Ograbiona z przyszłości

1.3K 129 42
                                    


Ograbiona z przyszłości




        Eden była odrobinę wytrącona z równowagi widokiem jaki zastała w saloniku po śniadaniu. Erinę, siedzącą w fotelu niemal w całości przykrywała biała, ślubna suknia.

— Och, wiem. Ślubu nie będzie, ale już zaczęłam poprawki i drobne naprawy. Nie zamierzam przerywać w połowie pracy.

To akurat nie dziwiło. Erina taka właśnie była, bez względu na okoliczności.

Biel sukni kuła w oczy. Dziewczyna spojrzała na ten niezaprzeczalny atrybut zamążpójścia i coś chwyciło ją w dole brzucha bardzo mocno i ścisnęło. Nie marzyła o małżeństwie, wręcz przeciwnie, ta myśl była jej nienawistna, jednak świadomość, że zostało jej ono za zawsze odebrane bolała i budziła sprzeciw.

Na zawsze, niezaprzeczalnie i bez względu na wszystko to wyrok, a Elaine nie czuła się przecież winna. Nie zrobiła nic złego, a wciąż była karana.

— To w tej sukni, mama wyszła za ojca?

Zapytała odruchowo, znając odpowiedz. Przecież nikt inny w domu, nie brał ślubu i nie potrzebował sukni.

— Tak kochanie, to była bardzo piękna uroczystość.

Przez moment mogła wyobrazić sobie jak kroczy w pięknej białej sukni. Trwało to jednak tylko moment. Myśl o jej własnym małżeństwie przywołała dużo gorszą, bardziej gorzką. W jej głowie bowiem pojawił się obraz Riverun, tak gotowej na małżeństwo jak ona sama nigdy nie będzie. O tak, Rivi oddałaby wszystko by podać rękę Elisanowi i włożyć na palec złotą obrączkę. Eden zastanawiała się nawet czy dziewczyna przyjmuje do wiadomości, że biorąc pod uwagę wybór Elisana ten sen nigdy się nie spełni. Jej brat nigdy nie zostanie mężem Rivi, nie zostanie niczyim mężem.

Był jakiś ponury spokój w tych rozważaniach. Jakby w ciągu ostatnich tygodni, które upłynęły od wizyty Liana, pogodziła się z faktem, że oboje z bratem nigdy nie spróbują rodzinnego szczęścia. Radosne dzieciństwo miało być wszystkim co los dla nich przygotował. Trudno było nie wściekać się na Elisana, naprawdę trudno. Służba, od której uciekł dawała jeszcze nadzieję, że kiedyś po wielu latach wróci i będzie mógł założyć rodzinę, wieść spokojne życie. Może mogłaby wyprosić Liana, by wpłynął na długość jego służy, uprosić go o... Dziewczyna potrząsnęła głową.

Musiała wyrzucić z głowy takie myśli, były teraz na nic. El dokonał wyboru i nic nie mogła już na to poradzić. Pozostawało jej jedynie modlić się aby żył na tyle długo, by nie musiała przeżywać jego śmierci.

Miała też niejasne wrażenie, że jej własne życie nie potrwa znowu tak długo. Pozbawiona steru nie wiedziała nawet w jakim kierunku płynie. Była zdana na łaskę Liana, jej... Przyjaciela. Elfa, który wyraził się dostatecznie jasno, dopóki jej przyjaźń mu służy nie wypuści jej z rąk. Nie pozwoli wyjść za mąż, ani wyjechać. Nie bardzo wiedziała co jej pozostawało. Nie mogła wyobrazić sobie bezczynności, czyżby miała wyłącznie pisywać listy i chadzać na bale? Och, można by wyobrazić sobie gorsze tortury, jednak rdzeń problemu był nieco bardziej skomplikowany.

Eretten miał jedynie dwójkę dzieci, uznanego za zmarłego lub w najlepszym razie zaginionego syna i córkę, która nigdy nie będzie mogła wyjść za mąż, ani w żaden sposób się usamodzielnić. Finanse już przedstawiały się kiepsko ze względu na pogłębiające się pijactwo głowy rodziny, ale teraz bez pomocy ze strony Elisana i Eden, mogło być tylko gorzej. Dworek podupadał, Erina nie wnosiła żadnych dochodów, a Elaine miała pozostać darmozjadem na zawsze. Gdyby wyszła za Tiaina, chłopak wcieliłby posiadłość do własnego majątku, zadbał o byt Eriny i Erettena. Gdyby zaś Elisan nie uciekł do buntowników, zostałby mężem Rivi, zarządzał majątkiem i prawdopodobnie wraz ze śmiercią rodziców dziewczyny, obracał również jej pokaźnym dziedzictwem. Jeśli tylko okazałby się w miarę przedsiębiorczy wyprowadziłby siedzibę Dotartów na prostą, zadbał o byt ojca, ciotki, a i dla Eden znalazłoby się na pewno miejsce. Czarne chmury zawisły nad starym dworkiem i żaden z domowników nie widział nadziei, coraz częściej przez zapijaczony umysł Erettena przebijała się myśl, że z upływem lat będzie musiał sprzedać rodzinną posiadłość i ubłagać krewnych o gościnę. Była to myśl nie do zniesienia, a sprawiała tylko, że pił więcej i więcej.

Wyższe IstotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz