Obróciłam raptownie głowę w kierunku szczupłego, drobnego chłopaka w koszuli w kratę i okularach. Uśmiechnęłam się szeroko. Podeszłam i objęłam go ostrożnie.
-Byłabym wdzięczna, królu złoty.- Ukłoniłam się przed blondynem teatralnie.
Kamil otworzył drzwi do samochodu i wskazał ręką na fotel.
Odpalił silnik i zwinnie wykręcał z miejsca parkingowego.
-Co robiłeś tak długo w szkole?
-Kojarzysz Nelsona i Nati? Poprosili
mnie, żebym im coś załatwił.
Podrapał się po karku. Wolałam nie drążyć tematu.*
-Co się dzieję, Gwiazdko?- Wiktor usiadł obok mnie na szkolnej ławce. Siedziałam z rękoma zakrywającymi
moje zmęczone oczy. Westchnęłam poprawiając się w miejscu.
-Pokłóciłam się wczoraj z mamą o te zasrane oceny z historii. Wyobrażasz sobie, że ten dupek do niej zadzwonił? W dodatku rozłączyła się zanim zdążyłam cokolwiek wytłumaczyć.- Ponownie opuściłam głowę w dłonie, gdy poczułam, że jestem blisko łez.
-Jestem pewien, że niedługo się pogodzicie. Ty i twoja mama za bardzo się kochacie, żeby się ze sobą kłócić.- Szczery uśmiech i delikatne suwanie opuszkami po moich plecach nieco poprawiło mi humor. Wtuliłam się wdzięcznie w przyjaciela zanim poszliśmy na ostatnią lekcję. Cóż, ostatnią dla Wiktora... na mnie czekały jeszcze zajęcia przygotowawcze z angielskiego.*
-Dzień dobry.- Powiedziałam cicho i siadając westchnęłam. Spojrzała na mnie zaintrygowana.
-Wszystko w porządku?- Uniosła jedną brew.
„To całkiem atrakcyjne..."
-Gorszy dzień.- Machnęłam ręką.
Nie spuściła mnie z oczu nawet na sekundę.
-Coś konkretnego? Chcesz o tym porozmawiać?- Jej zainteresowanie przyspieszyło nieco bicie mojego serca. Nie do końca wiedziałam skąd wzięła się taka reakcja.
-Poszło o oceny. Nie ma o czym mówić, proszę pani.- Spuściłam wzrok w dół.
-Oceny? Z tego co wiem radzisz sobie całkiem dobrze.- Uniosła brwi.
-Tak... poza historią.- Westchnęłam znowu. Nastała cisza. Wpatrując się w tą elegancką, uroczą, delikatną kobietę, zauważyłam jak uporczywie o czymś myśli.
-Co Ty na to, żebym pomogła ci poprawić oceny z historii?- Spojrzałam zaskoczona, na co kobieta uśmiechnęła się szeroko.
-Jest pani w stanie mi z tym pomóc?- Patrzyłam na nią z wielką nadzieją w oczach.
-Jestem w stanie pomóc z mnóstwem rzeczy, słońce.- Wyzywający, żartobliwy sposób, w jaki na mnie spojrzała, przyprawił mnie o lekki rumieniec.
-Umówmy się, że w czwartki będziesz przychodzić do mnie na angielski, a we wtorki i piątki pomogę ci z historią, dobrze?- Pokiwałam głową z wyrazem wdzięczności.
-Ratuje mi pani życie!- Przytuliłam ją energicznie. Pani Aleksandra zaśmiała się subtelnie. Dopiero teraz poczułam delikatny, słodki zapach jej perfum. Wzięłam głęboki wdech i odsunęłam się od niej z czerwonymi już polikami.
-Wróćmy może do angielskiego, Soniu.- Uśmiechnęła się, a ja usiadłam na swoim miejscu. Jej drobne gestykulacje dłońmi były zgrabne i pewne. Z uwagą patrzyłam jak przebiera między stosami papieru opanowanymi ruchami dłoni. Jej długie, szczupłe palce były ubrane w kilka pierścionków, ale żaden z nich nie przypominał zaręczynowego czy ślubnego. Uśmiechnęłam się do siebie.
-Znalazłam.- Zadowolona podała mi kartkę. Nasze palce zetknęły się ze sobą. Poczułam uderzenie gorąca pod wpływem jej ciepłego dotyku. Nie spodziewałam się, że zwykły dotyk będzie miał na mnie tak duży wpływ.Rozwiązywałam zadanie po zadaniu, aż zaczęło to być nużące. Spoglądałam na ostatnie zadanie z nadzieją, że uda mi się jeszcze ruszyć szare komórki. Bez skutku. Westchnęłam głośno opierając się o oparcie krzesła. Długopis rzucony na ławkę wydał dość głośny dźwięk. Oczy kobiety oderwały się od ekranu komputera i skupiły na mnie.
-W czymś jest problem?- Spytała zważywszy na moje zachowanie.
-Mój mózg nie mózguje. Zostało ostatnie zadanie.- Spojrzałam na nią błagająco z nadzieją, że odpuści mi jedno zadanie.
Parsknęła śmiechem na moje słowa i spojrzała mi w oczy. To starczyło by wywrócić moje wnętrzności do góry nogami. Wyrazisty kolor głębokiej zieleni w jej oczach rozproszył mnie doszczętnie.
Pani Aleksandra usiadła obok mnie. Nasze kolana się stykały. Próbowałam utrzymać regularny oddech i nie skupiać się na bliskości jaką dzieliłyśmy.
-Z którym masz problem, słońce?- Skupiła się na czytaniu polecenia, kiedy wskazałam jej zadanie.
Po raz kolejny nazwała mnie słońcem... Te słowa wywoływały specyficzne, przyjemne uczucie w moim podbrzuszu.
Za wszelką cenę starałam się skupić na tym, co mówiła nauczycielka.
Pomimo drobnych komplikacji ze skupieniem, udało się skończyć zadanie.
-Ładnie ci poszło, Soniu. Mam nadzieję, że równie dobrze pójdzie z historią.- Puściła do mnie oczko. Zastygłam, a głupi uśmiech uformował się na moich ustach.*
Udając się w stronę domu, podziwiałam miejscowy park. Wszystko w nim wydawało się magiczne. Ostatnie w tym roku promienie słońca przenikały przez drzewa, rozdzielając się na części. Lądowały na ziemię swoim ciepłym blaskiem. Dzieci biegały po świeżo skoszonej trawie, a niektórzy czytali książki, zatraceni w lekturze.
„Przejdę się tam później dopóki jest ładna pogoda." - pomyślałam.Odłożyłam plecak na kanapę i wyciągnęłam resztki z wczorajszego obiadu na blat.
„Muszę zrobić jakieś zakupy." Westchnęłam.*
Zamknęłam budynek i zapaliłam lampkę w telefonie, przypominając sobie o zepsutej lampie ulicznej przy moim domu.
CZYTASZ
Nic, Czego Mogłabym Żałować
Romance~ -Planujesz zaprosić mnie na piknik?- Zaśmiała się, a na jej policzkach wyłoniły się urocze dołeczki. Ten uśmiech za każdym razem wywoływał uczucie obecności motylków w moim brzuchu. -Mogę dopisać do listy.- Pani Alexa pokiwała głową. -Musiałabym...