Listy

1.6K 188 58
                                    

Rozdział 3
Listy
 


— Wciąż nie wybaczyłam ci, że zniknęłaś na całe przyjęcie. Mogę chociaż wiedzieć, co robiłaś? — drążyła Erina z nadąsaną miną.

Liczyła na to, że przedstawi bratanicę wielu wpływowym ludziom, ale nic z tego nie wyszło. Kobieta uniosła do ust kielich wina i pociągnęła nieduży łyk.

— O czym rozmawiała z tobą Tar? — zapytał, jej ojciec, dolewając sobie wina.

— O niczym, zaraz mnie zostawiła. Przepraszam, nie czuję się za dobrze — wymigała się i powlokła do pokoju, udając słabość.

Nie czuła się źle, nie licząc tego, że była chora z podekscytowania. Elf dał jej książkę i to nie byle jaką! To była starożytna książka, powstała w dziwnych czasach, a Elfy przechowały ją, jak i wiele innych zamierzchłych skarbów. Dziewczyna zdołała przeczytać do tej pory jedynie połowę i jej ciekawość była ogromna. Książka opowiadała o wierzeniach elfów i dziwnych rytuałach, które odprawiali; to ogromnie fascynowało dziewczynę. Zdecydowała się nie mówić rodzinie o kilkugodzinnej rozmowie z Elfem - jej brat był im przeciwny, a ojciec widziałby w tym sposób do uzyskania łask i honorów dla rodziny, więc nie mogła do tego dopuścić. Głęboko wierzyła, że już nigdy nie zobaczy tego czarującego osobnika o złocistych włosach. Prezencja Wyższej Istoty zawróciłaby w głowie nie jednej dziewczynie, ale Eden nie była głupia, ani też płytka. Świetnie rozmawiało jej się z Lanem, ale Elf to Elf, nie należy im się ufać. Nie kłamała w rozmowie z nim, nie uważała go za potwora, ale nie darzyła również zaufaniem. Znała ludzi bardziej potwornych niż Elfy, jak również Elfy tak okrutne, jak tylko one potrafią.

Wieczorem przy stole Dotartów było więcej ludzi - oprócz mieszkańców domu na kolację została zaproszona rodzina Aleraet. Riverun, posadzona na przeciwko Elisana, wdzięczyła się i poprawiała włosy, posyłając bratu Eden powłóczyste spojrzenia. Była śliczną i dobrze ułożoną dziewczyną o połyskujących rdzawych włosach i uroczych piegach. Jedyną jej słabością nazwać można zawiść. Nigdy nie mogła dogadać się z Elaine, gdyż zazdrościła jej koloru włosów. Włosy Riverun były śliczne i oryginalne, nie mogły się jednak równać z chłodnym fioletem Eden.

— Z każdym dniem stajesz się piękniejsza, Elaine — zabrała głos matka Riverun.

Klarysa była tęgą kobietą, z której zdaniem należało się liczyć. Trzymała w garści cały ród Aleraetów i majątek jej męża nieboszczka. Była surową i nieustępliwą kobietą, która doskonale lawirowała między dworskimi niesnaskami i ostatnimi szykami mody. A córka była dla niej największym skarbem i najlepszą inwestycją. Wiele rodzin wykorzystywało dzieci do podniesienia statusu rodziny - córki chadzały na bale, aby przypodobać się młodzieńcom, a niekiedy były uczone, jak uwieść Elfa, natomiast chłopcy mieli sławić siłę i honor, a w końcu poślubić szanowaną dziedziczkę albo dostać się do straży przybocznej rodziny królewskiej. W świecie opanowanym przez Elfy istniał system feudalny: każdy człowiek odpowiadał przed swym Hrabią, a każdy Hrabia przed Lordem Elfim, natomiast każdy Elfi Lord służył królowi bądź królowej. Elfy nie podzielały głupich ludzkich poglądów, mówiących, że mężczyźni są lepsi od kobiet na stanowiskach rządzących. Mądrość Elfów nigdy nie brała podobnych nonsensów pod uwagę. W obecnej dynastii panował król, ale w poprzednich latach kobieta nieraz zasiadała na tronie, a jej małżonek bywał ozdobą jej monarchii.

— Dziękuję pani — odpowiedziała Elaine z niezręcznym uśmiechem.

Zawsze z trudem przychodziło jej odbieranie komplementów. Nigdy nie wiedziała, czy są szczere i jak powinna się zachować.

Wyższe IstotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz