-ARIANA-
Palę jednego papierosa za drugim niestety nadal jestem strasznie wkurwiona. Czy naprawdę moi rodzice to tacy idioci co oni sobie myśleli dzwoniąc do tego dupka. Właśnie przydeptywałam peta gdy z czarnego auta wyszedł wysoki chłopak z wielką burzą loków na głowie. Odrazu go poznałam to Harry kierował się w stronę szpital po moim trupie nigdy tam nie wejdzie. Szybko do niego pobiegłam i mocno popchnełam co spowodowało upadek na chodnik nie tracąc czasu zaczęłam okładać go pięściami. Niestety przeliczyłam się z moimi umiejętnościami i po chwili chłopak przygwoździł moje dłonie do ziemi.
- Ariana co ty kurwa wyrabiasz!- krzyknął zdenerwowany chłopak.
- Zamknij ryj ty chuju nie powinieneś tu przyjeżdżać to przez ciebie Ann straciła dziecko i jest w szpitalu! Gdybyś nie pierdolił się z tą dziewczyną nigdy by do tego nie doszło!
- Jakie dziecko co się stało? Przecież z nikim nie spałem nie mógłbym zdradzić Ann zbyt bardzo ją kocham.
- Nie kłam!
-Nie kłamie nie wiem co tu się dzieje? Gdy tylko dowiedziałem się, że Ann jest w szpitalu to przyjechałem z Europy. Możesz mi to wyjaśnić?
*5 minut później*
Z Harrym poszłyśmy do szpitalnej kawiarni wyjaśnić tą całą sytuacje naprawdę się pogubiłam. Usiedliśmy naprzeciwko siebie. Na początku było niezręcznie, lecz po chwili postanowiłam przejść do wyjaśnień.
-Więc kilka dni temu przyjechała tutaj Ann strasznie mnie zaskoczył jej nagły przyjazd, lecz o nic nie pytałam. Od razu pojechałyśmy do mnie po chwili ona wybuchła płaczem i powiedziała, że była z tobą w ciąży. Chciała ci to powiedzieć, lecz podobno pieprzyłeś jakąś dziwkę. Wsiadła do auta i miała wypadek przy , którym straciła dziecko.- Harry cały osłupiał gdy to usłyszał. Chciał coś powiedzieć, lecz zachowywał się jakby nie miał języka w gębie. Po chwili doszedł do siebie i zaczął mówić.
- Więc Ari nie wiem jak do tego doszło, ale to nie jest moje dziecko ja jestem bezpłodny poza tym byłem pod stałym kontaktem z Ann i to nie możliwe, że miała wypadek.-
Teraz to ja cała osłupiałam. Moja przyjaciółka, której ufałam nad życie okłamała mnie. Kłamstwo to najgorsza rzecz jaka można zranić bliską osobę. Łzy leciały strumieniem teraz w moich myślach cały czas krążyło pytanie dlaczego?
Szybko wstałam i jak najszybciej umiałam pobiegłam w kiernku sali gdzie leży Ann muszę poznać prawdę.
-LUKE-
-Luke co ty zrobiłeś! On zaraz się cały wykrwawi!- słyszałem tylko krzyk mojej matki zasłużył sobie na to. Przynajmniej teraz wie jak cierpię chociaż to nie koniec. Spojrzałem na rozwścieczonego ojca, który chodził cały czas po pokoju. W końcu podeszłem do niego.
- Tato wszystko będzie dobrze.
- Nie Luke. Matka wezwała policje wsadzą cię za kratki.
- Tato przynajmniej wiem za co tam pójdę.
- Nie synu to przeze mnie nie obarcze cię tym wezmę to na siebie.
- Tato nie rób tego to ja zrobiłem nie ty.- po chwili przed naszym domem pojawiła się karetka i policja. Chciałem uprzedzić ojca i wziąć zarzuty na siebie, lecz on mnie ubiegł i policja go zabrała natomiast tego gnojka zawieźli do szpitala. Szybko do głowy wpadł mi pomysł, że szpitale zawsze informują rodziny o przybyciu poszkodowanego co oznacza, że będzie tam jego kuzynka i będę mógł zacząć realizować zemstę. Szybko chwyciłem kluczyki do auta i ruszyłem w stronę
szpitala.
-ARIANA-
Dobiegłam do sali An, lecz jej nie zastałam.
Szybko podeszłam do pielęgniarki, lecz ona w natychmiastowym tępie podbiegła do ciężko pobitego chłopaka, którego przed chwilą przywieźli. Cała gromada lekarzy biegła przy chłopaku przyjrzałam się bliżej jego twarzy i nie dowierzałam to Jacob mój kochany Jacob. Zrobiło mi się słabo, przed oczami pojawiły mi się mroczki. Gdy już miałam upaść złapały mnie umięśnione dłonie i dalej widzę czarną odchłań.
*****************
Jak zwykle przepraszam za błędy. I chciałam podziękować za komentarze i oddane głosy to bardzo miłe i motywujące.
Jeszcze raz dziękuję i życzę miłego czytania.
