18. Na jak długo?

306 17 1
                                    

Stoi pod domem patrząc w okno, gdzie za nim w pokoju leży Reese. Dowiedziala się o incydencie sprzed paru lat kiedy to próbowała go zabić. Domyślał się, a wręcz wiedział iż ktoś musiał maczać w tym palce i ją zmusić. Była za dobrą i dobrze wychowaną dziewczyną na taki czyn. Jednak jego charakter jest taki, że raz podniesiona ręka skreśla wszystko.

Potrząsnął głową wyzbywając się myśli, by na spokojnie móc ją w męczarniach zabić. Za wszystko co zrobiła.

Ale czy na pewno tego chciał?

- Kurwa Zamknij się! - krzyknął bijąc się po skroni. - To nie ma już znaczenia, stało się i koniec.

Wszedł spokojnie do domu, od razu zastając na kanapie Tobby'ego wraz z czerwonowłosą kobietą. Podszedł do nich stojąc za kanapą.

- Obudziła się? - zapytał.

- A widzisz ją tu z nami? - zapytał z przekąsem. - Stary, gdyby się obudziła, ty pierwszy byłbyś tym, którego bym o tym poinformował.

Tobby wstał z kanapy podchodząc do przyjaciela. Mimo kłótni i dużo sarkastycznych dogryzek, można czasami zauważyć, że dbają o siebie. W końcu żyją pod jednym dachem.

- Będzie z nią wszystko dobrze, nie musisz się martwić. - powiedział kładąc mu dłoń na głowie.

Jeff zawsze się po tym uspokajał, jednak nie tym razem.

- Przestań! - krzyknął zrzucając jego dłoń z głowy. - Nie interesuje mnie czy będzie z nią dobrze! Sam chcę ją zabić!

Matka Reese szybko wstała i złapała Jeffa od tyłu wyginając mu ręce do tyłu. Przez to zmusiła go do klęknięcia.

- Coś ty powiedział?! - wywrzeszczała od razu ukazując swoje złote tęczówki, a rogi czarne niczym smoła, wyłoniły się spod jej włosów.

- Zabiję ją kurwa za to! - wrzasnął z zamkniętymi oczami czując, że powoli go puszcza. Szybko oparł się plecami o kanapę nie pozwalając się znowu złapać.

Saria patrzyła się na niego swoimi złotymi oczami. Kucnęła przed nim wpatrując się w niego bez mrugnięcia.

- Jeżeli chodzi ci o to dźgnięcie kilka lat temu, to wiedz, że jeden z twoich koleżków ją szantażował.

- Wiem, kurwa, wiem! - wrzasnął zakrywająca twarz w rękach, powstrzymując łzy od nieustannych emocji, które nawiedzają go raz za razem. Smutek, złość i rozpacz wbijały mu bolesne igły niczym ostrze.

- Więc dlaczego chcesz ją dalej zabić? Na co ci jej śmierć gdy ona jest niewinna? - Tobby przykucnął trzymając się za głowę. Nie rozumiał już co ma robić i co się dzieje z jego kumplem.

- Nie wiem! Chcę ją zabić, ale zarazem nie chce. - stwierdził powoli będąc na skraju załamania. Wiedział, że długo zaraz nie wytrzyma.

- Stary, najlepiej poczekajmy aż się obudzi i sami pogadacie o tej sprawie. - powiedział miziając go po włosach. - W razie czego ja też tam będę. Tak jakby ci miało odwalić i faktycznie ją zabić.

Jeff spojrzał na Tobby'ego przekrwionymi oczami od gorzkich łez. Zdziwił tym przyjaciela, ale on to rozumiał.

Zawsze rozumiał.

- Dzięki stary, ratujesz dupe gdy trzeba. - westchnął czarnowłosy.

- Albo ją szczypię gdy trzeba.

- To też. - lekko się zaśmiał. - A teraz zabieraj tą łapę.

Całe napięcie zniknęło w mgnieniu oka. Jeff poszedł wraz z Sarią i Tobby'm na górę spojrzeć czy Reese się obudziła.

 Forgotten truth | JeffTheKiller | +18 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz