1.

51 7 16
                                    

Była piękna noc. Księżyc niby świecił, ale jednak nie. Nasi główni bohaterowie Oikawa i Iwaizumi wracali właśnie z jakiejś menelowni w totalnej ciszy, gdy nagle Oikawa postanowił się odezwać.

Oikawa: Iwa-chan!

Iwaizumi: Hm?

Oikawa: Brakuje mi trochę Karakowa. Niby tęskniłem za domem, treningami z całą drużyną i stadem moich fanek, ale brakuje mi tego smogu, tej żulowni, pierogów nie pamiętam jakich coś na r.

Iwaizumi: Serio? Ja tam nie tęsknię mi tu dobrze.

Oikawa mocno zamyślony nie odpowiedział swojemu "koledze", a dlatego, że znajdowali się już pod domem Iwy to pożegnali się i w sumie tylko to zrobili

*POV. OIKAWA*

Wszedłem do domu. Totalna cisza. Chwilę tak stałem i zastanawiałem się czemu tu tak cicho, ale przypomniałem sobie, że przecież jest 2 nad ranem/w nocy (jak kto woli). Poszedłem do swojego pokoju po piżamkę w kosmitów i wziąłem szybki prysznic, przy wychodzeniu z łazienki napotkałem na drodze swoją mamę.

Oikawa: Hej?

Jego mama: GDZIE TY BYŁEŚ?!

Iwa: Na spacerze z Iwaizumim, a co?

Madka: A dobrze już myślałam, że znowu z jakimiś fankami łazisz niewiadomo gdzie.

Nie zastanawiałem się głębiej nad tym co mama powiedziała, nie chciało mi się. Położyłem się na łóżku i wziąłem telefon do ręki zaczynając przeglądać zdjęcia z Karakowa. Było tam dużo mnie, a tak właściwie to byłem na każdym zdjęciu, gdy chwilę tak patrzyłem się w swoją twarz na zdjęciach stwierdziłem, że nie mam co robić. Spać mi się nie chce, a jak mama mnie zobaczy nie śpiącego to mi zabierze mój gang świeżaków i słodziaków z biedronki, a tego nie chcemy. Postanowiłem więc, że otworzę okno i nim wyjdę. Tak zrobiłem. Siedziałem na parapecie aż w końcu postanowiłem skoczyć. Skoczyłem. I dalej żyje bo mój pokój nie jest wcale tak wysoko. Poszedłem do Iwy-chana do domu. Myślę, że się nie obrazi w końcu jesteśmy dobrymi przyjaciółmi. Zapukałem w okno, ale okazało się, że pomyliłem domy i zapukałem do okna jakiejś starszej pani, która posłała na mnie swojego chyba głodnego psa. Udało mi się uciec, byłem z siebie bardzo zadowolony, ale szedłem przed siebie czyli 2 domy dalej „Ok to jest ten dom!" Pomyślałem i to był ten dom! Po ciemku nic nie widać ok? Tym razem zapukałem na 101% w okno mojego super kolegi. Czekałem chwilę aż w końcu postanowił otworzyć.

Iwaizumi: Oikawa... Dlaczego przyszedłeś do mojego domu w piżamie w kosmitów? Poza tym mówiłeś, że od 3 klasy jej nie nosisz.

Oikawa: Iwa-chan moja piżama to temat na kiedy indziej!

Iwaizumi: Dobra czego chcesz? Widzieliśmy się z godzinę temu, nawet mniej.

Oikawa: Tak właściwe to mózg mi kazał tu przyjść.

Iwaizumi: Ty go masz?

Oikawa: Tak sądzę... DOBRZE IWA-CHAN, ALE NIE O TYM TERAZ! JUŻ RANO MIAŁEM CI COŚ POKAZAĆ!!!

Iwaizumi: Co?

Wziąłem go za rękę i wyciągnąłem na zewnątrz po czym zaczęliśmy biec. Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Stanęliśmy głośno oddychając.

Oikawa: To tu......

Iwaizumi: Oikawa co ty do jasnej Bożeny robisz ze mną o 3 nad ranem?

Oikawa: Pamiętasz tego pana z lotniska co nas zaczepił mówiąc, że wrócimy jeszcze do Polski?

Iwaizumi: No, co z nim?

Oikawa: Miał rację!

Iwaizumi: A co ma do tego śmietnik, przed którym stoimy?

Zapukałem w górę śmietnika. Otworzył nikt inny jak pan z lotniska.

Oikawa: Zdecydowaliśmy się!

Iwa: CZEKAJ! ALE NA CO?

Nie odpowiedziałem. Żul się uśmiechnął i podał mi kartę kredytową Kim Kardashian. Wziąłem ją i pobiegliśmy w stronę najbliższego lotniska, które było z 30 km dalej, ale to nic. Żul biegł z nami. Sam nie wiem po co, ale było raźniej. Ukradłem bilety, a Iwa-chan nawet nie ogarniał co się dzieje. Stał jak ściana i się patrzył w jeden punkt. Wsiedliśmy do samolotu, który miał nas zabrać do Polszy.

Iwaizumi: G-gdzie lecimy? I po co ci karta kredytowa Kim Kardashian skoro ukradłeś bilety, a nie kupiłeś?

Oikawa: DO POLSKI! CZUJĘ, ŻE TAM CZEKA NA NAS WSPÓLNE ŻYCIE! I TAKIE WSPANIAŁE!!!! A karta to na zakupy jak już na miejscu będziemy.

Iwaizumi: WSPÓLNE ŻYCIE?!

Oikawa: TAK!! TYLKO JA, TY-

Żul: I JAAA

Oikawa i Iwaizumi w tym samym czasie: Nie.

Iwaizumi: J-ja nie ogarniam ja idę spać bo to pewnie tylko sen.

Żul: Idziesz spać bo to tylko sen?

Iwaizumi: ŻADEN POLSKI ŻUL NIE BĘDZIE MNIE ŁAPAŁ ZA SŁÓWKA!

Żul: Dziwny typ.

Oikawa: TY ŻULU!!!

Chciałem żula wyrzucić z samolotu przez okno za obrażenie Iwy-chana, ale schował się w samolotowym kiblu. Gdy po kilku godzinach byliśmy na miejscu cała nasza trójka wysiadła z samolotu. Wziąłem żula pod pachę, Iwe-chana za rączkę żeby nie uciekł i szliśmy przed siebie. Wiedziałem jedno... To będzie niezapomniana przygoda.




No ogólnie witam w tej mam nadzieję, że pięknej kontynuacji przygód naszych ulubionych chłopaków w Polsce. Nie wiem możecie pisać co tam u was czy coś i ogólnie to do następnej części!

Oikawa i Iwa-chan, ale w WarszawieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz