18

412 6 0
                                    

Lilę zabrałno na salę dobre dwadzieścia minut temu i nadal nie pozwalają mi do niej wejść.

Do cholery płace za to leczenie A nie wolno mi nawet zobaczyc się z pacjentem!

Siadam na poczekalni i wyjmuje telefon. Przelotnie zerkam na mojego maila na którym oczywiście jest miliony wiadomości z prośbą o spotkanie i milion innych rzeczy na które oczywiście nie mam czasu. Scrooluje kolejne wiadomości w poszukiwaniu czegoś co przykłuje moją uwagę choć wiem że na dziewięćdziesiąt dziewięć procent nic takiego nie znajdę. Po jakimś czasie jednak napotykam na maila którego teraz tematu to "anonim". Zwykle nie przejmuje się takimi sprawami bo wiem że działając na taką skalę mam wielu wrogów co nie znaczy że zostawiam to od tak sobie. Zawsze zgłaszam taką wiadomość do mojego detektywa lub w krytycznych przypadkach na policję. Zwykle są to jakieś dzieciaki które brały udział w jakiejś zabawie i dostały takie wyzwanie. Oczywiście otwieram zawsze takie maile i tym razem bylo tak samo tyle że tresc tej wiadomości poważnie mnie przerazila. W wiadomości było napisane że w skrócie jeśli moja kobieta nie odpisze na wiadomość do niej wysłane nasze życie zamieni się w piekło. Ta osoba żądała sto tysięcy dolarów za spokój dla nas. Na potwierdzenie ze jest w stanie zrobić coś złego lub jak to zostało tam ujęte nie cofnie się przed niczym dostałem trzy zdjęcia. Na pierwszym z nich byłem ja wraz z Lilą gdy szliśmy przez park jedząc gofry i śmiejąc się. Zdjęcie było sprzed kilku dni bo dokładnie pamiętam tą sytuację. Wtedy właśnie wracaliśmy od ginekologa. Kolejne zdjęcie którego tak naprawdę nie rozumiałem ani trochę to fotografia przedstawiająca małą dziewczynkę oraz dwoje ludzi chyba jej rodziców. Miala ona dwa kucyki trzymała balonik i lody w rączkach na oko miała jakieś siedem może osiem lat. Po jej prawej stronie stał mężczyzna a po lewej kobieta. Wszyscy byli uśmiechnięci. W oddali były różne atrakcje w postaci dmuchanego zamku czy piłek pływających po wodzie. Dopiero w tej chwili zauważyłem podpis tego zdjęcia "Twój 'skarb' jeszcze za czasów dziecka. Lepiej jej tego nie pokazuj wzbudza sprzeczne emocje. Jeśli nie dostanę kasy i odzewu od niej sam dopilnuj zeby w jakiś sposób zobaczyła to zdjęcie i może już nie być waszych wspaniałych dzieciątek."

Że kurwa co?

Całkowicie zdruzgotany patrzę na ostatnie zdjęcie na którym widzę łazienkę. Po chwili zauważam że w prysznicu stoi postać. Jest to Lila. Jej nagość jest zacieniowana ale można doskonale ją rozpoznać. Pod zdjęciem jest też podpis "To tylko po to by pokazać że nie śpię i jestem nieobliczalny. Zrobię wszystko żeby dostać to czeho zapragnę. Pamiętaj mam nad wami kontrolę. Pozdrawiam serdecznie. Wasz Koszmar.
Ps. Jeśli pójdziesz na policję Lilianna zobaczy zdjęcie. Wszystkie zjęcia. Uwierz chlopcze mam ich o wiele wiele więcej."

Okej. Jak bardzo popiepszonum trzeba być żeby robić komuś zdjęcia nawet podczas kąpieli? Jak bardzo chorym trzeba być żeby grozić w taki sposób ludziom?

Mam nie iść na policję? Okej, nie ma sprawy.

Wchodzę w kontakty i szukam numeru Leona. Znajduje go i klika...

-Synku tutaj jesteś! - Słyszę głos mojej rodzicielki. - Gdzie ta kobieta? To coś poważnego?

-Kurwa mamo nie teraz. Tato chodź ze mną. Mamo czekaj tutaj i nie rób niczego głupiego.

Mój ojciec bez zadawania zbędnych pytań podąża za mną korytarzem aż do wyjścia. Wychodzimy na szpitalny parking i wtedy dopiero po raz pierwszy dzisiejszego dnia na żywo się do mnie odzywa.

-Co się dzieje synu?

-Patrz. - Mówię i daje podaje mu telefon z otwartą wiadomością.

