Stoi pod domem patrząc w okno, gdzie za nim w pokoju leży Reese. Dowiedziala się o incydencie sprzed paru lat kiedy to próbowała go zabić. Domyślał się, a wręcz wiedział iż ktoś musiał maczać w tym palce i ją zmusić. Była za dobrą i dobrze wychowaną dziewczyną na taki czyn. Jednak jego charakter jest taki, że raz podniesiona ręka skreśla wszystko.
Potrząsnął głową wyzbywając się myśli, by na spokojnie móc ją w męczarniach zabić. Za wszystko co zrobiła.
Ale czy na pewno tego chciał?
- Kurwa Zamknij się! - krzyknął bijąc się po skroni. - To nie ma już znaczenia, stało się i koniec.
Wszedł spokojnie do domu, od razu zastając na kanapie Tobby'ego wraz z czerwonowłosą kobietą. Podszedł do nich stojąc za kanapą.
- Obudziła się? - zapytał.
- A widzisz ją tu z nami? - zapytał z przekąsem. - Stary, gdyby się obudziła, ty pierwszy byłbyś tym, którego bym o tym poinformował.
Tobby wstał z kanapy podchodząc do przyjaciela. Mimo kłótni i dużo sarkastycznych dogryzek, można czasami zauważyć, że dbają o siebie. W końcu żyją pod jednym dachem.
- Będzie z nią wszystko dobrze, nie musisz się martwić. - powiedział kładąc mu dłoń na głowie.
Jeff zawsze się po tym uspokajał, jednak nie tym razem.
- Przestań! - krzyknął zrzucając jego dłoń z głowy. - Nie interesuje mnie czy będzie z nią dobrze! Sam chcę ją zabić!
Matka Reese szybko wstała i złapała Jeffa od tyłu wyginając mu ręce do tyłu. Przez to zmusiła go do klęknięcia.
- Coś ty powiedział?! - wywrzeszczała od razu ukazując swoje złote tęczówki, a rogi czarne niczym smoła, wyłoniły się spod jej włosów.
- Zabiję ją kurwa za to! - wrzasnął z zamkniętymi oczami czując, że powoli go puszcza. Szybko oparł się plecami o kanapę nie pozwalając się znowu złapać.
Saria patrzyła się na niego swoimi złotymi oczami. Kucnęła przed nim wpatrując się w niego bez mrugnięcia.
- Jeżeli chodzi ci o to dźgnięcie kilka lat temu, to wiedz, że jeden z twoich koleżków ją szantażował.
- Wiem, kurwa, wiem! - wrzasnął zakrywająca twarz w rękach, powstrzymując łzy od nieustannych emocji, które nawiedzają go raz za razem. Smutek, złość i rozpacz wbijały mu bolesne igły niczym ostrze.
- Więc dlaczego chcesz ją dalej zabić? Na co ci jej śmierć gdy ona jest niewinna? - Tobby przykucnął trzymając się za głowę. Nie rozumiał już co ma robić i co się dzieje z jego kumplem.
- Nie wiem! Chcę ją zabić, ale zarazem nie chce. - stwierdził powoli będąc na skraju załamania. Wiedział, że długo zaraz nie wytrzyma.
- Stary, najlepiej poczekajmy aż się obudzi i sami pogadacie o tej sprawie. - powiedział miziając go po włosach. - W razie czego ja też tam będę. Tak jakby ci miało odwalić i faktycznie ją zabić.
Jeff spojrzał na Tobby'ego przekrwionymi oczami od gorzkich łez. Zdziwił tym przyjaciela, ale on to rozumiał.
Zawsze rozumiał.
- Dzięki stary, ratujesz dupe gdy trzeba. - westchnął czarnowłosy.
- Albo ją szczypię gdy trzeba.
- To też. - lekko się zaśmiał. - A teraz zabieraj tą łapę.
Całe napięcie zniknęło w mgnieniu oka. Jeff poszedł wraz z Sarią i Tobby'm na górę spojrzeć czy Reese się obudziła.
CZYTASZ
Forgotten truth | JeffTheKiller | +18
FanficSeryjny morderca znów atakuje. Kolejną, już dwudziestą ofiarą, była Kateline P., znaleziono ją, w jej sypialni. Ciało kobiety zostało zmasakrowane, a jej brzuch został rozszarpany. Na twarzy widnieje słynny ,,wieczny uśmiech". Jedyne co udało nam si...