8.Nie czas na to. Spieprzaj.

2.2K 124 27
                                    

Zeszliśmy z piętra do salonu, w którego prawym rogu znajdowała się piwnica. Drabina nie wyglądała na jakoś bardzo stabilną. Spojrzałam na chłopaków, którzy zachęcali mnie do zejścia w dół. Odwróciłam się więc tyłem, aby bezpiecznie zejść na pierwszy szczebel, który zaskrzypiał i ugiął się lekko pod moim ciężarem. Doszłam do wniosku, że albo ja jestem gruba, albo one są stare. Jak tylko pokonałam ostatnie szczeble, stanęłam na betonie. W tym pomieszczeniu było niezmiernie zimno. Odwróciłam się przodem w kierunku dość ciemniej przestrzeni rozciągającej się przede mną i zauważyłam związaną Julkę. Oczy rozszerzyły mi się z przerażenia. Obróciłam się w stronę chłopaków, którzy już dawno zeszli i rownież patrzyli na mnie znacząco.

Wtem Jeff wyciągnął z bluzy nóż, którym się zainteresowałam, kiedy byliśmy w jego pokoju. Na początku złapał go za rękojeść celując we mnie, jednak po sekundzie złapał za ostrze z rączką w moją stronę. Odeszłam do tyłu. Wiedziałam co za chwilę będzie chciał, jednak ja jej tego nie zrobię, nie ma takiej opcji. Podeszłam do niego i złapałam za nóż uśmiechając się do nich zadziornie.

- Wyjdźcie, sama się z nią pobawię. - spojrzałam w jej stronę. Dziewczyna załkała patrząc moją stronę, co łamało mi serce.

- Dobrze, wrócimy za pół godziny, właz będzie otwarty, a jak coś, to będziemy w swoich pokojach. - oznajmił niebieskooki. - Wiesz gdzie nas szukać.

Podeszłam do przyjaciółki. Ręce położyłam na obu oparciach krzesła po bokach, do którego była przywiązana. Nastepnie odkleiłam taśmę z jej ust.

- Zanim cokolwiek zrobisz, nie drzyj się, chyba, że ja będę tego chciała. - mówiłam patrząc w jej oczy. Dziewczyna uspokajała się widząc, że jej nie zagrażam. Przecięłam taśmę na jej rękach i nogach. - Blefują, tak naprawdę nie są w swoich pokojach, tylko czekają na twoje wrzaski i ciszę, która upewni ich w przekonaniu, że nie żyjesz.

- Co się tu odwala? - spytała szeptem. - Dlaczego nie jesteśmy w tym samym położeniu?

- A skąd mam do cholery wiedzieć? - podeszłam do drabinki. - Chłopaki! Jesteście?!

Wychyliłam się z piwniczki, jednak nikogo nie widziałam. Usłyszałam tylko głos wołający mnie moim zmyślonym imieniem. Eyeless wychylił się przez barierki.

- Co jest? Zabić nie umiesz? - podśmiewał się ze mnie.

- Macie gdzieś coś do ostrzenia noży? Jest trochę tępy, sprawdziłam to na niej, zemdlała. - powiedziałam patrząc na niego z obojętną miną.

- W kuchni obok lodówki. - oznajmił. - Czyli jednak idziesz na układ.

- Tego nie powiedziałam, po prostu chcę jeszcze trochę pożyć. - lekko się uśmiechnęłam, a brunet cofnął się do siebie. - Szybko, chodź! Ty stąd zwiewasz i nic nie mówisz policji. - Tym razem skierowałam słowa do swojej przyjaciółki, podając jej dłoń, by mogła wydostać się z piwnicy i ponaglając gorączkowym szeptem.

- Nie zostawię cię tutaj samej. - przytuliła się do mnie.

- Nie czas na to. Spieprzaj. - spojrzałam na nią. - Albo naprawdę będę musiała cię zabić. Przywal mi.

- Dlaczego? - spytała.

- Nie pytaj, tylko wal. Najlepiej w oko. - warknęłam. Wiedziała, że jestem poważna. Uderzyła mnie z całej swojej siły i przy okazji nawet złamała mi nos. Sięgnęłam po nóż i jeszcze dodatkowo nacięłam żyły.

- Nie, nie rób tego. - przestraszona próbowała zatamować mój krwotok.

- Uratują mnie, uspokój się. - potarłam jej ramiona. - A teraz lecisz biegiem do drzwi i spierdalasz jak najdalej się da!

Przytaknęła. Nacięłam jej policzek, aby wyglądało, jakbyśmy faktycznie walczyły. Oczywiście jej ran jest mniej niż moich, ale cóż. Najwyżej będą myśleć, że jestem za słaba. Julka szybko wybiegła z domu i po chwili zniknęła mi z oczu, wbiegając w głąb lasu, przez co trochę mi ulżyło. Zeszłam do piwnicy i usiadłam pod ścianą, utrata krwi dosyć mnie osłabiła, więc to wszystko będzie bardziej wiarygodne.

- Kurwa! Chłopaki! - krzyczałam już serio wykończona. Pociemniało mi w oczach, a po chwili była już tylko tępa ciemność...

- - - - - - - - - - - - - - -

Otworzyłam oczy. Pierwszym co zrobiłam było rozejrzenie się gdzie jestem. Wyglada na pokój Jeff'a, jednak jego osoby tu nie ma. Podniosłam się. Moja ręka i twarz strasznie bolały. Najbardziej bólem promieniował jednak nos. Pewnie mi go nastawiali, albo po prostu adrenalina zniknęła. Usłyszałam otwierające się drzwi, w których stanął Jeff.

- Nieźle cię obiła, było cię nie zostawiać. - pocierał twarz ręką. - Dlaczego ty ją w ogóle rozwiązałaś?

Patrzył na mnie z uśmieszkiem, który wyraźnie uświadomił mi, że on o wszystkim wie.

- Na razie nic nie powiem, Naruś. - podszedł do mnie i usiadł obok na łóżku. - Jednak mam nadzieję, że następnej ofierze nie będziesz dawała nadziei na ucieczkę.

Spojrzałam na niego nie rozumiejąc o co chodzi. Przecież uciekła, miała wolną drogę.

- Ale... przecież... - patrzyłam w jego oczy szukając w nich wyjaśnienia.

- Biurko. - uśmiechnął się w moją stronę lecz szybko spojrzał w kierunku wspomnianego mebla.

Skierowałam swój wzrok w ten sam punkt. Zamarłam. Na biurku leżała jej odcięta głowa z takim samym wiecznym uśmiechem jaki miał Jeff. Już wiem co chciał mi przez to powiedzieć...
Owszem sprawdziłam wtedy, że Eyeless jest na górze, ale jak mogłam pominąć Jeff'a?!! Nie wierzę, że popełniłam tak oczywisty błąd!

- Ej, ale nie płacz, nie ma po co. - wziął mnie za ramię i przybliżył do siebie gładząc po włosach. Czułam się paskudnie. - Pocieszę cię tym, że zabiłem ją szybko. Oprócz pięknego uśmiechu, nie bolało ją nic.

Kłamie, perfidnie kłamie...

♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤

Więc macie, sprawdziłam na szybko, ale ufam korektorce, że wszystko jest git 😘🥰

 Forgotten truth | JeffTheKiller | +18 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz