Ogrody i rozmowy

264 21 6
                                    


Rozdział 20

Ogrody i rozmowy

Nie była pewna czy przyjedzie, dopóki na dwa dni przed datą jej urodzin, Eretten nie otrzymał notki zawiadamiającej o zbliżającej się wizycie Elfa. Książę zaznaczył wyraźnie, że pragnie, aby jego pobyt utrzymany był w tajemnicy. Miał odwiedzić osiągającą pełnoletność Eden na swoich warunkach i nie życzył sobie by mu w tym przeszkadzano. Dołożono wszelkich starań, by każdy kto pragnął odwiedzić tego dnia Elaine, został poinformowany, że w wyniku złego stanu zdrowia nie przyjmuje gości.

Babka Chijo wysłała jej niewielką sumę pieniędzy, którą Erina starannie zapakowała do obszytej sztucznymi perłami portmonetki. Był to bardzo łaskawy gest z rąk seniorki rodu, i tak też został odebrany. Narzeczona Elisana podarowała jej, korzystając z posłańca w formie parobka, piękną kartkę z suszonymi niezapominajkami. Dzień wcześniej Erina upiekła pyszny placek z konfiturami i ozdobiła go cukrowymi kwiatkami, Eretten natomiast wystarał się dla córki o osiemnaście żółtych róż. Została więc wedle każdej miary właściwie rozpieszczona już na dzień przed swoimi urodzinami.

Ciotka pragnęła zapewnić jej wszelkie przyjemności, wiedziała bowiem, że wizyta elfa może się skończyć w różnoraki sposób, niekoniecznie miły.

Serce ją bolało na myśl o własnej bezradności w obliczu Wyższej Istoty, jednak starała się nie dać tego po sobie poznać. Gdyby przyszło jej stracić swoją ukochaną Elaine, tak jak straciła Elisana... wolała o tym nie myśleć. Czas, który powinien być dla jej rodziny weselem, zdawał się z każdym dniem bliższy raczej żałobie. Elisan mógłby już być po ślubie z Riverun, w jej łonie mogło już znajdować się jego dziecko, a Erina miałaby wtedy w końcu ręce pełne roboty. Mogliby też przygotowywać się teraz do zaślubin Elaine, a przyszło im oswajać się z myślą, że prawdopodobnie idąc w ślady jedynej cioci, nigdy nie stanie na ślubnym kobiercu.

Pierwszego maja, Eden wstała już o świcie. Poprzedniego wieczora długo nie mogła zasnąć, przygotowując się w myśli, do rozmowy, którą miała nadzieję odbyć, a gdy w końcu zmorzył ją sen, był przerwany i niespokojny. Najpierw długo wyglądała przez okno, sycąc oczy widokiem wschodu słońca, dopiero gdy na dobre rozgościło się na niebie, oderwała się od parapetu. Erina przygotowała dla niej śliczną granatową sukienkę z białą koronką. Nie była nowa, ale po poprawkach Eriny mogła za taką uchodzić. Teraz gdy musieli odkładać każdy grosz, nie zamierzała kupować nowej tkaniny, ani na pewno uszytej już sukni. Eden związała jeszcze włosy w dwa równe warkocze, które obijały się od jej łopatek przy każdym żywszym kroku.

To czekanie było zabójcze. Dzień był piękny, słoneczny i bardzo ciepły, Erina zaproponowała rodzinie zjedzenie śniadania w ogrodzie. Eretten z jakiegoś powodu odmówił wyjścia z gabinetu i nawet złośliwe uwagi Elaine, nie mogły go stamtąd wygnać. Pił od rana i powoli robił się nieznośny.

Erina pięknie ustroiła stół znajdujący się na werandzie, w tylnej części domu, z pomocą Eden, szybko znalazła się na nim herbata różana, w białym, porcelanowym dzbanuszku; koszyk z maślanymi bułeczkami i śliwkowe konfitury, cudem ocalone przed apetytem Erettena. Ozdobę stoły stanowiły zebrane wcześniej konwalie. Gdy tak siedziały przy stole, rozmawiając na w pozór wesoło, racząc się słodkim pieczywem i popijając gorącą herbatę w Eden uderzyła sielskość jej dotychczasowego życia. Zakuło ją w dołu, na myśl, że wszystko może się zmienić. Ile by teraz dała za jeszcze choćby rok dzieciństwa.

O nadjeżdżającej kolumnie zostały poinformowane przez służącą, której wieści przyniósł pracujący w sadzie parobek. Erina spokojnie poprawiła swoje luźno upięte włosy i oddychała głęboko. Eden przywołała na usta szeroki uśmiech i postarała się by tam pozostał.

Wyższe IstotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz