17

1.5K 63 1
                                    

Pov. Niall

Leżałem na kanapie okryty tylko kocem. Znudzonym wzrokiem wpatrywałem się w ekran telewizora. Zayn musiał coś ważnego załatwić odnośnie watahy i dzisiejszego przyjęcia, a ja strasznie się nudziłem. Malik przyzwyczaił mnie do codziennego seksu i spędzania dużej ilości czasu z jego osobą więc nic dziwnego, że teraz mi tego brakowało. Już dwa dni minęły od mojej gorączki, a my nadal nie porozmawialiśmy jak będzie wyglądać nasza relacja. W sumie powinienem już wstać, nie mogę kolejnego dnia przeleżeć. Westchnąłem słysząc dzwonek telefonu. Niechętnie poniosłem się z kanapy i ruszyłem w stronę dźwięku.

- Halo - powiedziałem do słuchawki.

- Niall, mam nadzieje, że jesteś umyty i gotowy do wyjścia - usłyszałem ostry głos Malika.

- Em.. tak, tak jestem - skłamałem i spojrzałem na zegar. Była 17:28, i za godzinę rozpoczyna się bankiet.

- Za 20 minut będę z garniturami, mam nadzieję, że będziesz gotowy. Do zobaczenia - rozłączył się, a ja jak najszybciej potrafiłem pobiegłem do łazienki.

Od razu wpadłem pod prysznic. Jak mogłem się tak zagapić?! Szybko spojrzałem na swoje odbicie w lustrze. Nie jest aż tak źle. Chwyciłem szczoteczkę do zębów i wbiegłem do sypialni. Ubrałem się szybko w jakieś randomowe spodenki, przygotowałem sobie czystą bieliznę i zacząłem szukać suszarki do włosów. Po 5 minutach miałem już w miarę wysuszone włosy, które teraz starałem się ułożyć.

-A cóż to za przystojniak - usłyszałem głos Zayna w drzwiach.

-Cześć – uśmiechnąłem się do chłopaka i wróciłem do układania mojej czupryny.
Malik odłożył garnitury na łóżko i objął mnie rękami. Zaczął mnie delikatnie głaskać po udach. Nie mogłem się skupić na swoim odbiciu.

- Zayn rozpraszasz mnie - fuknąłem na niego i ruszyłem w stronę łazienki i tam starałem się skończyć moją czynność.

Jednak Zayn się nie poddawał, ruszył za mną i znowu poczułem jego ręce na moich biodrach.

- Tęskniłem - szepnął.

Jego ciepły oddech owiał moją szyja, na co poczułem dreszcze podniecenia.
Alfa widocznie czując to zaczął składać na mojej szyi pocałunki. A niech go.

-Zayn..- Jęknąłem - podobno się spieszymy.

- No tak - westchnął i lekko się ode mnie odsunął - ale mam dla ciebie prezent.

Posłałem mu pytające spojrzenie. Nie podobał mi się ten wzrok Malika, nie zwiastował nic dobrego. Co nie zmienia faktu, że uwielbiam prezenty. Mężczyzna wyciągnął z kieszeni małe pudełeczko. W tym momencie przestałem się stresować, bo co on mógł schować w takim małym pudełeczku? Okazuje się, że wiele, ale to wiele rzeczy. Wyciągnął z niego kawałek gumy w kształcie korka z plastikowym diamencikiem na końcu. Posłałem mu pytające spojrzenie.

- Odwróć się - rozkazał.

-Zayn, nie proszę - błagałem, nie miałem ochoty dzisiaj na żadne zabawki, nie chciałem być twardy na imprezie watahy Malika. Musiałem wywrzeć na nich dobre wrażenie.

- To nie prośba Niall, spodoba ci się - chwycił mnie za biodra.

-Nie mam ochoty pro... - nie dokończyłem, bo Zayn zamknął mi usta swoimi ustami. Jęknąłem na ten bliski i bardzo pożądany kontakt. Powoli czułem, że twardnieje. Nawet już nie pamiętam jak to się stało, że Zayn kazał mi stanąć koło biurka i się na nim położyć. Chwycił moje spodnie i pociągnął je w dół.

-Spokojnie nie będzie bolało - usłyszałem jego szept tuż przy moim uchu.

Oddychałem szybko i cieszyłem się, że opierałem się o biurko, bo moje nogi raczej teraz by mnie nie utrzymały. Alfa chwycił lubrykant i oblał nim swoje palce i korek. Złożył jeszcze ostatni pocałunek na moim karku i włożył we mnie pierwszego palca. Jęknąłem i oparłem czoło o blat. Wszystko zlało się w jedną sekundę i po chwili poczułem zimną gumę przy moim wejściu.

- Jest duży, ale dasz radę, prawda - powiedział Malik, na co pokiwałem głową.

- Użyj słów! - rozkazał.

- Tak.. - szepnąłem.

Zayn do końca włożył we mnie zabawkę i chwycił mnie za ramiona, abym wstał. Uczucie było dziwne, trochę niekomfortowe. Miałem nadzieję, że nie będzie nic widać przez materiał garnituru.

- Nic cię nie boli, wszystko ok? - spytał widząc moją twarz.

- Tak, ale będę cały czas twardy na tym pieprzonym bankiecie - jęknąłem.

- Spokojnie, a teraz chodź, bo się spóźnimy - chwycił mnie na dłoń i podał jeden z garniturów.

Jak mówiłam nie udało mi się znaleźć chwili na napisanie rozdziału. Mam nadzieję, że się podoba <3 Jeżeli coś jest napisane dziwnie, błędnie lub linijki są złe to przepraszam, ale nie jestem przyzwyczajona do pisania na telefonie. Poprawie gdy będę miała dostęp do laptopa.
K.H

King of my heart Ziall a/b/o 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz