co ja...
„Utopić to ja się mogę, ale w morzu łez."
Przyglądałam się dłoni kobiety, która niemal dotykała mojego zarumienionego polika. Drżący, cichy oddech opuścił moje usta, w momencie gdy dłoń wylądowała na mojej skórze. Przesunęła ostrożnie kciukiem po moim poliku.
„Ten cholerny, śliczny uśmiech."
Ciarki pojawiły się na moich dłoniach. Miałam nadzieję, że umknie to kobiecie. Jej wzrok skanował uważnie moją twarz. Jakby próbowała dowiedzieć się o mnie więcej, niż jestem w stanie powiedzieć.

Dźwięk dobijania się do drzwi przestraszył nas obie. Wzdrygnęłyśmy się i dopiero teraz zauważyłam jak blisko siebie stałyśmy.
-Możesz już iść, Soniu.
Sprawiała wrażenie zakłopotanej.
-Dowidzenia, miłego dnia Pani Aleksandro.- Otworzyłam drzwi, wpuszczając dupkowatego nauczyciela wuefu do środka.
-Tobie również- Uśmiechnęła się nieznacznie zanim wyszłam.

*

Deszcz obijał się o moją bluzę, gdy wracałam do domu. Moją głowę ponownie zajęła zielonooka nauczycielka Angielskiego.
„O czym ja w ogóle myślę? Z pewnością nie jestem jedyną osobą, której policzka dotknęła. Jest po prostu kochana. Taki typ osoby. Nic więcej."

Nic, Czego Mogłabym ŻałowaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz