- Mesdames et messieurs, maintenant nous allons faire grand petit voyage par bateau. - zaczął Wonka. Nie umiałam francuskiego, ale zrozumiałam: panie i panowie, podróż oraz łódka.
- Voulez-vous entrer le Wonkatania? - dokończył.
Wtedy przypłynęła do nas wielka łódź w kształcie różowego konika morskiego. Wiosła były obsługiwane przez mnóstwo Umpa-Lumpów. Byłam ciekawa czy pan Wonka sam ją zaprojektował, czy zlecił to Umpa-Lumpom.
Gdy łódź się zatrzymała zaczęli się dziwnie śmiać.
- Co jest takie śmieszne? - zapytała Violet.
- Myślę, że to przez to ziarno kakaowe - stwierdził Wonka. - Hej, tak przy okazji, czy wy wiedzieliście, że czekolada zawiera składnik odpowiedzialny za uwalnianie się endorfin? Daje uczucie podobne do zakochania - powiedział z uśmiechem.
- Co pan nie powie - skomentowała pani Beauregarde patrząc na pana Wonkę zalotnym wzrokiem. Po chwili Wonka zdał sobie sprawę co ona ma na myśli. Nie wiem jak by nazwać jego minę, ale było widać, że nie jest zainteresowany, a bardziej zdegustowany. Spojrzał na mnie, a ja próbowałam się powstrzymać od śmiechu gdy widziałam jego minę, więc zakryłam usta dłonią uśmiechając się najdyskretniej jak mogłam.
- Wszyscy na pokład - powiedział.
Wszyscy posłusznie weszliśmy do łodzi. Pan Wonka usiadł obok Chrisa.
- Ruszajcie - powiedział Umpa-Lumpasom, po czym zanurzył chochelkę w rzece. - Masz dobrze ci zrobi. Wyglądasz jakbyś nie jadł od miesiąca.
- Od tygodnia, ale dzięki - powiedział Chris przyjmując chochlę. - To był żart - dodał widząc minę pana Wonki, na co ten przytaknął i uśmiechnął się lekko.
- Jest pyszna - powiedział i podał mi chochlę, bym też spróbowała. Rzeczywiście, była.
- To dzięki wodospadowi. Wodospad jest najważniejszy. Miesza czekoladę, spienia ją. Dzięki czemu jest lekka i puszysta. W dodatku żadna inna fabryka...
- Już pan to mówił - przerwała mu Veruca. Zapadła krótka cisza, a mina pana Wonki zrzedła.
- Jesteście dość niscy, prawda? - powiedział w końcu.
- To przecież dzieci - odparłam. - Myśli pan, że rodzą się duże?
- Ja nigdy nie byłem taki niski.
- Kiedyś pan był - oparł Mike.
- Wcale nie. Dlaczego? Bo dokładnie pamiętam jak wkładałem kapelusz na głowę. A wy z waszymi małymi rączkami? Nie sięgnęlibyście - powiedział z wyższością godną dziecka podczas kłótni bądź jakiejś divy. Zastanawiało mnie czy to tak ludzi zmienia odizolowanie, czy to on był dziwny.
- Pamięta pan w ogóle swoje dzieciństwo? - zapytał Chris.
- Ha, czy je pamiętam? - odparł. - Czy pamiętam... - powiedział już ciszej i odpłynął gdzieś myślami. Obserwowałam go tak i zastanawiałam się nad jego osobą, nad tymi wszystkimi dziwnymi słodyczami, nad tym czy on sam zaprojektował to wszystko sam czy kogoś wynajął do pomocy, czy nauczył się tego sam, czy był na studiach, czy zna więcej języków. Zdałam sobie sprawę, że także gdzieś odpłynęłam wpatrując się w pana Wonkę. Otrząsnęłam się. Nie lubię się zamyślać gdy na kogoś patrzę, zawsze daje to jakieś błędne wrażenie innym.
- Proszę pana! Jakiś tunel przed nami. - powiedział Chris.
- Co? A tak. Cała naprzód - powiedział wyrwany z rozmyślań.
- Czy oni wiedzą dokąd płyną? - zapytała Violet.
- Nie. Nie wiedzą dokąd płyną - odparł. - Zapalić światła!
W tym momencie łódź zaczęła płynąć ostro w dół. Robiła skręty i wykręty. Wszyscy trzymali się siedzeń, a pan Wonka siedział uśmiechnięty.
- Pozabija nas - powiedział pan Salt.
- Zginiemy - dodała pani Beauregarde. Mi natomiast to się podobało tak samo jak Chrisowi.
- Hej, a umiesz bez trzymanki? - zapytałam brata i uniosłam ręce ze śmiechem, a on zrobił to samo. W końcu jednak zwolniliśmy.
- Jeszce raz! - zawołałam, a wszyscy spojrzeli na mnie. - Sztywniaki - skwitowałam, a Wonka, w przeciwieństwie do reszty, uśmiechnął się.
- Teraz uważajcie. Mijamy bardzo ważne sale - powiedział.
Były to pokoje zatytułowane gęsta śmietana, śmietana do kawy i krem do włosów, do ich nawilżania, jak powiedział pan Wonka. Następna sala była otwarta. Umpa-Lumpy biczowały tam krowę.
- Bita śmietana? - zapytał Chris.
- Dokładnie.
- To nie ma sensu - stwierdziła Veruca.
- Dla twojej wiadomości, bita śmietana nie jest bitą śmietaną jeśli nie jest ubita bitkami. Wszyscy to wiedzą - odparł zacięcie.
Po chwili nasz łódź znowu zaczęła płynąć szybko z nurtem, ku uciesze mojej i Chrisa.
- Jesteśmy - powiedział Wonka po chwili.
- Gdzie? - zapytał pan Salt.
- Tutaj - powiedział jakby to było najoczywistszą oczywistością.
CZYTASZ
An exception || Willy Wonka
ФанфикDziewczyna bez żadnej przyszłości, znajduje złoty bilet, który może to zmienić. Jak się potoczą jej losy? Przeczytajcie sami. *** Jeżeli chcesz czytać fan fiction o Willy'm Wonce, to jesteś tak samo dziwny jak ja. *** Jest to romans między Willym Wo...