12

1.7K 72 8
                                    

Pov Niall

W poniedziałek jakby nigdy nic pojechałem do szkoły. Przy wejściu od razu podbiegł do mnie Harry. Zdziwił mnie jego wygląd. Był jakiś rozkojarzony, miał rozszerzone źrenice, nieobecny uśmiech i rozwiane włosy. Wyglądał jak naćpany lub – co gorsza – zauroczony. Nie zdziwiło mnie to za bardzo, bo prawdą było, że Harry po prostu nienawidził być sam. Ubóstwiał być rozpieszczany i zabierać dla siebie całą uwagę partnera. Problem leżał w tym, że często zaślepiony możliwością kolejnej relacji wiązał się z nieodpowiednimi ludźmi, którzy gdy przyszło co do czego uciekali i łamali mu serce.

- Hej wszystko okej? - zapytałem.

- Em tak.. Czy to nie ja powinienem cię o to pytać?To ty mieszkasz w domu z gangsterem - uśmiechnął się.

- Jest w porządku. Dostałem nowe rzeczy, Zayn jest uprzejmy na swój sposób. Teraz jedyne, o co muszę się martwić to o oceny - powiedziałem.

- A mama? Widziałeś się z nią? Jesteś pewien, że jest bezpieczna?

- Tak jestem pewien, ale będę mógł się z nią zobaczyć dopiero za tydzień, na razie nie chce przeszkadzać w leczeniu. Zayn ma cały czas kontakt z lekarzem. A jak twoi rodzice? - odparłem.

Nie słysząc odpowiedzi spojrzałem na mojego towarzysza. Harry jakby rozmarzonym wzrokiem wpatrywał się w czerwone auto zaparkowane po drugiej stronie ulicy. Też obróciłem wzrok w tamtą stronę. Właściciel tego Mustanga na pewno miał kasy jak lodu. Jednak mój przyjaciel nigdy nie garnął się do motoryzacji. Więc jego zainteresowanie pojazdem zaczęło mi się wydawać podejrzane, a co najmniej dziwne.

- Harry? - powiedziałem czekając na jego reakcję.

Chłopak nawet na mnie nie spojrzał. Zdenerwowany lekko szczypnąłem go w rękę.

- Harry czy mam się o ciebie bać? Czy wszystko w porządku? Proszę nie mów, że wkopałeś się w większe gówno niż ja - prawie krzyknąłem mu w twarz.

- Nie to....po prostu od zawsze podobało mi się to auto - spojrzał na mnie.

Chyba nie muszę mówić, że nie przekonało mnie to tłumaczenie. Mam nadzieję, że Harry nie zrobił nic głupiego. Chłopak znów obrócił głowę w stronę auta, ale Mustanga już tam nie było. Jednak ja zauważyłem coś bardziej interesującego i potwierdzające moje przypuszczenia o nowej relacji Hazzy. Niespodziewanie chwyciłem głowę loczka, przekręciłem ją tak, aby lepiej zobaczyć jego szyję i zamarłem.

- Harry! Co to jest! - krzyknąłem.

Chłopak na szyi miał ogromną malinkę i... CZY TO BYŁY ŚLADY ZĘBÓW?!

- Co? - dotknął się we wskazane przeze mnie miejsce - byłem ostatnio na imprezie, musiało mi zostać - wytłumaczył.

- Ale ona jest prawie świeża - oburzyłem się.

- Wydaje ci się. Chodźmy na lekcje - powiedział i zrobił kilka kroków.

Przyglądałem mu się uważnie i, mimo że nie byłem guru seksu, to wiedziałem co jest grane. Albo Harry ubrał pampersa, albo impreza, o której mówił, skończyła się pieprzeniem z jakimś mężczyzną w łazience. Wielokrotnie. Mam nadzieje, że tym razem Harry będzie bardziej rozważny i nie da sobie złamać serca. Zaśmiałem się pod nosem i ruszyłem w stronę szkoły. Mijając loczka klepnąłem go w tyłek, na co on siarczysto przeklął.

- Pożałujesz tego blondynku! - krzyknął za mną.

____________________

Po lekcjach udałem się w drogę powrotną. Nie chciałem zawracać głowy Zaynowi i prosić go o podwózkę. Prawdą było, że miałem godzinę do domu, ale spacer mi dobrze zrobi. Mógłbym niby zmienić się w wilka i być szybciej na miejscu, ale nie chciałem drzeć ubrań od Mulata. Po 30 minutach byłem całkowicie zmęczony i przeklinałem swój beznadziejny pomysł o spacerze. Oparłem się o pobliski słupek, aby chociaż chwilę odetchnąć. Obserwowałem przejeżdżające auta. Nagle usłyszałem klakson i gwizd. Spojrzałem w stronę pojazdu, z którego dobiegały te dźwięki. Dwóch chłopaków w czarnym BMW zaczęło coś do mnie krzyczeć. Nie byłem zdziwiony. Taka codzienność omeg. Traktowano nas jak podludzi, których jedynym zadaniem miało być urodzenie dużych alf, zajmowanie się domem i przede wszystkim zadowalanie alf. Obrzydlistwo. Poczułem wibracje w kieszeni spodni. Dopiero teraz sobie przypomniałem, że miałem tam telefon od Zayna.

- Halo - powiedziałem do słuchawki.

- Niall, dlaczego nie ma cię w domu? Gdzie ty się włóczysz?! Czy mam ci przypomnieć zasady? Chce cię widzieć za 5 minut w domu! - usłyszałem wściekły głos Mulata.

- Ja... bardzo przepraszam, nie widziałem, że wrócisz wcześniej, naprawdę. Ja właśnie wracam do domu - wyjąkałem szczerze przestraszony.

- Ile można wracać do domu?! - warknął.

- Przepraszam, po prostu... nie mam jakiejś najlepszej kondycji..nie za bardzo chce się tu przemieniać... - przerwał mi kolejny klakson w moją stronę i gwizdy.

- Gdzie jesteś? - spytał już spokojniej Malik.

- Już wracam, przyrzekam - wyszeptałem.

- Będę tam za 10 minut, nie ruszaj się - powiedział i rozłączył się.

Jak obiecał był po 10 minutach. Nie wyglądał na bardzo złego, więc odetchnąłem z ulgą.

- Wchodź - otworzył mi drzwi.

Wykonałem polecenie i spuściłem wzrok na moje buty. Po jakiejś chwili odezwałem się:

- Bardzo przepraszam.... pewnie jesteś głodny... następnym razem pośpieszę się.

- Następnym razem do mnie zadzwonisz - powiedział.

- Nie chce ci zawracać głowy - wyszeptałem.

Resztę drogi przesiedzieliśmy w ciszy. Zatopiony w swoich myślach nawet nie zauważyłem, że nie zaparkowaliśmy pod domem, ale pod lasem. Rozejrzałem się i od razu moje serce mocniej zabiło. Czy on mnie wywozi do lasu, żeby mnie zabić, a później zakopać? Czy kłamał, że mi nic nie zrobi? Co z mamą?

- Wychodź - rozkazał.

Potulnie wykonałem polecenie. W moich oczach pojawiły się łzy. Przecież nie zrobiłem nic złego!

- Proszę... nie - nie byłem w stanie złożyć nawet jednego słowa. Mój głos odmówił mi posłuszeństwa.

Pov Zayn

Spojrzałem na chłopaka. Wyglądał na przerażonego. Dlaczego? Przez chwilę zdziwiła mnie ta troska względem niego. Gdzie podział się ten poprzedni Zayn? Ten bez serca? Wystarczyło kilka dni, a troska wróciła? Wiedziałem, że tan mały namiesza mi w życiu, ale żeby aż tak? Zaczynałem żałować swojej decyzji.

- Co ci się dzieje? - spytałem najobojętniej jak byłem w stanie, ale moja alfa z niewiadomych przyczyn chciała podbiec do chłopaka i go przytulić.

- Proszę... nie...zabijaj mnie.. - te słowa ledwo przeszły mu przez usta.

- Co ty mówisz? Dlaczego miałbym cię zabić? - nie rozumiałem jego zachowania.

- Ja starałem się.. naprawdę, zrobię wszystko, wszystko.. tylko mnie nie zabijaj, błagam - zaczął szlochać i upadł na kolana przed moimi nogami.

- Co ty pierdolisz? Nie chce ci nic zrobić! Przecież mówiłem ci o tym lesie. Tutaj będziesz mógł pobiegać w swojej naturalnej formie, bo i tak nikt tu nie przychodzi - wytłumaczyłem.

- Na...naprawdę jjaa.. przepraszam.. - otarł policzki.

- Wstawaj i rozbierz się. Idziemy tam jest ładne jeziorko - rzuciłem mu ubrania na przebranie i wskazałem palcem miejsce za drzewami.

On myślał, że chce go zabić. Jakie to głupie. Jest tu dopiero 2 dni. Gdybym chciał go zabić to najpierw bym go wielokrotnie zgwałcił i dopiero zabił. To przecież logiczne. Co nie?

I kolejny! Mam nadzieję, że się podoba! <3 

K.H

King of my heart Ziall a/b/o 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz