Otworzyłem ciemne, masywne drzwi do gabinetu Slendermana. Siedział za swoim biurkiem, na którym oparł łokcie i splótł ze sobą palce. Naprzeciwko niego siedziała czarnowłosa. Zdziwił mnie fakt odrostów na czubku głowy w kolorze czerwonym. Wszedłem do środka zamykając za sobą drzwi, przystanąłem na chwilę. Żadne z nich nie zareagowało na moją obecność, mimo iż drzwi zamknęły się niemałym hukiem. Zmarszczyłem brwi na ten fakt i podszedłem kilkoma pewnymi siebie krokami do dziewczyny. Wystawiłem rękę by nią potrząsnąć, kiedy milimetry dzieliły moją rękę od jej głowy - z mojej lewej strony wystrzeliła we mnie czarna macka Slendermana. Spojrzałem na niego, teraz siedział wyprostowany na swoim fotelu, a ręce splótł na krzyż przy klatce piersiowej.
~ Nie dotykaj jej. ~ odparł. ~ Inaczej utknie.
Zdziwienie wymalowało się na mojej twarzy. Gdzie mogła utknąć? Odpowiedź wydawała się jasna i prosta, lecz nie chciałem w to wierzyć. Nie chciałem aby to było prawdą. Zwróciłem uwagę na jej wykrzywioną z bólu twarz i wytrzeszczone oczy, które nie miały już koloru. W miejsce źrenic wydobywał się szary kolor, tęczówki były lekko bledsze od koloru źrenic. Odpowiedź zdzieliła mnie po twarzy. Cofnął ją. Przywracał jej całą pamięć, którą miała jako Reese. Przywracał uczucia, o których zapomniała oraz wydarzenia, które mogą być dla niej bardzo ważne. Z wściekłością spojrzałem na winowajce jej obecnego stanu.
- Czemu? - wycedziłem wyjmując z kieszeni nóż, który natychmiastowo został mi zabrany przej jedną z jego macek. - Chcesz abym jeszcze bardziej chciał ją zabić?!
Nie odezwał się na mój wybuch. Ruszyłem na niego biegiem chcąc odzyskać nóż. Chciałem wbić mu ostrze w serce, aby poczuł się teraz jak ja w tym momencie. Wszelkie starania były daremne. Cztery jego macki owinęły się wokół moich kostek i nadgarstków unieruchomiając mnie, dla bezpieczeństwa owinął jeszcze jedną wokół mojego brzucha. Ostatnia macka trzymała nóż za rękojeść. Wymierzył nią w Reese. Zamarłem przez sekundę aby następnie zacząć się wyrywać. Tylko dlaczego się wyrywam? Chcę jej śmierci jak nigdy wcześniej, więc dlaczego to robię?
- Kurwa obudź ją! - wrzasnąłem nie mając już sił na dalsze wyrywanie się. Mój oddech stał się szybki i nierówny, mimo krótkiego wysiłku siły opuściły mnie bardzo szybko. Skubany musiał coś zrobić.
~ Nie. Jak wszystko sobie przypomni to wtedy porozmawiacie. ~ jego stanowczy głos odbijał się echem w mojej głowie. Ostrzegał mnie aby nie robić nic głupiego. ~ Może być nawet moim następcą idioto.
Ostatnie zdanie, wypowiedziane niezwykle spokojnie, zdziwiło mnie. Nie może być aż tak potężna, przecież to zwykła dziewczyna, która dobrze nożem nie umiała dźgnąć. Patrząc na jego białą twarz żałowałem, że jej nie ma. Chciałbym zobaczyć czy ze mnie żartuje, czy może faktycznie mówić poważnie.
~ Lubiła grać w piłkę, jeśli dobrze pamiętam. ~ zwrócił głowę w moją stroną nie wypuszczając mnie ze swoich sideł. Dureń mnie za dobrze zna. ~ Do tej gry potrzebna jest strategia, jak do każdej gry, nawet komputerowej. Jest bardzo dobrym strategiem, a jej przeszłość... ~ urwał rozmyślając nad czymś. ~ Mam nadzieję, że wierzysz w reinkarnacje i inne cuda.
Czyli, że ona przeszła reinkarnację?
~ Oczywiście, że nie ona. Jej przodek. ~ gdyby miał twarz, właśnie teraz uśmiechałby się. ~ Otóż jej pochodzenie jest japońskie niż wskazuje na to jej nazwisko. Nie znam jej prawdziwego imienia, ani jej przodków. Można powiedzieć, że byli legendą, choć teraz w Japonii traktują to jako historię miłosną z nutką fantastyki. Nie widzą w tym historii. Pamiętasz wtedy jej matkę?
- Ta, japonka jeśli się nie mylę. Skośne to skośne. - prychnąłem. Można było przysiąc, że temat mnie nie interesuję i jedynie się nudzę. W środku jednak część mnie chciała słuchać do końca, jak najwięcej się dowiedzieć. Jakbym wyczekiwał tego momentu jak nigdy wcześniej.
CZYTASZ
Forgotten truth | JeffTheKiller | +18
FanficSeryjny morderca znów atakuje. Kolejną, już dwudziestą ofiarą, była Kateline P., znaleziono ją, w jej sypialni. Ciało kobiety zostało zmasakrowane, a jej brzuch został rozszarpany. Na twarzy widnieje słynny ,,wieczny uśmiech". Jedyne co udało nam si...