Wczoraj nawet się nie wykąpałem tylko porostu padłem na łóżko i usnąłem. To był dość męczący dzień i przede wszystkim bardzo sterujący.
Wstałam z łóżka i poszedłem do łazienki. Wziąłem zimny prysznic żeby trochę rozbudzić moje ciało i uświadomiłem sobie że nie wziąłem żadnych ubrań na zmianę. Owinąłem się ręcznikiem i wyszedłem do pokoju. W domu co prawda oprócz mnie był Nataniel ale on od wczoraj nie pokazuje mi się na oczy. Doskonale wie że jestem na niego wściekły za ta akcje i lepiej żeby mnie do niczego więcej nie prowokował. Jednak mam zamiar z nim dzisiaj pogadać. Chce wiedzieć cokolwiek wydarzyło się pomiędzy nim a Lilą że tak zareagowała na jego obecność. Od dziewczyny się tego nie dowiem przynajmniej do rozwiązania ciąży bo nie mam zamiaru poruszać tego tematu. Nie będę jej niepotrzebnie stresować tą całą sytuacja jest w ciąży teraz już ciąży zagrożonej wiec nie będę narażać na to dzieci. Jeśli nie dowiem się tego od Nate będę musiał zapytać Lauren ale Wątpię że ona cokolwiek mi powie.
Ubralem się w dresy i sięgnąłem po telefon. Wybrałem numer do moje sekretarki która odebrała po dwóch sygnałach.
-Biuro podróży... - Nie dałem jej dokończyć.
-Daruj sobie te formalne gadki na początku bo wiesz doskonale że tylko ja tutaj dzwonię i masz się zwracać do mnie "Tak szefie". - Powiedziałem oschle.
-Oczywiście szefie, przepraszam. Nie przyzwyczaiłam się jeszcze do pracy na tym stanowisku i nadal mylę te dwie... - Ponownie jej przerwalem.
-Nie mam czasu na pogaduszki. Odwołań mi dzisiejsze i jutrzejsze spotkania nie będzie mnie w firmie. Dopilnuj wszystkiego później zadzwonię do ojca żeby ci pomógł.
-Coś się stało szefie?
-Tak kurwa stało się moja kobieta i dzieci leza w szpitalu pozatym to nie twój interes i nienpowinnas w ogóle pytac o moje sprawy prywatne. - Wysyczałem.
-Przepraszam.
Boże jak ta baba mnie denerwuje będę musiał poszukać kogoś innego na jej stanowisko. Nie jest w ogóle pewna tego co chce powiedzieć i ciągle mnie za wszystko przeprasza to nie świadczy dobrze o naszej firmie. Powinniśmy być niewugieci a ona tak samo postępuje z naszymi klientami. Nie mogą pozwolić na taki wizerunek firmy.
Zadzwoniłem jeszcze do mojego ojca bo zdecydowałam że to on pokieruje firmą przez czas w którym ja będę zajmował się Lilą bo przecież nie zostawię jej samej w szpitalu. Mężczyzna odebrał po czterech sygnalach.
-Cześć tato.
-Witaj synu, miło cie słyszeć dawno się do nas nie odzywałaś stało się coś?
-Wydarzyło się przez ten czas wiele w moim życiu i opowiem Ci o tym niebawem ale narazie potrzebilwabym twojej pomocy.
-W czym mógłbym ci pomóc synu.
-Nie chce za wiele ci w tym momecie zdradzać ale mam pewne problemy to znaczy bliską mi osoba jest w szpitalu i chciałbym przy niej być. Potrzebuje kogoś kto zakazy się firma przez ten czas. Dałbyś radę być jutro u mnie?
-Oczywiście że tak. Cos poważnego z tym szpitalem?
-Powiedzmy że tak.
-Rozumiem nie chcesz mówić to nie mów.
Właśnie za to kocham mojego ojca. Wie kiedy nie chce o czymś mówić i ma do mnie pełne zaufanie. Nie drąży tematów które są niewygodne albo o których nie chce mówić. Jest cierpliwy i wyrozumiały chociaz może to wydaje się normalne bo jednak jestem już dorosły i mam swoje życie ale jednak rodzice chcieliby wiedzieć wszystko o swoich dzieciach a on zapytał tylko czy to coś poważnego i tyle.
-Dowiecie się w swoim czasie.
-Tak tak Wiem o tym synu ale mam nadzieję że nie wpakowales się w nic złego.
-Spokojnie będziecie zadowoleni.
-Mam nadzieję.
-To jak przyjedziesz?
-Bede jutro z rana z matką bo nie odpuści okazji do zobaczenia Ciebie.
-Jasne. Pogadamy jutro bo dzisiaj spieszę się do szpitala. Dzięki za pomoc i do zobaczenia.
-Do zobaczenia synu.
Po rozmowie z ojcem czekała mnie jeszcze jedna chyba najgorsza tego dnia rozmowa która przeprowadze u mnie w domu. Rozmowa z Natanielem.
Wyszedłem z pokoju i udałam się do pokoju gościnnego w którym przebywał mój przyjaciel chociaz nie wiem czy mogę go jeszcze tak nazywać. Zapytałem.
-Proszę. - Odezwał się chłopak.
Wszedłem do środka pokoju i spojżalem na niego.
-Musimy pogadać. Wiesz o czym?
-Tak średnio jeśli mam być szczery ale możesz wyjaśnić.
-Skąd znasz się z Lilką?
-To jest długa historia i nie wiem czy powinienem o tym mówić. Nie wiem czy ona by tego chciała.
-Gadaj bo jej nie zapytam do rozwiązania ciąży a jest dopiero w piętnasty tygodniu więc jeszcze trochę czasu zostało.
-Od czego niby mam ci zacząć to opowiadanie co?
-Najlepiej od początku?
-Czego Ty tak właściwie chcesz się dowiedzieć?
-Najbardziej chce się dowiedzieć tego czemu tak na Ciebie zareagowała i w szpitalu aż błagał mnie o to żebyś się tam nie pojawiał.
-Popełniłem błąd. Tyle ci wystarczy? - Czy to mi wystarczy. On mi mówi że popełnił błąd. Świetny blad skoro dziewczyna aż mdleje na jego widok że stresu a być może nawet i strachu.
-Jaki do cholery błąd że ona aż tak reaguje na sama twoja obecność i kilka słów!? - Wydarłem się.
-Nie zrozumiesz. Poprostu bylem debilem. Teraz chciałam to wszystko naprawić i dlatego tutaj przyjechałem. Zobaczyłem że jesteś z nią i wtedy uświadomiłem sobie że nadal ją kocham i nienpotrafie bez niej normalnie funkcjonować że chce ją odzyskać i być z nią że żałuję tego jak to wszystko się potoczyło jak to wszystko się skończyło.
-I nie pomyślałaś że może ona jest teraz szczęśliwa ze mną? Że może nie chce już być z Tobą nie chce znać Ciebie albo chce być tylko i wyłącznie przyjaciółmi chociaz w to też wątpię po jej reakcji na Ciebie.
-Masz cholerna rację. Jestem dyskiem zapatrzony w samego siebie nie biorącym pod uwagę uczuc innych i tego czego oni chcą. Myślę tylko o siebie i o tym co byłoby najlepsze dla mnie.
-Świetnie to już ustaliliśmy. Możesz mi teraz łaskawie powiedzieć o co chodzi co się pomiędzy wami takiego stało ze jest aż tak przewrazliwiona na sam twój widok. I w dupie mam jakieś twoje gadanie że to jest ciężki temat nie obchodzi mnie to. Jest moja dziewczyna i powinienem wiedzieć co wydarzyło się w jej życiu. Gdyby nie jej stan sama by mi i wszystkim powiedziała.
-Dobra. Już ci mówię. Tylko musisz mi coś obiecać.
-Co takiego?
CZYTASZ
Miałeś być na zawsze
Lãng mạnWitam was w drugiej części książki pt. "Czy to już czas na lepsze jutro?"