Mój ojciec wie co robić w takich sytuacjach. Sam miał z tym styczność ja do tej pory miałem tylko jakieś bzdurne pogruzki które zazwyczaj okazywały się żartami dzieciaków. Tylko raz udałem się na policję z jedną sprawą która ostatecznie okazała się tylko małym nieprozoumieniem.

-Wiesz wygląda to dość poważnie. To już napewno nie są żarty dzieciaków z osiedla.

-Wiem ojcze wiem dlatego właśnie ci to pokazuje.

-Czego odemnie oczekujesz?

-Co mam z tym zrobić? Wiem że nie mogę działać pochopnie i tak dalej ale co w takim razie mam zrobić?

-Ona jest w ciąży tak?

-Tak.

-Który miesiąc? 

-Pietnasty tydzień.

-Powód wizyty w szpitalu?

Moj ojciec zadaje duzo pytam dla niektórych pewnie nic nie znaczących i bezsensownych ale on jest bardzo inteligentnym człowiekiem i wie co robić ale do tego potrzebuje kilku informacji.

-Steres.

-Z dzieckiem wszystko w pożądku?  - Wacham się przez chwilę czy poprawić go że z dziećmi ale to nie ma raczej żadnego większego znaczenia.

-Ciąża jest zagrożona. Nie wolno się jej stresować.

-Zależy ci na niej?

-Bardzo. - Odpowiadam szczeze.

-Synu skoro tak wygląd sprawa to zapłać te sto tysięcy. To nie jest duża kwota. Zadzwoń tylko i wyłącznie do Leona. Gdy za te cztery w sumie już prawie trzy miesiące będzie rozwiązanie ciąży wtedy najzwyczajniej w świecie pójdziesz z tym na policję już nie narażając jej na utratę ciąży. - Jak zwykle zajdzie jakieś rozwiązanie które nie wadzi w danej sytuacji. Od zawsze był dla mnie wsparciem i za to naprawdę szczeze go kocham.

-Dzięki. Idź do mamy ja zadzwonię do Leona żeby to namierzył.

-Chodź ze mną do środka a kiedy już poznasz nas ze swoją wybraną pójdziesz dzwonić. Napisz teraz do tego gościa kiedy chce pieniędzy i gdy masz je zostawić i tyle. Nie stresuj jej dodatkowo tym że będzie sam na sam ze mną i twoja matką. Zadzwonisz do Leona jak będziemy wracać do domu albo w domu ale tak żeby Joseline nie słyszała bo wiesz jaka ona jest.

-Okej, chodźmy.

Wyminąłem ojca i zacząłem iść w stronę szpitala. Na końcu głowy mam jeszcze to że muszę jakoś niepostrzeżenie zabrać telefon Lili żeby usunąć tą wiadomość wcześniej na nią odpisując i patrząc co w niej jest. Wchdzac do szpitala odrazu pytam recepcjonistki czy mogę już wejść do Lili. Odpowiada że nie sliniąc się przy tym na mój widok. Boże tutaj też nie mają normalnego personelu.

Wchodzę na oddział i widzę pytając spojrzenie mojej mamy.

-Kochanie ja wiem że ty jesteś dobry w sprawach łozkowych ale nie musiałeś odprowadzać swojej partnerki do stanu w którym będzie musiała aż lądować w szpitalu.

Wale sobie z otwartej ręki w czoło słuchając kolejnych słów mojej matki ktora myśli że to właśnie z tego powodu jesteśmy w szpitalu na oddziale ginekologicznym. Nie wypowadzam jej jednak z błędu zrobię to dopiero z Lilą. Patrze jeszcze na mojego ojca który śmieje się pod nosem ze stwierdzenia swojej żony.

Że też tacy ludzie muszą być moimi rodzicami. Ja rozumiem starzy nie są ale chyba moja matka trochę przesadza. Naprawdę myślała że doprowadziła moja kobieta do takiego stanu? Boże.

Ten rozdział co prawda miał wyglądać o wiele inaczej ale co tu się stało? Rodzice Paula przyjechali do szpitala gdy ten dowiedział się o pogrozkach kierowanych w stronę jej partnerki i nienarodzonych dzieci.

Kto stoi za tymi pogroszkami?

Czy Paul ma jakiś wrogów? A może to Lilianna ich ma?

Czy wwszystkim uda się wyjść z tej sytuacji cało? Czy może dziecią lub Lili się coś stanie a może Paulowi?

Co myślicie?

Do następnego...

Miałeś być na zawszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz