16. Niespodziewani goście

1K 59 61
                                    

     Weszła do pokoju siadając pod ścianą niedaleko drzwi. Potarła powieki czując zmęczenie dzisiejszego poranka. Dzień nawet dobrze się nie zaczął, a już miała dość. Pojedyncze łzy opuściły jej powieki. Ręką szybko je starła by nie było po nich śladu. Ciekawiło ją co się z nią stanie. Przecież nie chciała zabijać, nawet patrzenie na to by ją przyprawiało o ból w sercu.

     Przecież ludzie żyją by zdobywać doświadczenie, rozwijać swoje talenty by na nich zarabiać.

     Pewnie wciśnięta klamka w drzwiach przyprawiła ją o ciarki. Objęła rękoma tył głowy, a łokcie oparła o kolana. Nie zaszczyciła go spojrzeniem, wiedziała kto wszedł. Czuła się jakby był jej psem obronnym, który od czasu do czasu warczy nawet i na nią.

- Co zamierzasz ze sobą zrobić? - odezwał się niskim, ochrypłym głosem. Przeszedł mozolnym krokiem do łóżka, by po chwili się na nim położyć. Wbił wzrok w sufit ręce dając pod głowę.

- Co masz na myśli? - spokojny, nieco niski głos dotarł do jego uszu.

     W głębi swojego skamieniałego serca tęsknił za chwilami z nią.

     Doprowadzało go to do wścieklizny.

- Nie zabijasz. Nie torturujesz. - wymienił. - Nie robisz nic, więc jak chcesz tu przeżyć?

- Najpierw wolę dowiedzieć się prawdy.

     Ciężkie westchnięcie Jeff'a poinformowało ją, że jest już poddenerwowany.

     Mimo iż tego nie widać, sam chciał dowiedzieć się jak było na prawdę. Rozmyślał nad parą, którą spotkał. Rysy twarzy kobiety były niemal identyczne co Reese, a niektóre zachowania mogłaby mieć po tamtym facecie.

     Najpierw robi, później myśli.

     Czarnowłosy zostawił Reese pod opieką Toby'ego. Nie miał siły psychicznej by siedzieć obok niej, sam już nie wiedział co ma zrobić. Im częściej z nią przebywał, tym bardziej nie chciał jej zabijać.

     A nie mógł jej wybaczyć. Jej pokutą ma być śmierć.

     Usiadł na krzesełku przy stole jadalnianym. Myśli zbiegły się w kierunku jej rodziców. Znowu. Czuł w kościach, że niedługo znów się spotkają i nie będzie to byle jakie spotkanie.

     Nie wierzy w przeznaczenie, jednak teraz, w tej chwili, nie mógł nic innego wymyślić. Tylko przeznaczenie mogło sprowadzić to wszystko pod jego nogi. Tylko dzięki przeznaczeniu mógł na nowo ją spotkać.

     Smutek rozrywał mu serce, czego nie mógł zdzierżyć. Natychmiast wstał kierując się do Slendermana. Miał właśnie zapukać, gdy do jego głowy weszło mgliste wspomnienie. Był wtedy ledwo przytomny, ale...

     Słyszał słowa, które wypowiedział Eyeless Jack...

      "To twoja sprawka..."

     Do kogo on to mówił?, zadał sobie pytanie w duchu. Nie miał nic innego w głowie.

     W końcu zdecydowanym ruchem zapukał w wielkie drzwi. W głowie rozbrzmiał głos Slendermana, po czym wszedł do środka jego gabinetu. Zamknął za sobą drzwi i bez żadnego słowa usiadł na fotelu, naprzeciwko jego biurka.

~ Co cię sprowadza? ~ odezwał się. Nigdzie nie było go widać, pewnie znowu gdzieś ruszył w las.

- Kiedy znów podejmiesz cofnięcie jej w przeszłość?

     Nastąpiła cisza. Brak odpowiedzi zdenerwowała czarnowłosego. Nie wiedział co "szef" sobie myślał.

     Wstał z fotela w pełni wkurzony, skierował sie do drzwi, które z trzaskiem zamknęły się za nim. Ścisnął mocno pięści, po czym ruszył w kierunku swojego pokoju. Wchodząc do pokoju spodziewał się zobaczyć Reese na łóżku lub pod biurkiem, gdzie wyposażyła sobie w koc, kołdrę oraz poduszkę. Miejsce bardzo jej podpasowało.

 Forgotten truth | JeffTheKiller | +18 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz