✨ Jak najdalej ✨

167 14 0
                                    

Pov. Bloom...

Powoli zaczęłam otwierać oczy,lecz od razu tego pożałowałam, ponieważ promienie słońca mnie oślepiły.
Nagle zaczęło wszystko do mnie docierać.
Poczułam straszny ból głowy.
Otworzyłam oczy i... zdałam sobie sprawę z tego,że nie wiem gdzie jestem.
Z dużym trudem podnoszę się z trawy,na. której leżałam przez ostatnie minuty,godziny,a może dni? Nie mam pojęcia.
W tym momencie nie wiem nic, zupełnie nic.
Zobaczyłam,że znajduję się w jakimś... lesie?
Nie,to nie jest las,to jakiś ogromny labirynt!

Gdzie ja jestem?!
Jak ja się tu znalazłam?!

Zaczęłam panikować,choć dobrze wiedziałam,że panika w takiej chwili jak ta,jest ostatnią rzeczą,jaką powinnam robić,lecz tym razem starch okazał się być silniejszy niż zdrowy rozsądek.

Zaczęłam biec przed siebie.
Ten labirynt...wygląda jak jakiś ogród.Bardzo duży ogród. Biegnę w poszukiwaniu wyjścia już od kilku minut, cały czas przed siebie od czasu do czasu skręcając w prawo lub lewo. Wszystkie drogi są tak do siebie podobne,iż ciągle mam wrażenie,że biegam w kółko.
Zatrzymałam się na chwilę czując jak moje nogi odmawiają posłuszeństwa. Nie byłam w stanie uspokoić oddechu i szybko bijącego serca. Byłam pewna że jestem tu sama,w pułapce uwięziona i oddzielona od reszty świata,ale nagle  usłyszałam czyjeś głosy.

- Hej,słyszałeś to? - usłyszałam donośny męski głos.

- Tak,coś słyszałem - usłyszałam drugi głos. Głos ten był niski,ale głęboki.

Jestem w stu procentach pewna,że głosy te należą do mężczyzn,ale nie znam żadnego z tych głosów.
O nie! Strasznie się zamyśliłam i nie zauważyłam tego, że ci mężczyźni są coraz bliżej mnie!
Przez chwilę nawet zamierzałam poprosić ich o pomoc,ale coś,a konkretnie moją instrukcja podpowiadała mi, że nie powinnam im ufać, więc posłuchałam jej. Od zawsze słucham tego cichego głosiku w mojej głowie i jeszcze nigdy mnie nie zawiódł,tak było i tym razem,ale niestety było za późno,abym zdążyła się przed nimi ukryć.

- Ej,ty! Co Ty tam robisz!?
Chodź tu!

Mężczyźni,których żelazne zbroje świadczyły o tym,że są strażnikami zaczęli biec w moją stronę,a ja nie wiedząc co robić,zaczęłam uciekać.
Sama nie wiem dlaczego,przecież mogłam im powiedzieć o tym co się stało. Mimo wszystko mogłam zaryzykować i poprosić ich o pomoc,lecz na to było już za późno.
Zaczęłam biec ile sił w nogach,byle tylko uciec jak najdalej od tych głosów.
Jak wspominałam wcześniej labirynt jest ogromny,a ja nie mam pojęcia jak się tu znalazłam i nie wiem gdzie jest wyjście.
Jakby pecha było mało trafiłam w ślepą uliczkę,a mężczyźni,którym nawet nie zdążyłam się przyjrzeć biegli tuż za mną!

Mam bardzo mało siły,ale muszę spróbować się przemienić!

- Enchantix ! - czując otaczające mnie płomienie ciepłe płomienie ognia, byłam pewna że już jestem bezpieczna,bo przecież udało mi się przemienić,ale niestety...
To nie mogło być tak proste jakbym tego chciała.
Już prawie wzniosłam się w górę, gdy nagle jeden z tych mężczyzn uderzył mnie czymś w głowę i ponownie zemdlałam, jeszcze przez chwilę,jak przez mgłę w oddali słysząc głos mojego męża, który wolał moje imię,ale ja...nie mogłam odpowiedzieć...

Kiedy znów zamknę oczy              𝑩𝒍𝒐𝒐𝒎 𝒙 𝑽𝒂𝒍𝒕𝒐𝒓 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz